wtorek, 5 stycznia 2010

Castle party na zamku Bolków

Odbywa się co roku i co roku jest to festiwal muzyki gotyckiej, festiwal wyszukanych strojów i specyficznej, nieco zblazowanej subkultury młodzieżowej. No i doskonała zabawa. Wrzucam kilka zeszłorocznych fotek (nie swoich), by unaocznić atmosferę zjawiska i jego nieprawdopodobną barwność.
Dlaczego dziś o tym piszę ? A bo szukam pomysłu na życie. Tzn. nie tyle na życie co raczej natchnienia do pracy. Kiedyś, dawno temu, po takim festiwalu, pomyślałam sobie, że dobrze byłoby zrobić cykl imprez, pt. Subkultury młodzieżowe XX i XXI w. Po co ? Żeby pokazać coś co odchodzi już czasem do lamusa,. Żeby pokazać, że każda generacja musi zboczyć, uciec od sztampy i rutyny i, że nie jest to wcale takie złe i nosi znamiona działania artystyczno - filozoficznego a na pewno kulturotwórczego. Że często w obrębie subkultury rodzi się doskonała sztuka, ważna dla pokolenia. No i, przede wszystkim, dla dobrej zabawy i trochę – dla przyciągnięcia publiki. Oczywiście pomysł został wyśmiany przez moich współpracowników jako zbyt ryzykowny na muzeum.
No i rozmarzyłam się, choć wiem, że taka impreza powinna mieć raczej charakter interdyscyplinarnego festiwalu, realizowanego przez kilka lat z rzędu, organizowanego przez przedstawicieli kolejnych generacji, właściwie przedstawicieli tychże subkultur, ruchów czy jak je tam zwać. Oczywiście sens miałoby kolosalne działanie, poruszające wszelkie aspekty łącznie z naukowym. Lecz program minimum też jest interesujący, prawda ?
Kiedyś, gdzieś w jakiejś galerii widziałam wystawę fantastycznego malarstwa młodego człowieka, który na co dzień malował grafitti na ścianach bloków.. nawiązując na płótnach do swoich murali, trafił do galerii. Pewnie jest takich więcej. Do tego akcja - graffiti w trakcie tworzenia, muzyka, stroje no i.. trochę historii, tajne aspekty subkultury. Słowem: wszystko o… Mój młodziutki znajomy jest graficiarzem, lubi gadać o akcjach rozmaitych. Jeden temat i jego realizatorów więc mamy.
Środowisko związane z muzyka gotycką. Nie bardzo wiem jak ich nazwać, ale widzę to jako wystawę wielkich fotogramów z castle party, oklejających ściany i sufit, muzyka na żywo, stroje. Nie śledzę subkultur na bieżąco, nie znam ideologii, przygotowywanie takiej imprezy byłoby zdobywaniem wiedzy również. Tym bardziej, że zaangażowani byliby uczestnicy.
Albo flower Power i ich kontestacja – bo jestem przekonana, że każdy taki ruch młodzieżowy, również współczesny to nie tylko pozór lecz również zbuntowana i twórcza ideologia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz