Jankiel Adler,"Spiący nad Talmudem".
Najwyższa pora na wystawę malarstwa Żydów Polskich, bo to rodzynek rzadki u nas, tj. na ziemiach południowo-zachodnich, pokaz starego polskiego malarstwa. Na dodatek tak duży bo 100 obrazów liczący. Na dodatek z kolekcji, o której istnieniu nikt do niedawna nie wiedział. „Wypłynęła” w Kazimierzu nad Wisłą, w mieście – kolonii artystów, zarówno dawnej jak i współczesnej kolonii. Liczy 120 obrazów, ramowo obejmując 4 ćw. XIX w. czyli Maurycego Gottlieba i, np. Józefa Kownera zmarłego w 1967 r. Całe spectrum malarstwa. Ale o tym później.
Znajdują się w niej obrazy publikowane w przedwojennych katalogach, uznawane za zaginione. Kolekcja, z informacji jej właściciela, który pragnie pozostać anonimowy, powstawała przez ostatnie 15 lat, z zakupów na europejskich aukcjach oraz w Jerozolimie także od osób prywatnych, np. ze zbiorów Wojciecha Fibaka. Historia jej ekspozycyjnych peregrynacji zaczyna się w Kazimierzu w 2007 r. wystawą „Wisła mówiła do nich po żydowsku”, później w Muzeum Polskim w Rapperswilu, w Nowy Sączu, teraz u nas. W tymże 2007 roku odbył się w Kazimierzu I Kongres Sztuki Żydowskiej. Istotny to element w porządkowaniu wiedzy o sztuce, jako, że do tej pory kultura żydowska pozostaje białą, z lekka tylko podbarwiona plamą. Jedynym, fundamentalnym dziełem na ten temat jest wydana w 2000 r. książka prof. Jerzego Malinowskiego ”Malarstwo i rzeźba Żydów Polskich w XIX i XX w".
Dlaczego Kazimierz jest inicjatorem tych działań. Ano dlatego, że to miasto – Mekka artystów ale również miasto – niejako polska stolica nacji żydowskiej. Tu maleńka dygresja o artystycznych koloniach, które jak grzyby po deszczu pojawiać się zaczęły w XIX w. Kolonia to świat utopii, pragnienie stworzenia świata niezależnego od coraz bardziej zindustrializowanych i skomercjalizowanych miast Europy, dążenie do bliskich związków z naturą jako jedynego wyznacznika ludzkiego życia, działalności i twórczości. Rozkwit kolonii na polskim terenie, z racji historii jest nieco opóźniony, przybrał niespotykane rozmiary. Zwłaszcza w Kazimierzu. No bo były jeszcze podkrakowskie Bronowice, ale skupione jedynie wokół Tetmajera. Natomiast Kazimierz przeżył najazd tysięcy artystów i przeżywa go nadal. Podobnie zresztą jak Szklarska Poręba, która mniej więcej w tym samym okresie przekształciła się w kolonię artystów, lecz należącą do środowiska niemieckiego. Choć i tutaj gościł jeden z malarzy żydowskich Dawid Haltrecht, który pojawił się gościnnie w 1914 r .
Od 1923 r. Kazimierz stał się niemal letnią filią warszawskiej Szkoły Sztuk pięknych a to za sprawą prof. Tadeusza Pruszkowskiego, który organizował tu plenery dla swoich studentów. wielu z nich pozostało na stałe.
Najwyższa pora na wystawę malarstwa Żydów Polskich, bo to rodzynek rzadki u nas, tj. na ziemiach południowo-zachodnich, pokaz starego polskiego malarstwa. Na dodatek tak duży bo 100 obrazów liczący. Na dodatek z kolekcji, o której istnieniu nikt do niedawna nie wiedział. „Wypłynęła” w Kazimierzu nad Wisłą, w mieście – kolonii artystów, zarówno dawnej jak i współczesnej kolonii. Liczy 120 obrazów, ramowo obejmując 4 ćw. XIX w. czyli Maurycego Gottlieba i, np. Józefa Kownera zmarłego w 1967 r. Całe spectrum malarstwa. Ale o tym później.
Znajdują się w niej obrazy publikowane w przedwojennych katalogach, uznawane za zaginione. Kolekcja, z informacji jej właściciela, który pragnie pozostać anonimowy, powstawała przez ostatnie 15 lat, z zakupów na europejskich aukcjach oraz w Jerozolimie także od osób prywatnych, np. ze zbiorów Wojciecha Fibaka. Historia jej ekspozycyjnych peregrynacji zaczyna się w Kazimierzu w 2007 r. wystawą „Wisła mówiła do nich po żydowsku”, później w Muzeum Polskim w Rapperswilu, w Nowy Sączu, teraz u nas. W tymże 2007 roku odbył się w Kazimierzu I Kongres Sztuki Żydowskiej. Istotny to element w porządkowaniu wiedzy o sztuce, jako, że do tej pory kultura żydowska pozostaje białą, z lekka tylko podbarwiona plamą. Jedynym, fundamentalnym dziełem na ten temat jest wydana w 2000 r. książka prof. Jerzego Malinowskiego ”Malarstwo i rzeźba Żydów Polskich w XIX i XX w".
Dlaczego Kazimierz jest inicjatorem tych działań. Ano dlatego, że to miasto – Mekka artystów ale również miasto – niejako polska stolica nacji żydowskiej. Tu maleńka dygresja o artystycznych koloniach, które jak grzyby po deszczu pojawiać się zaczęły w XIX w. Kolonia to świat utopii, pragnienie stworzenia świata niezależnego od coraz bardziej zindustrializowanych i skomercjalizowanych miast Europy, dążenie do bliskich związków z naturą jako jedynego wyznacznika ludzkiego życia, działalności i twórczości. Rozkwit kolonii na polskim terenie, z racji historii jest nieco opóźniony, przybrał niespotykane rozmiary. Zwłaszcza w Kazimierzu. No bo były jeszcze podkrakowskie Bronowice, ale skupione jedynie wokół Tetmajera. Natomiast Kazimierz przeżył najazd tysięcy artystów i przeżywa go nadal. Podobnie zresztą jak Szklarska Poręba, która mniej więcej w tym samym okresie przekształciła się w kolonię artystów, lecz należącą do środowiska niemieckiego. Choć i tutaj gościł jeden z malarzy żydowskich Dawid Haltrecht, który pojawił się gościnnie w 1914 r .
Od 1923 r. Kazimierz stał się niemal letnią filią warszawskiej Szkoły Sztuk pięknych a to za sprawą prof. Tadeusza Pruszkowskiego, który organizował tu plenery dla swoich studentów. wielu z nich pozostało na stałe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz