Niepolitycznie jest mówić publicznie takie rzeczy ale ... Nie powiem też co mnie do tego sprowokowało lecz coraz mocniej czuję, że odstaję od współczesnych czasów, zwłaszcza od handlowego typu życia publicznego, nastawionego na sensację i rozgłos. W naszym kraju wszystko staje się „produktem”, który należy sprzedać. I, jak to neofici w demokracji, popadamy w stany ekstremalne, bez jakiejkolwiek umiejętności różnicowania rzeczy na sprzedaż i rzeczy nie wycenialnych. Nagle zapomnieliśmy, że nie tylko ekonomia i marketing panują na świecie. A może ja się mylę ?
W odróżnieniu od większości ludzi doskonale zdaję sobie sprawę ze swoich możliwości. Zdefiniuję: możliwości = predyspozycja psychiczna. Dokładnie wiem co mogę czego nie mogę, choć w ostatnich latach odkrywałam to dość intensywnie i okazało się, że potencjał mam niewąski. Choć zapewne - skończony. Pewnie każdy do takiej samooceny dojdzie jeśli odważy się zaryzykować działanie. Czego mi brakuje na dzisiejsze czasy ? Oj sporo.
Głównie pewności, że wszystkie moje decyzje są jedyne i słuszne – to jest założenie (przekonanie raczej) konieczne, bazujące na właściwym wyborze. Bo teraz rzecz nie na słuszności wyborów polega, lecz na umiejętności ich uzasadnienia i realizacji. Ja zbyt często widzę wszystkie „za i przeciw” i zbyt często, niepotrzebnie próbuję wyważyć proporcje i koszty.
Kolejnym negatywem mojego charakteru jest skłonność do „działania u podstaw”, gdyż czuję, że to skuteczniejsze i długofalowe, choć najczęściej mało spektakularne. A w dzisiejszych czasach liczy się błysk fleszy i wielki hałas. Wpadka bez klasy ale głośna – jest znacznie bardziej ceniona zwłaszcza medialnie niż najlepiej wykonana robota.
Zastanawiam się dlaczego społeczeństwo jako całość tak szybko traci swoją duchowość i skupia się na powierzchownej papce. Czy to naturalna ludzka skłonność do upraszczania, czy też to przez socjalistyczne lata życie zbyt nas wymęczyło ? Przyznam, że to jest moment kiedy tęsknię za tamtymi czasami: gdy tylko oni byli źli a my chcieliśmy myśleć i trzymać się razem, żeby się nie dać.
Mam jeszcze jedną cechę i tu się zastanawiam, na którym biegunie ją ustawić. Umiejętność współpracy z ludźmi oraz umiejętność motywowania ludzi. Uskrzydlanie ludzi to bardzo duży pozytyw ale w tym momencie nie umiem sobie przypisać wszystkich zasług a to jest conditio sine qua non współczesnego życia.
Ciekawe...
OdpowiedzUsuńTwoje wybory - słuszne? nie potrafię tego o sobie powiedzieć. Niestety żyje się między ludźmi i to oni odciskają piętno na moich wyborach, czy też decyzjach
Masz rację twierdząc że ludzie zapomionają o duchowej sferze życia. Nie jest to moim zdaniem tylko pozostałość po socjalizmie. To że chcemy lepiej żyć i to że staramy się upraszczać nasze jestestwo. Zobacz - przeczytanie książki jest dzić zbyt czasochłonnym zajęciem. Po co? szkoda czasu. Jest wszak internet ze swymi zasobami. Tam jest wszystko - streszczenie wspomnianej książki też
No i myśl przewodnia - nie wciskajmy ludziom kitu. To ogłupia
Cogito ergo sum - ale tego cogito coraz częściej brakuje, niestety. Za to króluje nam homo homini lupus est. Dlaczego? też się zastanawiam...
Co do staroswieckosci - w takim znaczeniu - ja jestem bardzo staroswiecka,ale ja sie tym szczycę! Nie staroswieckoscią jako taką,ale
OdpowiedzUsuńmoimi cechami takimi jak:pracowitość,dokładność,obowiązkowość,punktualność..nie wiem co jeszcze:)Zawsze w tzw.opinii zawodowej podkreślano to jako zdecydowany pozytyw,i myślę,ze na pewno tym niemodnym dziś przymiotom zawdzięczam swoją
"karierę".Czy jako społeczeństwo jestesmy powierzchowni? - nie wiem, myslę,ze przecietna nie jest ,niestety,najlepsza,choc znam chlubne wyjatki. TY "robisz w kulturze",a to troche inna kategoria,inne priorytety..
Co do odziaływania na innych - masz coś bardzo cennego ,moim zdaniem, jakiś wewnętrzny blask,którym świecisz i którym przyciągasz ludzi,All.
Ja czytam ksiązki, Anonimie,bo czytanie to dla mnie wielka przyjemność,jedna z większych,jakie znam:)I tak mam od zawsze - tego nawyku nie sposób pozbyc się z wiekiem w imię opacznie pojmowanej "nowoczesnosci".Nie wyobrażam sobie, by mnie miały zadowolic streszczenia z internetu:)))))Mio
A co macie przeciwko internetowym opracowaniom?
OdpowiedzUsuńdziś na podstawie internetu podobno nawet doktoraty powstają:}}}}}a jakie,to juz inna sprawa:{{{{
Anonimowy pierwszy - nie powiedziałam,że moje decyzje są zawsze słuszne, wręcz przeciwnie, zawsze widzę za i przeciw, nawet gdy już je podejmę. Istotą jest wiara we własną nieomylność - przynajmniej w dzisiejszych czasach - to podstawa funkcjonowania w świecie. M.
OdpowiedzUsuńMio,też lubię tę swoją staroświeckość,niemniej pracuję zawodowo, na wpół publicznie i to - jak mówisz - w kulturze. A tu zawsze jakoś waryziściej widać pewne rzeczy.M.
OdpowiedzUsuńAnonimie drugi, już dawno zauważyłam,że przeważająca część doktoratów bazuje na pracy innych, nawet gdy jeszcze internetu nie było. Więc stoicki spokój.
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciw netowym opracowaniom literackim, sama czasem korzystam chcąc wiedzieć co chcę przeczytać. Jednak, gdy mam ochotę na książkę - to czytam książkę, nie ersatz. Marianna
Internet to fajna sprawa. Sam korzystam z niego każdego dnia. Jednak, ludkowie żyją coraz prędzej i prędzej. W związku z tym zanika zwyczaj czytania. Trąbią o tym głośno wydawcy, biblotekarze kręcą nosami na taki stan rzeczy. A media dają nam papkę informacyjną, która ogłupia (moim zdaniem) Dlatego też nie lubię telewizji,prasa? pełno śmieci w kioskach. A ludzie kupują i z wypiekami na twarzy czytają o nowych trendach w modzie, o jakichś tam zdradach czy romansach osób ze świecznika. Nie mamy czasu na kilkugodzinne ślęczenie nad książką niestety. Za to w rozkwicie jest coś co nazwałbym tak - teleekspress. Szybko i powierzchownie przekazuje się nam informacje. A ludzie to kupują bezkrytycznie. Zaś Ty Marianno czytaj książki. To dobry zwyczaj
OdpowiedzUsuńA
Za Twoim przykładem A. - czytam i to nie tylko o gwiazdach i innych mgławicach.M.
OdpowiedzUsuń