Jakieś trzy lub cztery lata temu pojawiła się u nas Małgosia Lutowska, szkolna koleżanka mojego współpracownika. Niewysoka, ubrana bardzo kobieco, z silnym akcentem romantyzmu (biała bluzka z mankiecikami, drobne guziczki w dużych ilościach, coś na kształt żabocika, tysiące koronek, lniany żakiet w subtelne kwiaty i burza jasnych loków. Przyniosła ze sobą maszynopis książki i poprosiła o korektę, sprawdzenie niemieckich nazw miejscowości, zgodności danych geograficznych i historycznych. Kolega czasu nie miał, więc wzięłam to ja i w jedną noc pochłonęłam całość. Świetnie napisana, interesująca, wielowątkowa, o naszych stronach, o rozrzuconych po wsiach wspaniałych ludziach, z przedwojennym wątkiem przeplatającym się ze współczesnym, gdzieniegdzie delikatnie zarysowany wątek miłosny. Wysmakowana a przede wszystkim ciekawa.
Dla siebie znalezioną ścieżką… literacki debiut cieplickiej nauczycielki niemieckiego, przewodniczki sudeckiej, fajnej kobitki. Nagrodzony przez Marszałka Dolnego Śląska w konkursie na współczesną powieść o tematyce związanej z regionem.
Powierzony klucz – podoba mi się troszkę mniej. Jest takim zbeletryzowanym przewodnikiem po protestanckim Dolnym Śląsku, opowieścią o śląskich inicjatorach protestantyzmu, o odszczepieńcach… pełno tu ciekawych informacji historycznych i anegdotek. Jak i poprzednio następuje wymieszanie wątków, lecz jest mniej równoważne. Historia ciąży nad współczesnością. Być może jest to specjalny zabieg literacki.. Jest sporo protestantów u nas, w większości pozostają anonimowi, utożsamiani z Niemcami, więc jakby trochę wyalienowani. A przecież to nasi współbracia, więc może dobrze, że jest więcej informacji. Jeśli chodzi o walory poznawcze – książka nie ma sobie równej. Jeśli chodzi o artystyczne – mam trochę zastrzeżeń, gorzej się czyta. Ale to moja opinia. Na dodatek jeszcze nie skończyłam.
W piątek o 17 będzie u nas promocja. Szykuje się mocna dyskusja, gdyż po promocjach w Jeleniej Górze jest trochę kontrowersji. Myślę, że warto nas odwiedzić.
Nawet nie probuje sie usprawiedliwiac...w tylu miejscach chcialoby sie byc jednoczesnie.Echhhh,kurcze.
OdpowiedzUsuńAle ksiazki obiecuje przeczytac.
Jestem na etapie "Bialych Zeszytow"...to tez moja bajka,za ktora ci dziekuje,Marianno.
Mam slabosc do ludzi z pasja i tych,ktorzy niby zwyczajnie chca zyc i jednoczesnie...pieknie.
http://nieregularnik-nieperiodyczny.blogspot.com/2009/02/powierzony-klucz-magorzaty-lutowskiej.html?showComment=1235638800000#c7044224233344578989
OdpowiedzUsuńI po spotkaniu... Było pięknie (nie moja-ci to opinia, lecz osób postronnych, acz nieobojętnych). Marianno, dzięki Tobie wielkie za pomysły. I do zobaczenia niedzielną porą.
OdpowiedzUsuń