sobota, 2 stycznia 2010

2010

No i zaczął się. Jestem dziś w pracy, ruch jak diabli. Część zwiedza wystawy, część przychodzi towarzysko. Dobrze jest przyjść do pracy i wyciszyć się trochę po domowym kotle. Pada śnieg, leciutki biały śnieg... I zasypuje park, który widzę z okna pracowni. Jak romantycznie...
Mam dobre horoskopy na 2010. To dobrze, bo mamy bardzo napięty terminarz i minimalne fundusze. Jestem jednak dobrej myśli, głównie przez te horoskopy. W poniedziałek rozbieramy dwie wystawy i startujemy z nową, sezonową - narciarsko - historyczno - sportową. Zbliżają się ferie, więc to pod tym kątem. Przedwojenne malarstwo Żydów Polskich cieszy się popularnością więc i ja się cieszę, bo to się przekłada na element rozliczający - frekwencję i kasę. A to się liczy po dość długim martwym sezonie.
Muszę kończyć.
Życzę Wam moi czytelnicy roku korzystnego pod każdym względem. Jako i sobie życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz