niedziela, 14 czerwca 2009

Nic sie nie dzieje w państwie duńskim.

A może ja poprostu nic nie wiem. W końcu nie było mnie prawie przez tydzień. W międzyczasie gablota padła i telefon ale już wszystko na dobrej drodze, łapę na firmie dziś trzymam, wychodząc z założenia, że pańskie oko konia tuczy. Ruch ludności zerowy. Nawet po naszej, jakoś mniej dziś rozkopanej, ulicy nie chodzą. Czyżby w góry wszyscy poszli albo w przydomowych ogródkach nad grillowanymi potrawami się pochylają ? Strawa dla ciała. A dla duszy ?
Co u nas w najbliższym czasie ? Przetoczyły sie przez nas jak walec upiorne inwentaryzacje, posprzątaliśmy bałagan wynikły z szukania zawieruszonych niedoborów, czekamy cierpliwie na kontrolę (superwizja - to takie modne ostatnio słowo) z instytucji nadrzędnej.
Ze spraw świątecznych - uroczyste przekazanie nam przez wojsko rzeźb, które już stoją na posesji. To 19 czerwca, w samo południe - wojsko ma dowcip. Zaproszenia poszły, goście pozapraszani, my zwieramy szyki przygotowując wojskową celebrę i licząc na to, że trochę nas za rączkę poprowadzą. No bo jak ? Te rzeźby barwną szmatą nakryć by ściągali i odsłaniali czy też wstążką przewiązać - by przecinali ? Skąd niby wojskowe zwyczaje mam znać ? A może im co nieco narzucić z naszych zwyczajów, w końcu to nasze poletko. Ostatnio sporo z wojskiem do czynienia mamy. Raczej z obroną cywilną ale tą też wojskowi sterują. Nie tak dawno poprowadziliśmy szkolenie z rozśrodkowania zbiorów na wypadek konfliktu zbrojnego i całkiem nieźle nam poszło. Wcześniej współpracowaliśmy przy przewożeniu tychże rzeźb, co wcale łatwym nie było. Przysłowiowa karność i punktualność wojska... no no, pracę skończylismy o 19 z powodu opóźnienia transportu.
Potem, nie pamiętam już (czy jeszcze) kiedy - otwarcie wystawy poplenerowej prac osób niepełnosprawnych - montaż tej wystawy to fajna zabawa, wernisaż w towarzystwie tychże osób - sama przyjemność. Oraz przygotowanie informatora poplenerowego.
No a potem - szara rzeczywistość. Warsztaty ceramiczne w pensjonacie Raad z pokazem wypalania gliny w piecu węgierskim - lipiec, przygotowanie książki "Panorama Szklarskiej Poręby" gdzie stare (pocztówki) z nowym (zdjęcia współczesne) będzie się mieszać. Chcemy ją przygotować w tym roku, wydać na początku przyszłego - na rocznicowe obchody miasta. Trzeba będzie wniosek o kasę na druk napisać. No a potem wielkie przygotowanie do wielkiej wystawy malarstwa żydów polskich i malarstwa Nowego Młyna. Nie mogę się doczekać, bo wiąże się to z wyjazdem do Kazimierza i Nowego Sącza. A dawno tam bardzo nie byłam i dawno bardzo tamtejszych znajomych nie widziałam. No a potem ZIMA czyli zwieranie szyków przed następnym latem.
Po południu jadę zobaczyc czy gdzie indziej się coś dzieje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz