Marzeniem i celem jednej grupy ludzi jest - skóra, fura i komóra - stare i trochę nieaktualne lecz o ideę mi chodzi - czyli z grubsza - MIEĆ, a przez to MIEĆ spełnić swoje BYĆ. Innym marzy się kurna chata owinięta w dym, czyli też MIEĆ ale przede wszystkim BYĆ. Oczywiście wszystko bez ekstremalnych skrajności. Introwertyków (czyli mnie) ciągnie na wieś, w rozległe doliny albo zalesione wzgórza, więc ekspediują się na rubieże wszelkich miast i cywilizacji, byleby jednak nie za daleko od innych ludzi, nie do pustelni.
W tych grup ludzkich wyłania się jeszcze jedna. To ci, dla których priorytetem nie jest być i mieć - chociaż jest to konieczne na poziomie choćby minimum socjalnego i niepasożytowania na społeczeństwie. Ich życie kręci się koło: ROBIĆ. To chyba ja - najbardziej ( ku rozpaczy dzieci moich). Dla idei, dla zabawy, z ciekawości, z potrzeby misji czy z jakiejkolwiek innej. Dla ROBIĆ są w stanie zrezygnować z dobrze płatnej pracy, z promowania własnego BYĆ, skupiają się na działaniu w niemodnym "czynie społecznym". Jedyne co osiągają najczęściej to dzika satysfakcja, że dopięli swego. A jeśli przy okazji udało się coś zdziałać dla szeroko pojetego dobra ogółu - wtedy realizują swoje BYĆ. Choć może nie.. realizują się raczej w trakcie działania, bo osiągnięcie celu powoduje potrzebę szukania czegoś nowego. Tacy nie spoczywają na laurach i umierają w biegu.
oczywiście uprościłam, zwłaszcza pierwszy akapit.
OdpowiedzUsuńspierdalaj
OdpowiedzUsuń