sobota, 23 maja 2009

malarstwo i komercja

Przygotowywałam kiedyś wystawy twórczości osób niepełnosprawnych, prace zbierałam z instytucji współpracujacych z nimi lub zajmujących się opieką nad nimi. W warsztatach terapii zajęciowej nastawionych na stymulowanie wszelkiej twórczości, jako terapii oraz w DPS-sach - gdzie często pozostawieni są sami sobie. W jednym z DPS-ów trafiłam na schizofrenika malującego świetnie ale dość specyficznie: barwny świat bez czerni i bieli podzielony na geometryczne formy razem spojone w konkretny kształt, postać. Bardzo dobre malarstwo a jeszcze było w tych obrazach coś co mówiło wszystko o człowieku, ale i pozostawiało coś nieodgadnionego, zastanawiającego, bolesnego. Mocne uderzenie.
Czym różni się twórczość osób psychicznie chorych od osób kształconych plastycznie ? Tu spontanicznie wylewa się duszę, której inaczej nie można pokazać i to jest priorytet, tam włącza się świadomość, stosuję technikę, reguły gry. Daleka jestem jednak od ocen, można dać tysiące odpowiedzi na pytanie po co jest sztuka. Powinna jednak wypływać z potrzeby wewnętrznej - bo tak to się wszystko zaczęło jakieś 15000 lat temu w jakiejś Altamirze czy Le Chaffaud.
Na jednej z wystaw pokazałam obrazy trzech osób z Wrocławia . Bardzo różne ale miały rys wspólny - przerażającą samotność i strach albo głęboki smutek. Twarze - maski o mało czytelnych, zaciśnietych ustach i ogromnych, pełnych wyrazu oczach - to cały obraz, krzyk. Albo muzyczne niemal zestawienie plam barwnych, kresek, w tym maleńka stokrotka - harmonia smutku, samotność.
Niby każdy prawdziwy artysta ma w sobie coś z chorego, czuje więcej niż inni.. Nie sądzę, by była to choroba, raczej głębsze czytanie świata. Myślę, że dotyczy to też odbiorców - część widzi tylko wirtuozowskie zestawienie kresek czy barw, część tego nie widzi lecz czuje obraz. Wiekszość malarstwa do mnie nie przemawia, doceniam technikę, ekswilibrystykę, pomysł, aspekt dekoracyjny ale tylko niektóre obrazy działają na mnie dogłębnie. Obrazy duszy. I to jest dla mnie prawdziwa sztuka, reszta to mniej lub bardzie udane rzemiosło. Ps. Nie powinnam być historykiem sztuki, jestem zbyt subiektywna.

Arystoteles uważał, że między chorobą psychiczną a wybitnymi zdolnościami twórczymi istnieje silny związek, że szaleństwo wynika z kontaktu z bogami i jest nagrodą lub karą. Jeszcze tylko romantyzm żywił taki szacunek dla szaleństwa. Marzenie senne jako odpowiedni sposób przedstawienia świata. Sądzono, że choroba psychiczna jest nieodłącznym atrybutem artysty-geniusza. Hans Prinzhorn z kliniki w Heidelbergu zauważył, że jego pacjenci przedstawiają tematy jakby ze swoich sennych wizji, związane z seksualnością oraz pragnieniami i lękami. Kolekcjonował ich prace i pokazał je w Monachium w 1937 roku na wystawie sztuki zdegenerowanej obok dzieł artystów takich jak Klee, Kandinsky, van Gogh, Dix. Oczywiście powodem wystawy była potrzeba zdeprecjonowania sztuki ówczesnej awangardy, w wielu aspektach podobnej do sztuki chorych. Zresztą, w końcu van Gogh....
Pomijam fakt, że sztuka chorych ma wielkie znaczenie terapeutyczne, oraz diagnostyczne - czasem interpretacja obrazu jest jedynym sposobem porozumienia z chorym. Ważne, że ta sztuka działa na odbiorcę. I tak działać powinna też pozostała sztuka. Nie chcę tu pisać o powodach tworzenia. Przygotowuję teraz imprezę plenerową dla osób niepełnosprawnych. Pracować będą ludzie z niepełnosprawnością umysłową (upośledzenie stało się słowem obraźliwym), w parach z osobami pełnosprawnymi tworzyć będą małe dzieła sztuki. Impreza ma na celu naukę wzajemnej akceptacji, tolerancji, poznanie się, zrozumienie, itd., itp. Ma charakter konkursu - oceniamy jakość powstałych prac, ich walor artystyczny oraz umiejętność współpracy. Zauważyłam, że w każdej parze dominujacą jednostką twórczą, samoistnie niejako, staje się człowiek niepełnosprawny, jest silniejszą osobowością. Może dlatego, że pełnosprawny jednak daje mu fory sądząc, że tak trzeba bo i tak ma przewagę intelektualną, więc zamyka się w swoim rozumie i traci czucie, kontroluje się.
Zauważyłam też, że osoby niepełnosprawne, mimo posiadanych ograniczeń (ustalonych wg obowiązujących norm), kształcone plastycznie w warsztatach, tracą szczerość wypowiedzi, zaczynają podlegać komercji. Bardzo szybko łapią co się podoba i zaczynają tworzyć "pod publiczkę". Niektórzy technicznie i manualnie są bardzo uzdolnieni i działają jak rasowi artyści - świadomie. Naprawdę bardzo niewiele prac powstaje z potrzeby wewnętrznej.
Jednak zdecydowanie wolę sztukę z wnętrza wypływającą, więc chyba wrócę do wystaw malarstwa osób niepełnosprawnych, tworzonego w zakątkach własnej duszy i na swoje potrzeby.
I na koniec cytat:
Zdaniem psychologów ewolucyjnych poszczególne części mózgu nie mogą być używane jednocześnie, nie możemy często wykonywać dwóch zadań naraz. W przypadku zaś, gdy pewne obszary mózgu zostają wyłączone w wyniku uszkodzenia przez chorobę, inne jego części wykorzystują często taką sytuację wykazując wzmożoną aktywność. I tak różne choroby psychiczne uaktywniają rozmaite części mózgu. Demencja czołowo-skroniowa (FTD) we wczesnym stadium wyzwala u 10% chorych niezwykły rozkwit zdolności artystycznych. Neurofizjolog Bruce Miller z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles wysunął nawet przypuszczenie, że to właśnie FTD, a nie psychoza maniakalno-depresyjna była przyczyną szaleństwa Vincenta van Gogha. Inną chorobą, która idzie w parze z niezwykłymi zdolnościami u niektórych pacjentów - matematycznymi, muzycznymi lub artystycznymi - jest, znacznie częściej występujący autyzm.

5 komentarzy:

  1. Well..I'm not quite understand what did you say..

    OdpowiedzUsuń
  2. I don't know how add photos to comments

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dojrzewam, bo przecież sztuce wynikłej z intelektu miana sztuki odmówić się nie da. Do mnie jednak nie przemawia, gdyż bardziej na czucie niż myślenie nastawiona jestem jednak

    OdpowiedzUsuń
  5. Plener był świetny, fantastyczny, trzeba więcej takich robić. Dla nas bardzo ważna uroczystość!!!!

    OdpowiedzUsuń