Abstrahujac od wszelkich pięknych niuansów życia damsko-meskiego myślę, że tak kobiety jak i mężczyźni z naszego pokolenia (rocznik 58, + - 10 lat) nie bardzo umieją ustawić się do siebie w codzienności. Tradycja jeszcze żyje w nas dość mocno a już pojawia się nowe, do którego usiłujemy się dopasować. Coby nie mówić postawy z życia zawodowego w sporej mierze przenoszą się na sprawy domowe i stąd problemy z mijającymi się oczekiwaniami.
Przez stulecia facet był silny, opiekuńczy, zabezpieczał tyły kruchej kobiety i rodziny, nie dawał jej szans na wykazanie się na szerszym forum, a i ona też się do tego nie pchała. Otoczył się zamczyskiem tradycji, religii, konwenansów i zakazów i swoją rolę spełniał. Trochę się to zmieniło, bo kobitki zaczynają włazić w męskie zawodowe rewiry, okazuje się, że są niezłe, czasem lepsze, że świetnie same sobie radzą i mężczyźni problem ze sobą zaczynają mieć. Jak utrzymać swoje status quo. To, że mniej zarabiamy na równorzędnych stanowiskach jest tego ewidentnym przykładem, usiłują dać sobie fory. A to takie niemęskie...
Ja osobiście wcale się nie palę, żeby awansować bóg-wie-gdzie i mężczyzn wygryzać skąd się da, spełniam się tu gdzie jestem. Ale gdy widzę, jak mężczyzna rozpoczyna krucjatę w celu udowodnienia mi, że jest lepszy – to mnie to śmieszy i tracę do niego szacunek, zwłaszcza jeśli przenosi to na życie osobiste i układy z kobietą. Człowieku spełniaj się sam, swoim kosztem i swoją wartość dla samego siebie poznawaj. A jak poczujesz się dobrze ze sobą – przyjdź i potraktuj ją jak równorzędną partnerkę, która nie musi ci nic zawdzięczać, z którą chcesz być dla niej samej. Oczywiście związek to coś gdzie się daje i bierze, ale przecież nie chodzi o wartościowanie co komu i ile, tylko czy dobrze wam w tej wzajemnej wymianie darów.
Oni tracą grunt pod nogami ale my, kobiety, też. Przynajmniej ja. Nie wiem co bardziej mnie kręci, czy moja praca zawodowa, czy szeroko pojęte zajmowanie się domem. Z jednej strony chciałabym zachować tradycyjne role, z drugiej oczekuję partnerstwa czyli poważnego traktowania. I sama też jego poważnie chciałabym traktować. To, że facet okazuje swoją niepewność przez werbalne udowadnianie mi swojej wyższości, nie przysparza mu szacunku w moich oczach. Pomieszałam trochę ale myślę, że złapiecie o co mi biega.
Generalnie bardzo cenię mężczyzn, prostotę ich logiki, swoistą dezynwolturę umysłową, aktywność, nawet silniejszą potrzebę awansu zawodowego czy społecznego ( przy uznaniu równego startu płci), umiejętność posiadania pasji, honoru, w sumie szczerość dużo większą niż szczerość kobieca. Chcę, by byli silni i pewni siebie, żebym ja mogła być słabsza, co jest moją naturą. Żebym mogła nadal uwodzić słowem, spojrzeniem i nóżką w wysoki obcas odzianą. Tak, potrzebuję prawdziwego mężczyzny w naczeniu klasycznym, a nie niepewnego siebie chłopczyka, który boi się kobiet i ich siły, a by udowodnić swą wielkość wykorzystuje tradycyjne ograniczenia.
Przez stulecia facet był silny, opiekuńczy, zabezpieczał tyły kruchej kobiety i rodziny, nie dawał jej szans na wykazanie się na szerszym forum, a i ona też się do tego nie pchała. Otoczył się zamczyskiem tradycji, religii, konwenansów i zakazów i swoją rolę spełniał. Trochę się to zmieniło, bo kobitki zaczynają włazić w męskie zawodowe rewiry, okazuje się, że są niezłe, czasem lepsze, że świetnie same sobie radzą i mężczyźni problem ze sobą zaczynają mieć. Jak utrzymać swoje status quo. To, że mniej zarabiamy na równorzędnych stanowiskach jest tego ewidentnym przykładem, usiłują dać sobie fory. A to takie niemęskie...
Ja osobiście wcale się nie palę, żeby awansować bóg-wie-gdzie i mężczyzn wygryzać skąd się da, spełniam się tu gdzie jestem. Ale gdy widzę, jak mężczyzna rozpoczyna krucjatę w celu udowodnienia mi, że jest lepszy – to mnie to śmieszy i tracę do niego szacunek, zwłaszcza jeśli przenosi to na życie osobiste i układy z kobietą. Człowieku spełniaj się sam, swoim kosztem i swoją wartość dla samego siebie poznawaj. A jak poczujesz się dobrze ze sobą – przyjdź i potraktuj ją jak równorzędną partnerkę, która nie musi ci nic zawdzięczać, z którą chcesz być dla niej samej. Oczywiście związek to coś gdzie się daje i bierze, ale przecież nie chodzi o wartościowanie co komu i ile, tylko czy dobrze wam w tej wzajemnej wymianie darów.
Oni tracą grunt pod nogami ale my, kobiety, też. Przynajmniej ja. Nie wiem co bardziej mnie kręci, czy moja praca zawodowa, czy szeroko pojęte zajmowanie się domem. Z jednej strony chciałabym zachować tradycyjne role, z drugiej oczekuję partnerstwa czyli poważnego traktowania. I sama też jego poważnie chciałabym traktować. To, że facet okazuje swoją niepewność przez werbalne udowadnianie mi swojej wyższości, nie przysparza mu szacunku w moich oczach. Pomieszałam trochę ale myślę, że złapiecie o co mi biega.
Generalnie bardzo cenię mężczyzn, prostotę ich logiki, swoistą dezynwolturę umysłową, aktywność, nawet silniejszą potrzebę awansu zawodowego czy społecznego ( przy uznaniu równego startu płci), umiejętność posiadania pasji, honoru, w sumie szczerość dużo większą niż szczerość kobieca. Chcę, by byli silni i pewni siebie, żebym ja mogła być słabsza, co jest moją naturą. Żebym mogła nadal uwodzić słowem, spojrzeniem i nóżką w wysoki obcas odzianą. Tak, potrzebuję prawdziwego mężczyzny w naczeniu klasycznym, a nie niepewnego siebie chłopczyka, który boi się kobiet i ich siły, a by udowodnić swą wielkość wykorzystuje tradycyjne ograniczenia.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen apel uważam za ... retoryczny ... moim zdaniem świadczy o tym, że to mężczyźni oczekują, żeby kobiety ... oczekiwały, poza tym żadna ewolucja, ani rewolucja się z tym nie wiąże ... kobieta od zarania dziejów dbała o byt swój i swojego potomstwa, często również o byt mężczyzny ... współcześnie obserwuję w pracy dwóch Panów wychowujących samotnie dzieci- nawet premie i awanse są uzasadniane ich "samotnym" statusem- to samo uzasadnienie w przypadku kobiety samotnie wychowującej dzieci nie ma zupełnie racji bytu ... jest takich kobiet zbyt wiele :) ... honor, powiadasz Marianko ... hmmm ... ten zupełnie niemęski raczej nie przyjmuje uzasadnień podobnych honorom męskim :)))
OdpowiedzUsuńP.S. Wybacz Marianko, uczę się w przelocie- właśnie uzupełniłam nazwę autora :) ten usunięty poprzedni komentarz to ten sam dokładnie :)))
ok. jak już ukonstytuujesz się na nowym blogu - daj znać gdzie jesteś.
OdpowiedzUsuńCo do komentarza, tak, kobieta od zarania dbała i umie, teraz tylko z cienia wyszła i na salony weszła, do tej pory dla mężczyzn dostępne jeno. I tu jest dla mężczyzn ta rewolucja, czują się osaczeni. Nie mówię tego na podstawie swojego widzimisię (choć trochę też, tylko na podstawie tego co czytam a co przez mężczyzn napisane bywa. W sytuacji kiedy oni panikują i nie wiedzą jak się ustawić, dla mnie też jest to jakaś rewolucja, bo muszę poglądy ciut przeflancować i dopasować się do nowych sytuacji... skoro mam się wiążąc lub bratać z takim zrewolucjonizowanym facetem.
Nie należę do kobiet, które same sobie sterem, żeglarzem i okrętem zarazem. Umiem być trójcą w jednym (wiele kobiet to potrafi) ale nie chcę, nie lubię.
A ja mysle,ze nie mozna tu stosowac podzialu mezczyzna-kobieta.Tak sie te nasze cechy charakterologiczne wymieszaly,ze same sie gubimy w oczekiwaniach...naszych babskich.
OdpowiedzUsuńSkoro sa juz urlopy tacierzynskie(sama znam kilka par,ktore je wykorzystuja,rewelacyjnie),skoro to mezczyzni szukaja silnych kobiet(tak,tak,nie zartuje). Mezczyzni jeno nie przyznaja sie zwykle tak otwarcie do tych chciejstw,o ktorych my gladko mowimy.
Jasne,ja ... tylko za siebie- mam prosta instrukcje obslugi(pewno bardziej banalna i niemodna)-
lubie silnych mezczyzn.Jezu,nie mowie o Pudzianach!!!
Nie o miesnie mi idzie,a o nature i charakter czlowieka.
wole,by bylo tradycyjnie.Ja dmucham w ten plomyk domowego ogniska,co by nie zgasl.On poluje...A niech sobie chlopina po udanych lowach siadzie w fotelu z tym pilotem TV.
I sol postawie,obok jadla :-)))
Teraz to i ja jestem niezwykle elastyczna(swoje lata,juz mam ;)
Wiekszosc zycia,sama dbalam o swoje gniazdo,dzieci.Nawet udowodnilam sobie,ze wiertarka,gladz gipsowa,czy hydraulika,tez moga byc domena kobiet.Tylko,po cholere,skoro wole czuc sie kobieta(i byc nia w 100%).
Nie wchodze juz w meskie kompetencje(chyba,ze glowa trzeba ruszyc ;)).Tez nie lubie.
Nie mam jednak nic przeciw zamianie jakichkolwiek rol,gdy zwiazkowi jest to wygodne,potrzebne,czy zwyczajnie bardziej oplacalane.
Teraz juz umiem POWIEDZIEC czego mi trzeba.
Kiedys uwazalam,ze moj mezczyzna powinien sie domyslac moich pragnien.Nic bardziej mylnego.To rzeczywiscie typowy punkt widzenia kobiety.
Mowic,tylko MOWIC trzeba, czego zarowno im jak i nam potrzeba.
Ooo,zebym tu na wieszcza jakiegos nie wyszla:)
Jednym slowem,plec nie ma znaczenia,wazne by jasno okreslac swoje potrzeby.Zawsze,dbajac glownie o wlasne szczescie.Spelniony czlowiek(kobieta i mezczyzna),to najlepszy partner...na zycie.
Toteż obdarowałam dziś moich kolegów w pracy czekoladkami pod wdzięczną nazwą "merci" ... z okazji Dnia Mężczyzn ... z drugiej strony zadziwiające, jak łatwo dają się ... obłaskawić ... :)))
OdpowiedzUsuńotóż to, czasem nawet czekoladek Merci nie trzeba, wystarczy komplement w czuły punkt.
OdpowiedzUsuńBisz-ka ważne żeby był spełniony a o to w dzisiejszych czasach mężczyznom trudniej i pewnie stąd ich rozterki
Dzis dla oblaskawienia marchewka,a jutro,co...Pelikanie?
OdpowiedzUsuńPamietam,ze ktos kiedys napisal,ze mezczyzna jest prostszy od konstrukcji cepa.
Kompletnie sie z tym nie zgadzam.
Oni tylko zgrywaja twardzieli,a sa tak samo jak my wrazliwi i nie bywaja impregnowani na zle doswiadczenia
(te czesto sa naszym udzialem).
Moze wystarczy myslec o nich jak o ...kobietach?
Zrozumiec,docenic,przytulic,byc im madrym wsparciem.
ty idealistka jesteś Bosz-ka
OdpowiedzUsuńNo moze...troszeczke.
OdpowiedzUsuńAle optymistka jestem,zdecydowana :-)))))))))))))
Marianko.Dylemat mam.
OdpowiedzUsuńTen czas srodkowo hamerykanski,to ma natchnac nas...pesymizmem(czy moze jeno,przestroga);)))
Jutro? ... Nie martw się Bosz-ko ... jeśli jutro strzelę, to tylko ... palcami :))))
OdpowiedzUsuńAaa ... w kontekście, którego użyłaś przypadkiem " nie bywaja impregnowani na zle doswiadczenia
(te czesto sa naszym udzialem)." ... być może jest sporo prawdy ... przypadkiem- w tym nawiasie :)))
Poza tym ... głębokie ukłony dla Boszki!!! :)
Odklaniam sie niezwykle chetnie,Vicusiu ;)
OdpowiedzUsuń