Przez ostatnie lata mam uczucie, że nie do końca żyję tak jakbym chciała. Najprzyjemniejszy dla mnie okres to czas budowy domu i wychowywania dzieci i zagospodarowywania ogrodu. Wtedy wszystko miało sens i swoją kolejność. Teraz to trochę wegetacja: praca, dom znajomi, jakieś imprezy, wszystko w czterech ścianach, wypad na rower urasta do rozmiarów wyprawy; roweru używam w ściśle określonym celu – dla kondycji. Owszem kocham wiatr we włosach, gdy zjeżdżam z połowy Kapeli, na którą z takim trudem wdrapywałam się kilka godzin, jadąc autem zauważam przepiękną panoramę Karkonoszy nad Kotliną Jeleniogórską, nie przeszkadza mi błoto i deszcz na jeziornych wakacjach. Ale radość, że żyję i piękno przyrody czuję dopiero na łódce, gdy widzę ciepłe mgły unoszące się nad jeziorem o wschodzie słońca, albo gdy idę lasem wśród czerwcowych żarnowców.
Tak, ciągnie mnie do natury. Nie czuję potrzeby jechać na Karaiby ani do Tunezji, wolałabym na nowo budować swój dom na wsi, mały i drewniany, żyć w zgodzie z porami roku, tygodniami nie wyjeżdżać z domu bo drogę zasypał śnieg. Tego bym chciała.
Niedawno byłam w pięknym miejscu. W okolicy Jeleniej Góry sporo jest miejsc, gdzie mieszkają ludzie, którym znudziło się bieganie w pośpiechu po mieście i uganianie za coraz większymi zyskami. Mieszkają w swoich małych domkach, organizują sobie życie w tylko sobie znany sposób i żyją swoim rytmem zgodnym z rytmem natury. Mają czas na pogawędki przy herbacie z sąsiadami, leniwe siedzenie w ogrodzie. Nie pędzą, delektują się życiem. Jest czas ciężkiej pracy i jej czas odpoczynku.
Byłam u ludzi, którzy 20 lat temu przenieśli się do tak maleńkiej wioski, że nie ma jej na nawet szczegółowej mapie okolicy. Kupili ruinę domu i odbudowali, teraz zagospodarowują okolicę; zbudowali drugi dom - dla zaprzyjaźnionych letników, zajęli się hodowlą orkiszu i innych zdrowych roślin. To jak opowiadają o swojej pracy i życiu, jak dumni są z każdego posadzonego drzewka, z każdego obiektu wymurowanego z lokalnego kamienia … widać w tym wszystkim sens. Chciałabym tak.
środa, 6 maja 2009
marudzenie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
i skomentuje sama siebie: ale żyć z czegoś trzeba.
OdpowiedzUsuńZyc trzeba, ale czy bez marzen? Bez sensu.
OdpowiedzUsuńLepiej myslec o chatce w gorach niz o zamordowaniu szefa;) Wyprobowane osobiscie:)