niedziela, 27 grudnia 2009

Jestem człowiekiem bardzo starego typu, a dzisiejszy świat bazuje na wciskaniu ludziom kitu. Nie wiem czy potrafię się przystosować.

Niepolitycznie jest mówić publicznie takie rzeczy ale ... Nie powiem też co mnie do tego sprowokowało lecz coraz mocniej czuję, że odstaję od współczesnych czasów, zwłaszcza od handlowego typu życia publicznego, nastawionego na sensację i rozgłos. W naszym kraju wszystko staje się „produktem”, który należy sprzedać. I, jak to neofici w demokracji, popadamy w stany ekstremalne, bez jakiejkolwiek umiejętności różnicowania rzeczy na sprzedaż i rzeczy nie wycenialnych. Nagle zapomnieliśmy, że nie tylko ekonomia i marketing panują na świecie. A może ja się mylę ?

W odróżnieniu od większości ludzi doskonale zdaję sobie sprawę ze swoich możliwości. Zdefiniuję: możliwości = predyspozycja psychiczna. Dokładnie wiem co mogę czego nie mogę, choć w ostatnich latach odkrywałam to dość intensywnie i okazało się, że potencjał mam niewąski. Choć zapewne - skończony. Pewnie każdy do takiej samooceny dojdzie jeśli odważy się zaryzykować działanie. Czego mi brakuje na dzisiejsze czasy ? Oj sporo.

Głównie pewności, że wszystkie moje decyzje są jedyne i słuszne – to jest założenie (przekonanie raczej) konieczne, bazujące na właściwym wyborze. Bo teraz rzecz nie na słuszności wyborów polega, lecz na umiejętności ich uzasadnienia i realizacji. Ja zbyt często widzę wszystkie „za i przeciw” i zbyt często, niepotrzebnie próbuję wyważyć proporcje i koszty.

Kolejnym negatywem mojego charakteru jest skłonność do „działania u podstaw”, gdyż czuję, że to skuteczniejsze i długofalowe, choć najczęściej mało spektakularne. A w dzisiejszych czasach liczy się błysk fleszy i wielki hałas. Wpadka bez klasy ale głośna – jest znacznie bardziej ceniona zwłaszcza medialnie niż najlepiej wykonana robota.

Zastanawiam się dlaczego społeczeństwo jako całość tak szybko traci swoją duchowość i skupia się na powierzchownej papce. Czy to naturalna ludzka skłonność do upraszczania, czy też to przez socjalistyczne lata życie zbyt nas wymęczyło ? Przyznam, że to jest moment kiedy tęsknię za tamtymi czasami: gdy tylko oni byli źli a my chcieliśmy myśleć i trzymać się razem, żeby się nie dać.

Mam jeszcze jedną cechę i tu się zastanawiam, na którym biegunie ją ustawić. Umiejętność współpracy z ludźmi oraz umiejętność motywowania ludzi. Uskrzydlanie ludzi to bardzo duży pozytyw ale w tym momencie nie umiem sobie przypisać wszystkich zasług a to jest conditio sine qua non współczesnego życia.


wtorek, 22 grudnia 2009

Słowami Hemara i Aquarelli



...całą noc
padał śnieg
cichy, cichy, cichuteńki
przyszedł świt,
a tu świat
cały biały, bielusieńki
jakby ktoś świata skroń
gładził chłodem białej ręki
i powiedział szeptem doń:

nic się nie bój, mój maleńki...



Poczucia bezpieczeństwa, tego blisko i daleko,
Poczucia, że mamy wpływ na to, co się dzieje wokół nas i na całym świecie;
spokoju i pewności, że jednak wszystko dobrze się skończy - a to, co się zacznie przyniesie spełnienie i szczęście.
Poczucia sensu i celu.Życzliwych, szlachetnych i prawych ludzi wokół.
I spokojnej, kojącej ciszy w duszy, bez pośpiechu, rozmieniania się na drobne i chaosu.
I zdrowia dla Was i Waszych najbliższych.

Nie dane mi było dzisiaj popracować w pracy. Zbyt jest świątecznie, wielu ludzi przychodzi z życzeniami i upominkami. Bardzo to miłe, że nas lubią. Artyści, budowlańcy, ludzie, którzy się przewinęli przez muzeum, kominiarz nawet - wpadł z gałązką świerkową.
Pan Tomasz, jakże dobrze mi robią z nim rozmowy. Ogromny dystans do wszystkiego, również do siebie, dystans, wyciszenie i spokój – to bardzo cenne i rzadkie w dzisiejszych szybkich czasach. „ Buddyści mnie tego uczą”…. , przywiózł mi świeżą „bułeczkę” wydaną przez Janusza Moniatowicza „ Karkonosze, kraina wichrów i mgieł” z klasycznymi, czarno -białymi fotografiami naszego świata. Zbyszek Frączkiewicz – rzadki gość ostatnio..
Aquarella na blogu napisała przepiękne życzenia, więc za jej zgodą wykorzystałam je tutaj, oby i Wam się spełniło.

piątek, 11 grudnia 2009

i jeszcze raz, jeszcze inaczej

kliknięcie na fotkę - uczytelni ją
Wybór wersji zaproszeń mam dość pokaźny, a to dzięki uprzejmości projektujących je informatyków z bardzo przyjaznej drukarni, którzy wykazali stoicki spokój i nieprawdopodobną cierpliwość a także pełne zrozumienie dla moich objawów histerii (?). Nnnnie.., przesadzam, nie popadam w histerię, a przynajmniej nie z powodu wystawy, która jest imponująca. Już wisi, prawie cała, retusz w poniedziałek.
Kolekcja jest prywatna więc stan obrazów dość różny. Nasze konserwatorki napracowały się niewąsko z opisaniem tegoż stanu. Ingerować nie możemy, bo umowa zobowiązuje nas do nie tykania niczego. A szkoda, bo niektóre ramy aż się proszą. Jeden z obrazów ma trzy dziury po gestapowskich kulach, niewielkie ale.. taki akcencik historyczny.
Trochę brakuje mi reklamy lecz wystawa powisi trzy miesiące i jak się uda zarobić, w styczniu wydrukujemy wielkie banery. Chcemy też poprowadzić prelekcje na temat Żydów, ciekawa jestem kto i kiedy je przygotuje. Może doktor nauk, kustosz dyplomowany ?, który właśnie, po raz kolejny rozłożony niemocą, czyli grypą leży. Podobnie jak mój pracownik techniczny oraz plastyk - ten ostatni z powodu żony, która z grypą gorączkuje.
Catering mamy mieć koszerny, jak na taką wystawę przystało. Liczę na sporo gości na wernisażu, liczę że zaproszenia dotarły do wszystkich i na czas, liczę na sporo zwiedzających, choć sezon w Szklarskiej zacznie się dopiero w połowie stycznia. Wtedy też będziemy mieć jeszcze jedną ofertę wystawową - Stare narty czyli historia sportów zimowych w Szklarskiej. Nie za dużo liczę ? Marketing u nas kuleje.
Kończę już ten miły przerywnik i ruszam do roboty. Nie się pali.

wtorek, 8 grudnia 2009

no to zapraszam



Czas trwania wystawy: 14 grudnia 2009 – 28 marca 2010
Wernisaż: 14 grudnia 2009, godz. 17.00
Dom Carla i Gerharta Hauptmannów
Ul. 11 Listopada 23
Szklarska Poręba

W leżącym trochę na uboczu miasta pod Szrenicą muzeum - w Domu Hauptmannów w Szklarskiej Porębie Średniej , zostanie otwarta największa w ostatnich latach na Dolnym Śląsku wystawa dawnego malarstwa; niezwykłych, zapomnianych obrazów stworzonych przez artystów, którzy dziś już odeszli w przeszłość - Żydów polskich.
Wśród twórców, najlepsze nazwiska znane z podręczników historii sztuki: Jankiel Adler, Jehuda Epstein, Sacha Finkelstein, Maurycy Gottlieb, Max Hageman, Natan Spiegel, Roman Kramsztyk, Henryk Langerman, Izrael Lejzerowicz, Abraham Neuman i wielu, wielu innych. Słowem – reprezentacja malarzy środowiska żydowskiego, działających w pocz. XX w. na terenach rdzennie polskich .
Zaprezentujemy 120 obrazów pochodzących z kolekcji prywatnej oraz ze zbiorów Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym.
Wystawie towarzyszy obszerny, starannie wydany katalog malarstwa „ W Kazimierzu Wisła mówiła do nich po żydowsku… Malarze żydowscy w kazimierskiej kolonii artystów”.

czwartek, 3 grudnia 2009

Mówią - nie chwal dnia przed zachodem ale jak się sama nie pochwalę to kto ?

Dzisiaj w jeleniogórskim BWA było otwarcie wystawy Beaty Kornickiej - Koneckiej, mojej ulubionej artystki ze Szklarskiej. Bardzo żałuję, że nie zdążyłam, ale czekaliśmy na transport obrazów z Nowego Sącza – w końcu 14 grudnia otwieram największą chyba w okolicy w ostatnich latach wystawę starego malarstwa (!!!). Mamy fantastyczny finisz w tym roku, wystawa co dwa tygodnie. Najpierw sztuka współczesnej kolonii artystów czyli „Nowy Młyn zaprasza”, potem międzynarodowa poplenerowa szkła EKOGLASS a teraz klasyczne malarstwo historyczne – polskich malarzy żydowskich. Najwyraźniej z gumy jest to nasze małe muzeum o fantastycznej atmosferze. Tak, to na pewno zasługa naszej czarnej kocicy, która ostatnio namiętnie wyleguje się na rurze co na sali wystawowej.

Koło 17-tej zajechał konwój ze 100 obrazami, rozgruzowaliśmy auto tylko, jutro będziemy przyjmować na stan. Dużo i duże. Widziałam je wszystkie na zdjęciach ale nie znałam wymiarów, myślałam, że raczej maleństwa. A tu.. no, no, jak to się zmieści to będę cudotwórcą. Jeszcze w niedzielę przyjedzie transport następnych 20 obrazów – z Kazimierza.

Przedwczoraj i wczoraj ściągaliśmy Hofmana i malarstwo niemieckie ze stałych wystaw, dwa dni pakowania i dziś transport. Część pojedzie do Przemyśla, część – do konserwacji. Przebudowaliśmy wystawę EKOGLASS grupując ją w jednej sali (z odrobiną straty dla estetyki całości ale szkło broni się samo), zmieniliśmy ciutkę stałe ekspozycje poświęcone Hauptmannom i trwa teraz wielkie malowanie sal. Ja się po prostu zwyczajnie cieszę jak wariatka !!!!!!!

No dobra, do roboty i do Beaty, o której może coś skrobnę, choć nie wiem czy mi się uda moim grafomańskim stylem o jej twórczości dobrze napisać.