czwartek, 29 grudnia 2011

rozumiem a nawet doceniam ale nie przepadam

Nie lubię przelewania pustego w próżne, kunsztownego owijania w bawełnę, autoreklamy, kryptoreklamy, wszelkiej reklamy, tego wszystkiego z czego pozostaje - po wyciśnięciu - jedno małe konkretne zdanie. Choć... wiem, tak trzeba - taki wniosek się rodzi w efekcie oglądania świata.
Byliśmy dzisiaj na spotkaniu w wielkim świecie - czyli zanurzyliśmy się w zieleń kolosalnych roślin i ratan wygodnych mebli na patio hotelu Bornit - spotkanie z ambasadorostwem RP w Berlinie. Pani ambasadorowa była już u nas w styczniu br., potem w czerwcu z wycieczką, zachwyciła się zjawiskiem kolonii artystycznych i zapragnęła w tym zakresie podziałać. Co zaszczepiła małżonkowi i teraz ten - jako swoisty adwokat lobbuje na rzecz koloni w Worpswede.
Czymże jest kolonia artystów - pisze o tym wielu, bo jakby renesans nastąpił. Dla mnie kolonia to rodzaj subkultury, artystycznej subkultury, jak każda subkultura wyrosłej z buntu przeciw współczesnej jej cywilizacji ( degradującej znaczenie jednostki i unifikującej społeczność), szukającej alternatywnego sposobu na życie.
Worpswede koło Bremy, najważniejsza w Niemczech, wyrosła z malarzy zapatrzonych w Barbizon w poł. 60-tych lat XIX w. Wśród założycieli był Otto Modersohn (mąż Pauli Becker, poślubionej w czasie słynnego potrójnego ślubu trzech artystycznych par) ale głównym ideowcem został Reiner Maria Rilke, który znalazł się tu po powrocie z Rosji i w 1903 r. wydał książeczkę uznaną za manifest programowy kolonii. "Życie jest formą sztuki a twórczość stanowiąca rezultat przeżycia duchowego jest najwyższym stopniem uduchowienia". Heinrich Vogeler, malarz i poeta, malarze Fritz Mackensen, Otto Ubbelohde, Fritz Overbeck ... odnosili się do natury rozumianej jako Heimat, rodzimości kształtującej nowego doskonałego człowieka o wyrazistej indywidualności. Heimatkunst była ruchem, który szukał zdrowego świata w życiu prostych ludzi. Nasze Bronowice, fascynacja huculszczyzną. Tyle, że u nich szło w skrajny nacjonalizm a u nas zwyczajnie przestało być modne. Niebezpieczna jest nadmierna ideowość...
No i zboczyłam z tematu i wrócić nie umiem.
Spotkanie dotyczyło konkretnej współpracy Szklarska - Worpswede. Oni szukają partnera, my też. I po co było tyle gadać ? Choć bardzo miło było.

piątek, 16 grudnia 2011

mietiel czyli dzisiejsza pogoda

















Dawno nie byliśmy na blogu bo u nas zima pełną gębą. Dzisiaj zamieć i zawieja śnieżna. W Szklarskiej znaczy Porębie, bo w Kotlinie - pełnowymiarowa jesień. Zasypało nas całkiem na bialo, huczy wiatr, skrzypią drzewa, świat jęczy. W muzeum ciepło, przytulnie, kot śpi na parapecie między oknem a drukarką. Po wczorajszym rejwachu dzisiaj zimowa cisza. Fajnie jest. Dziewczyny już wyciągnęły bombki, będzie świątecznie. A turystów ani za grosz...