piątek, 26 czerwca 2009

takie tam........

Nad teatrami się dziś zastanawiam. Bo fotki wrzucałam na picassa i trafiłam na zdjęcia z „anielicji” Kliniki Lalek. Ni cholery na teatrze się nie znam tylko go trochę lubię. Kiedyś miałam rzut chorobowy na historię teatru, nawet zapamiętałam rewolucyjnego dla angielskiego teatru Gordona (bodajże) Craiga, ale to wszystko. Teatr dla mnie jest jak każda inna sztuka – musi działać, w jakikolwiek sposób.
Sporo koło mnie teatrów… I oficjalnych jak Teatr Norwida (notabene szefem ostatnio został Bogdan Koca, którego z baaaaaaaardzo dawnych lat pamiętam jako głównego bohatera sztuki Equus we wrocławskim Teatrze Polskim, jak ten świat się plecie….) czy Teatr Animacji (nie wiem czy są już rozdzielone czy dalej razem) ale i prywatnych jak właśnie Klinika Lalek ze Stacją Wolimierz związana, Pławna 9, Teatr Nasz czy nasz eksportowy michałowicki Cinema. Co o nich powiedzieć potrafię poza tym, że są i całkiem dobrze się bawią ? Że Cinema jest trudny dla zwykłego zjadacza chleba, że Teatr Nasz poszedł trochę działalność pod publikę (choć z tonu nie spuszcza), którą gromadzi przy swojej własnej scenie (niezły sposób na życie), że pozostałe stają się coraz bardziej komercyjne, acz ubarwiają znacznie wszelkie imprezy.
Wiktora Wiktorczyka zaprosiliśmy kiedyś do udziału w imprezie Artystyczny Jarmark towarzyszącej otwarciu wystawy Kazimierskie impresje, gdzieś w 2006 roku. Przyznam – zrobili nam tę imprezę.

1 komentarz:

  1. Bardzo interesujace teksty.Powinnaś dorabiac jako krytyk.Jako "zwykły zjadacz chleba" zazdroszczę artystom - luzu i wolnosci.Mysle stereotypowo - pół roku wakacji,swobodne życie.Choć wiem ,że wybór artystycznej drogi -bycie aktorem,scenarzysta,rezyserem,malarzem - jest obarczony dużym ryzykiem.Cena tej wolnosci,bywa,wbrew pozorom,bardzo wysoka.Mio

    OdpowiedzUsuń