piątek, 26 września 2014

moja "uczta Babette":)))))))))

zacytuję menu z oficjalnej kolacji, w której dane mi było uczestniczyć w Kazimierzu:
*  grillowane warzywa, plastry cielęciny, koper włoski
*  zupa z leśnych grzybów, kluseczki lane z lubczykiem, owoce czarnego bzu, śmietana z zakwasem oraz majerankim
* filet z jesiotra, puree ziemniaczane ze szczawiem, relish z pomidorków cherry i kaparów (alternatywnie: zrazy z polędwicy wołowej wolno duszone, kopytka z suszonymi grzybami, zielony groszek, sos z trawy żubrowej)
* mus waniliowy z pudrem porzeczkowym
Mnnnniam.

Konferencyjny catering, choć nie tak wyszukany, był wczoraj przepyszny.

no to po wszystkim

No oprzeć się nie mogę.... Siedzę w tak doborowym gronie,że pewnie nigdy mi się nie zdarzy. Z prawej (heraldycznie) - prof. Anna Stroka, z lewej - prof' Krzysztof A. Kuczyński. Młoda dama w bieli to Monika Rynkowska z Biblioteki Narodowej, tyłem do widza siedzi dr M. Mackiewicz - tłumacz pamiętników Marthy Hauptmann. Przemawia dyr. Muzeum Karkonoskiego, tłooomaczy Tomek Pryll.
Zaczęło się dwa lata temu bodajże, kiedy na promocji Wspomnień Marthy Hauptmann u nas w Domu Hauptmannów, zachciało mi się mieć tę książkę po polsku. Bo promowaliśmy opracowaną przez prof. Kuczyńskiego wersję niemiecką a książka wydała mi się zbyt ważna by nie czytać jej po polsku. Profesorowi nie trzeba powtarzać, jego entuzjazm  bywa dla mnie zabójczy...? nie, za dużo powiedziane, tym razem kosztował mnie sporo pracy. Gdyż zwykłe wydanie książki przerodziło się w konferencję, wydanie dwóch książek, wycieczkę śladami.., a w tym czasie w firmie i w domu remont mam , a jeszcze w międzyczasie - EFKA w Kazimierzu, gdzie też mieliśmy swoje 5 minut, a za chwilę mam ważnych gości.
Jestem konferencją ciut rozczarowana. Wygłoszone referaty, które znam doskonale z korekt, w żaden sposób nie oddały tego co wyczytałam z ich wersji pisanej, dzięki której wsiąkłam w życie Hauptmannów i tamtych czasów. Większość ludzi nie potrafi porwać publiki. Tak było też na EFCE, jak na skrzydłach pognałam na wykład o kolonii Monte Verita i rzadko byłam tak rozczarowana jak wtedy. Dziewczyna z M. Narodowego spaliła temat całkowicie. Temat porywający, z którego można cacuszko zrobić był nudny jak flaki z olejem, choć faktograficznie bogaty. Co z tego kiedy część publiki przestała słuchać po 10 minutach i tylko kulturalnie siedziała do końca. 
Wracając do konferencji. Druga część to panel dyskusyjny między naukowcami, niezły acz brakowało mi możliwości zadawania pytań czy dyskusji z publicznością. Za to na koniec świetny, dowcipny występ Christiana Henkego (który moim zdaniem jest już u nas rezydentem) i film, a właściwie jego kawałki, z epizodyczną rolą Carla Hauptmanna. Jednak myślałam, że Carl  był wizualnie bardziej pociągający. 
Nie wiem czemu się tak czepiam, w końcu sama tę konferencję organizowałam. Wolałabym jednak by naukowcy wzięli pod uwagę istnienie publiczności, nie zawsze wtajemniczonej w meandry nauki i bardziej dla niej niż dla siebie mówili. Przypomina mi się rozmowa między prof. A. Mańko - Matysiak i prof. Kuczyńskim.. to było coś. Obiecuję sobie, że następna konferencja będzie taka, znaczy dla publiki ciekawsza.
Zrzędzę ale "zużyłam się" mocno. Wczoraj o 22.01 (bodajże) zasnęłam w ubraniu na łóżku w domu z otwartymi wszystkimi oknami, cuchnącym lakierem do podłóg, w pyle i kurzu. Obudziłam się dzisiaj o 7 rano przecudnie wyspana ale zmrożona na kość.
I jeszcze rzecz jedna. Tłumacze to taki naród, który myśli, że dla treści najważniejsza jest jak najbliższa autorowi werbalna forma. Jeśli Niemiec wyraża myśli zdaniami na pół normatywnej strony długimi, to tłumacz na polski tak samo tłumaczy. W jednym zdaniu zdań podrzędnych tyle, że myśl czy nastrój złapać trudno. Nie tłumacz lecz pisarz winien tekst literacki tłumaczyć. Mój ulubiony tłumacz tekstem polskim  - przygotowanym przez dr M. Mackiewicza, zachwycony jest, ale ja dopiero w trzecim czytaniu czytałam łatwo. Czy Reymont dostałby Nobla gdyby do niemieckiej publiki dotarło  tłumaczenie "Chłopów" w wersji Jeana Paula d'Ardenschaha (czyli J. P. Kaczkowskiego), a nie ze szlifem literackim Carla Hauptmanna ? Pytanie oczywiście retoryczne a ja prostym "czytaczem" jestem.
Zrzędzę. Bo zmęczona jestem i  drewna na zimę mi nie przywieźli.

piątek, 19 września 2014

O Carlu Hauptmannie będzie...


Dom Carla i Gerharta Hauptmannów w Szklarskiej Porębie
oddział Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze
zaprasza na seminarium


Carl Hauptmann i krąg jego przyjaciół / Carl Hauptmann und sein Freundeskreis

25.09.2014.   godz. 9.15   otwarcie

  9,30 – 10,00      prof. dr hab. Anna Stroka, Wrocław
Moje „spotkania” z literacką spuścizną Carla Hauptmanna.
Meine „Begegnungen“  mit Carl Hauptmanns literarischem Nachlass.

  10,00 -10,30     prof. dr hab. Grażyna B. Szewczyk, Katowice
Między piórem i pędzlem. O artystycznej przyjaźni Carla Hauptmanna z Otto Modersohnem.
Im Dialog mit der Literatur und Kunst Carl Hauptmanns Freundschaft mit Otto Modersohn.

  10,30 -11,00    dr Agata Duda-Koza, Katowice
Muzyczne fascynacje. Korespondencja Anny  Teichmüller z Marthą i Carlem Hauptmannami
 - ze zbiorów Biblioteki Śląskiej.
Musikfaszination. Anna Teichmüllers Briefwechsel mit Martha und Carl Hauptmann.  Aus den Beständen der Schlesischen Bibliothek

  11,00 -11,30     mgr Monika Rynkowska, Warszawa
Śladami dróg niepokornej. Józefa Kodis – działaczka społeczno-oświatowa.
Auf den Spuren einer Querdenkerin. Józefa Kodis und ihr Engagement für Gesellschaft und Bildung.

▪ 11,30 -12.00     dr Przemysław Wiater, Szklarska Poręba
Cyrillo Dell’Antonio i galeria portretów dawnej kolonii artystów w Szklarskiej Porębie.
Cyrillo Dell’Antonio und seine Porträtgalerie der ehemligen Künstlerkolonie in Schreiberhau.

▪ 12,30 -13,00     prof. dr hab. Krzysztof A. Kuczyński, Łódź
Pogmatwane drogi szklarskoporębiańskiego archiwum. Tropami literackiej spuścizny
Carla  Hauptmanna po 1945 roku.
Wege und Irrwege des literarischen Nachlasses Carl Hauptmanns nach 1945
                                           
▪ 15,00 -15,45    Prezentacja nowości wydawniczych dotyczących  Carla Hauptmanna / Präsentation der neu erschienenen Carl – Hauptmann - Publikationen 
 Carl Hauptmann i krąg jego przyjaciół, tom konferencyjny  / Carl Hauptmann und sein Freundeskreis  -  Konferenzband – mgr Bożena Danielska
Martha Hauptmann. Drogi mojego życia. Wspomnienia / Martha Hauptmann, Mein Lebensfaden. Erinnerungen“(in poln. Sprache)- dr Mirosław Mackiewicz
 „I znów błyszczą moje góry…” Szkice  o  Carlu Hauptmannie / „Meine Berge leuchten wieder…”  Skizzen über Carl Hauptmann prof. Krzysztof A. Kuczyński
                                                *
▪ 15,45 - 18.00      Dyskusja panelowa /Paneldiskussion
Udział biorą /Teilnehmer: prof. Anna Stroka, prof. Grażyna B. Szewczyk, dr Przemysław Wiater.  
Prowadzenie / Moderation: Prof. Krzysztof A. Kuczyński. 
Z udziałem Helgi Wüst (Weinstadt), dawnej mieszkanki „Felderbusch. / Mit der Teilnahme von Helga Wüst (Weinstadt), der ehemaligen Einwohnerin des  „Felderbuschs”.
                                                *
▪ 19,00 - 20,00  Wieczór filmowy Christiana Henke, Niesky/ Der Filmabend von Christian Henke (Niesky)
Prapremiera zaginionego filmu “Rübezahls Hochzeit” 1916  (reż. P. Wegener)
z epizodycznym udziałem Carla Hauptmanna. / Uraufführung des vermissten FilmsRübezahls Hochzeit” 1916  (Regisseur: P. Wegener).

                                                       26.09.2014.
10,00 –15,00    wycieczka- śladami artystycznej kolonii / Ausflug – „Auf den Spuren der Künstlerkolonie“

Zabytkowe wille - dawne siedziby pisarzy, malarzy i polityków z przełomu XIX i XX w. / Historische Villen – ehemalige Häuser  von Schriftstellern, Malern und Politikern aus der Wende des 19./20. Jahrhunderts
Dzielnica Orle - ślad w twórczości Gerharta Hauptmanna /  Stadtviertel Orle – eine Spur im Schaffen Gerhart Hauptmanns
Cmentarz ewangelicki w Szklarskiej Porębie Dolnej - groby Carla Hauptmanna, Wilhelma Bölsche i innych / Evangelischer  Friedhof in Nieder-Schreiberhau - Gräber von Carl Hauptmann, Wilhelm Bölsche u.a.
Muzeum Karkonoskie w Jeleniej Górze.Das Riesengebirgsmuseum  in Jelenia Góra. 

Po  zwiedzeniu Muzeum Karkonoskiego, ok. godz. 15,00 nastąpi pożegnanie uczestników konferencji / Um ca. 15:00  Uhr  Verabschiedung der Konferenzteilnehmer  im Riesengebirgsmuseum



Ośrodek Konferencyjno - Szkoleniowy "Radość " Politechniki  Wrocławskiej, ul. Muzealna 5, Szklarska Poręba.  / Konferenzsaal im  Tagungs - und Bildungszentrum "Radość " der Technischen Universität in Wrocław,
ul. Muzealna 5,  Szklarska Poręba

Młyn, czyli tak jak lubię

od początku września:
- byłam w Kazimierzu - zawieźć wystawę artystów karkonoskich na EFKĘ
- byłam w Warszawie - po odbiór kupionych do zbiorów szkieł Tomaszewskiego
- byłam w Kazimierzu - na efce
- byłam we Wrocławiu - na konkursie dyrektorskim
- w pracy mam remont kapitalny - codziennie wracam cała w cemencie
- w domu mam remont pokoju - śpię w cemencie; myć się nie opłaca...
- w pracy i w domu przygotowuję organizacyjnie konferencję hauptmannowską.
Dlatego nie piszę, na pysk padam ale jest tak jak lubię czyli młyn. Ale coś czuję, że wena mi wraca.

czwartek, 18 września 2014

efka

Rozszyfrowanie: I Europejski Festiwal Kolonii Artystycznych w Kazimierzu Dolnym. A i ...II Biennale Filmu i Sztuki - jak w zeszłorocznym Worpswede. Oczywiście byliśmy, zachwyciliśmy się i jesteśmy oczarowani artystycznym światem Kazimierza. Jeśli któreś miasto czy wioska na nazwę kolonii artystów zasługuje to na pewno Kazimierz. Galerii ze 40 jak nie więcej, artystów mieszkających lub dojeżdżających tłumy, studenci ze sztalugami lub teczkami na ulicach, Mały Rynek pełen kompozycji kwiatowych z suszonych kwiatów, koronek, lnianych ciuchów i  staroci oraz piątkowy duży Rynek z kolorowymi warzywami i owocami prosto z pola (miseczka malin, która u nas 8 zł kosztuje, tam - 4 zł)., no i te cudne, gontem kryte, wielkie dachy małych domów, wykusiki, ukwiecone balkony, loggie i arkadki... Kocham Kazimierz.
Pogodę przez dni cztery mieliśmy jak dzwon mocną - jakby na święto artystów specjalnie. A w całej Polsce padało. Wróciliśmy naładowani energetycznie, chętni do życia i pełni pomysłów. Niedługo pora na festiwal u nas..
efka to było święto artystów. I faktycznie było to widać. Duża wystawa malarstwa starych mistrzów w Celejowskiej, wielka wystawa twórców współczesnych polskich, ukraińskich i niemieckich w Galerii Letniej, całkiem spora wystawa starych mistrzów z Kazimierza, którzy tamtejszą powojenną kolonię zapoczątkowali i otwarte wszystkie niemal małe galerie z wystawkami na potrzeby festiwalu.  do tego prezentacje filmów o odpowiedniej tematyce, prelekcje na temat i dyskusje oficjalne i mniej oficjalne w trakcie wieczornych artystycznych włóczęg prowadzone. Do tego niezły koncert w galerii SARP-u, wieczór dla artystów oraz wieczór dla oficjeli, na którym się znalazłam z racji przysługujących mi funkcji i współpracy z organizatorami.
W tym roku festiwal obejmował ukraiński Krzemieniec, niemieckie Worpswede oraz polskie: Szklarska Poręba, Zakopane i Kazimierz.
Tak.... i już po wszystkim... szkoda.
Festiwal udał się znakomicie - gratulacje więc i podziękowania dla Waldka Odorowskiego - wodza merytorycznego i wspierającej go Doroty, Joasi Stefańskiej, która na swoich drobniutkich ramionach uniosła finansowy ciężar imprezy ( nie wiem czy zza tych papierów zapamięta cokolwiek z festiwalu, chyba, że się na zdjęciach zobaczy), dla Agnieszki Mitury  i wszystkich innych ciężko zapracowanych a niekoniecznie docenianych ludzi. Bo tak to zwykle bywa, że jedni pracują inni przypinają sobie laury.  Dobrze,że przynajmniej  w artystycznej Konfraterni mają oparcie, a to już coś. 
I tu jeszcze  hołd złożę Tomkowi Pryllowi,   który w Kazimierzu pracował dla efki. ( z nami robił Worpswede). Facet jest nie do zdarcia, tłumaczy w te i we te, mam wrażenie, że nieważne kto i po jakiemu mówi,  zawsze robi to zgrabnie i na temat, żartując przy tym i publikę w co nudniejszych fragmentach cudzej wypowiedzi bawiąc. Niemcy chcą tylko jego. Zaprzyjaźnia się ze wszystkim, wszędzie jest u siebie, wszyscy go lubią i chcą do pracy, choć język ma niewybredny i paskudnie huknąć z góry na niesubordynowanego mówcę bądź słuchacza potrafi. I przyznam, ze czasem się go boję oraz, że choć nadużywa trunków czego nie kryje, w robocie jest zawsze correct i na czas.
Samego festiwalu opisać się nie da, nawet zdjęcia nie oddadzą tej atmosfery. Sztuka Karkonoszy i Izerów prezentowana była przez sztukę dziewięciu kobiet i Klinikę Lalek. Żelaźni Zbyszka Frączkiewicza w tym czasie w Busku Zdroju byli a tych ze Szklarskiej przewieźć.. ? Kasy nie starczyło.