wtorek, 3 marca 2009

Lidka – z pierwszego cyklu - postacie barwne. Choć nie wiem czy uda mi się oddać przynajmniej część tych barw jesieni… Część I

Ludzi kontrowersyjni są zdecydowanie ciekawsi, gdyż ich postępowania nie sposób jednoznacznie ocenić i zawsze budzi emocje. Z reguły takie osoby oceniamy przez pryzmat naszych potrzeb i powiązań z nimi. Gdyby spróbować oceny obiektywnej (mało realne), trzebaby się zastanowić nad całokształtem ich działań, ocenić pozytywy i negatywy i dopiero wnioski wyciągać. A że nie znamy wszystkich aspektów czyjegoś życia, więc nie powinniśmy się kusić o ocenianie. Niemniej natura ludzka domaga się wartościowania, gdyż nasza ocena również świadczy o nas samych.
Po co ja się tak plączę ? Bo chcę napisać o osobie kontrowersyjnej. Ocenianej przez ogół z dużym dystansem, czasem negatywnie.. jak to zwykle w takich opiniach obiegowych bywa – bez znajomości całokształtu.

Zanim ją poznałam, widywałam na mieście odzianą w malownicze szatki w odcieniach wrzosu i fioletu. Zawsze biegnącą, zawsze mającą jasno wyrobione zdanie, apodyktyczną, nie znoszącą sprzeciwu. Następna z tych co wiedzą lepiej, myślałam… wieczna nauczycielka. Niemniej dostrzegałam ją i nawet łapałam się na tym, że obserwuję jej poczynania, oczywiście poprzez słuchanie plotek… to najłatwiejsze. Wtedy była plastykiem miejskim Jeleniej Góry, zaprzyjaźniona z równie malowniczą panią, która przez długie lata pełniła funkcję konserwatora wojewódzkiego.
W Szklarskiej Porębie Średniej, za przejazdem kolejowym stoi malownicza chata. Kamienno – drewniana, z wysokim, dwupołaciowym dachem urozmaiconym trzema kondygnacjami obszernych lukarn. Później pojawiła się jej nazwa. SZAMANÓWKA… ależ !!! Bardziej pretensjonalnej nazwy wymyślić nie można.. myślałam w duchu. Ale dom piękny.
W 2004 r. podjęłam pracę w Szklarskiej Porębie Średniej. Zupełnie przez przypadek. Podobno jednym z powodów było fakt, że umiem nawiązać kontakt z ludźmi. Podejmowałam pracę w obliczu protestów połowy zainteresowanego środowiska artystycznego, nawet jakieś listy poparcia dla mojego interlokutora krążyły po mieście i wylądowały u burmistrza. Stanęło przede mną spore wyzwanie. Przekonać do siebie tych niechętnych a na dodatek spróbować skleić skłócone środowisko. A także dogadać się z interlokutorem. Dobrze, że nie do końca zdawałam sobie z tego sprawę, bo pewnie nie zdecydowałabym się nigdy. Osobą, która zdecydowanie mnie poparła była właśnie owa kontrowersyjna pani, czyli Lidia. Nie odebrałam tego jako ułatwienie, wręcz przeciwnie, ona była wrogiem wszystkich pozostałych. Jej mandat zaufania ustawiał mnie w dość niewygodnej pozycji. Dobra… miałam pisać o niej a tymczasem robię swój wieczór autorski, niepotrzebnie.
Przyszła do mnie kilka dni po zajęciu kierowniczego stołka w Domu Hauptmannów. Chciałam być bardzo uprzejma ale najeżyłam się od razu, gdy tylko usłyszałam jak ona widzi moją pracę i co powinnam. Tak, powinnam jej unikać ! Nie dało się. Im bardziej ją poznawałam tym bardziej zaczynałam doceniać.
Lidka była nadal kobietą bardzo aktywną i kreatywną. Już mocno starsza, nie nosiła ekstrawaganckich fioletów, ubierała się z stonowane barwy, artystycznie wysmakowane stroje. Zdecydowana, konkretna, wiedząca czego chce i jak to osiągnąć. Pewność siebie i konsekwencja w dążeniu do celu – te cechy narzucały się od razu.
Dom za torami, przysłupowa chata sudecka zbudowana w 1740 r., czyli ta pretensjonalnie nazwana Szamanówka, to był kawałek jej pięknego świata. Kupiła go w 1983 r., który to rok był zwrotnym w jej życiu. Położona na skraju Doliny Siedmiu Domów, miejsca nawiedzanego przez natchnione dusze tworzących minioną kolonię artystyczną. Konsekwentnie, wbrew logice architektów, mimo wielu przeciwności, przeistoczyła zrujnowaną chatę w urokliwą „Szamanówkę”, otoczyła ogrodem, zamieszkała wraz z rodziną i udostępniła ludziom sobie podobnym. Nazwała ten etap swego życia twórczą przygodą.
Tutaj przeniosła siedzibę swojej, założonej jeszcze w Jeleniej Górze, firmy „Ollito- Projekt”, jej zainteresowania kształtowaniem i organizacją przestrzeni w powiązaniu z obiektem funkcjonalnym znalazły wyraz w praktycznej realizacji barwnego ogrodu przy domu. W „Szamanówce” znalazła się siedziba terenowej filii Towarzystwa Przyjaciół Filozofii Ekologicznej. Henryk Skolimowski, prezes Towarzystwa pisał:
„W Szamanówce był powrót do Źródła, powrót do głębi, do ciszy, do samego siebie”.

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz