Pisząc o Agacie, pomyślałam o Jurku, jak bardzo odmienną jest postacią. No i Jurek zadzwonił natychmiast, jakbym go swoim myśleniem wywołała. Załatwił wystawę w Gőrlitz na dworcu dla „Nowego Młyna”. Jurek jest prezesem stowarzyszenia, które działa i nie działa. Myślę, że gdyby za działaniem szły pieniądze, ludzie chętniej garnęliby się do jakiejś roboty. Ale niestety, żeby szły pieniądze, najpierw trzeba popracować, a to już nie jest tak łatwe i bardzo niewielu jest skłonnych. Nie ważne. Raz w roku robimy stowarzyszeniu wystawę, więc oni mają przegląd twórczości a ja świadomość, że działamy.
Jurek… pierwszy raz widziałam go na wystawie wspólnej z Maćkiem Lercherem. Na wernisażu Jurek mówił niewiele, gadał Maciek (bo lubi). Potem obu widziałam u mnie, gdy rozesłałam wici, że chcę stowarzyszenie. Okazało się, że oni obaj też. I tak to się zaczęło. Potem dowiedziałam się, że Jurek skończył krakowską ASP, z dyplomem u Nowosielskiego (!!!). To brzmi.
Jurek jest dla mnie bardzo nietypowym artystą. Jest taki trochę jak ja: 42 sroki za ogon naraz trzyma. Ojcu, architektowi pomaga w projektowaniu, pracuje w szkole plastycznej, prowadzi pracownię, projektuje strony internetowe, druki, książki, maluje, fotografuje, uprawia grafikę komputerową i buduje dom – rodzinne gniazdo w Przesiece. Ja wiem tylko o tym, co robi jeszcze - czort znajet. Człowiek - orkiestra. Złapać go to wyższa szkoła jazdy, zbyt szybko się przemieszcza. I tak się dziwię, że jest w stanie skupić się na temacie rozmowy, czasem mam wrażenie, że myśli o kilku rzeczach naraz.
Jakim jest artystą ? Cholera, nie wiem. Widziałam jedynie jakieś trzy jego obrazy, z których „Trzęsawisko” podoba mi się najbardziej. Chyba nie ma czasu na malarstwo w tym ciągłym biegu i działaniu.
Jurek… pierwszy raz widziałam go na wystawie wspólnej z Maćkiem Lercherem. Na wernisażu Jurek mówił niewiele, gadał Maciek (bo lubi). Potem obu widziałam u mnie, gdy rozesłałam wici, że chcę stowarzyszenie. Okazało się, że oni obaj też. I tak to się zaczęło. Potem dowiedziałam się, że Jurek skończył krakowską ASP, z dyplomem u Nowosielskiego (!!!). To brzmi.
Jurek jest dla mnie bardzo nietypowym artystą. Jest taki trochę jak ja: 42 sroki za ogon naraz trzyma. Ojcu, architektowi pomaga w projektowaniu, pracuje w szkole plastycznej, prowadzi pracownię, projektuje strony internetowe, druki, książki, maluje, fotografuje, uprawia grafikę komputerową i buduje dom – rodzinne gniazdo w Przesiece. Ja wiem tylko o tym, co robi jeszcze - czort znajet. Człowiek - orkiestra. Złapać go to wyższa szkoła jazdy, zbyt szybko się przemieszcza. I tak się dziwię, że jest w stanie skupić się na temacie rozmowy, czasem mam wrażenie, że myśli o kilku rzeczach naraz.
Jakim jest artystą ? Cholera, nie wiem. Widziałam jedynie jakieś trzy jego obrazy, z których „Trzęsawisko” podoba mi się najbardziej. Chyba nie ma czasu na malarstwo w tym ciągłym biegu i działaniu.
Kiedyś pisałam o artystach w Karkonoszach. O tych wycofanych, żyjących zgodnie z porami roku, wchodzących w swoje wnętrze oraz o tych budujących, tworzących, odkrywających. Jurek należy raczej do tych drugich. Odkrywca. A może rozmienił się na drobne ?
W Przesiece, w najpiękniejszym miejscu buduje wielki dom z widokiem na cale pasmo Karkonoszy. Jak go skończy może zacznie malować.
W życiu i pracy towarzyszy mu Joasia Krenz - Kurowska, która ostatnimi czasu zajęła się fotografią i nieźle jej to wychodzi. Od 2003 roku wspólnie tworzą publikacje internetowe jako spółka autorska J&J Kurowscy
W Przesiece, w najpiękniejszym miejscu buduje wielki dom z widokiem na cale pasmo Karkonoszy. Jak go skończy może zacznie malować.
W życiu i pracy towarzyszy mu Joasia Krenz - Kurowska, która ostatnimi czasu zajęła się fotografią i nieźle jej to wychodzi. Od 2003 roku wspólnie tworzą publikacje internetowe jako spółka autorska J&J Kurowscy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz