sobota, 16 maja 2009

plenery, plenery, plenery

Gdzieś od dwóch lat okresowo mamy na stanie studentów ASP Wrocław oraz ceramików z Krakowa (tych nie my mamy tylko pan Tomek, ale ocieramy się o nich). Acha - i szklarzy w Leśnej Hucie. Dwa razy w roku współorganizujemy plener i wystawę poplenerową - u nas. W tym roku studenci mieszkali na Białce, więc rozsypali się po mieście, u nas był tylko Emil (maluje u nas od dwóch lat już), który zapragnął po studiach zamieszkać w Szklarskiej. Najnowsza kolonia artystów ? Bo artystów ci u nas dostatek. Formalno-prawni z dyplomami oraz amatorzy, też baaardzo nieźli. W przyszłym roku zamierzam zrobić wystawę amatorskiej twórczości mieszkańców Szklarskiej.
Studenci – strasznie mi się podobają. Mam wrażenie, że ich się nie ima wyścig szczurów czyli współczesny trend wszystkich pozostałych kierunków, wydziałów, uczelni. Wyluzowani, rozrywkowi, grupa. Indywidualiści ale współpracujący – to rzadkość u współczesnej młodzieży, skupionej na sobie i swoich sukcesach. Może dlatego, że sztuka, jej tworzenie to też forma rozrywki (oczywiście nie dla tych, którzy przeżywają twórcze męki i rozdarcia). Wczoraj rzeźbiarze bawili się instalacją. Zaangażowało się pięć osób, ciężka i ponoć (bo nie widziałam, konkurs dla dzieci miałam) zabawowa działalność to była. W efekcie powstało cos, co miejscowi skwitowali „papier toaletowy na drzewie”. No bo niestety taki jest odbiór sztuki. Nadal liczy się koń czy jeleń na rykowisku albo pejzaż odtworzony fotograficznie – taki artysta ma talent. Inne „sam bym lepiej namalował”. Nasz burmistrz na każdym wernisażu ma skonsternowaną minę, mówiąc, że spodziewał się czegoś innego. Tak – obrazka w ramce, zamkniętej całości. Różna jest jakość studenckich prac. Ja je lubię, choć przyznam, że nic mnie nie rzuciło na kolana. Zauważyłam, że uczniowie malują „pod mistrzów”, rzadko trafia się indywidualność. Pewnie dlatego wolę malarstwo nieprofesjonalistów, które bardziej z głębi duszy niż z techniki wypływa.
Od wczoraj mamy już szkło artystyczne, dzisiaj studenci przywieźli część obrazów. Są lepsze niż poprzedniego roku. Ale publiczność się czepi, że nieskończone, szkicowe, bez ram. Kilka lat temu mieliśmy wystawę malarstwa artystów z Kazimierza nad Wisłą, wszystko zapięte na ostatni guzik. Publiczność zachwycona, choć niektórzy twierdzili, że to wystawa ram. Ale takie dekoracyjne rzeczy się sprzedają, do wystroju domów. Bo w sumie po co innego jest sztuka. No chyba, że sam akt tworzenia, ale on dotyczy jedynie tworzącego, ewentualnie towarzyszącej mu publiczności, jeśli twórca jest wystarczająco charyzmatyczny.
Pewnie jeszcze coś napiszę. W poniedziałek mamy otwarcie a jesteśmy w proszku.
Ps. Inne wystawy czasowe zostały odwołane, do jesieni br., - nie ma do nas dojazdu. A o dziwo frekwencja jeszcze jest.

2 komentarze:

  1. już po otwarciu wystawy poplenerowej. gdy patrzyłam na ilość aut na parkingu nie mogłam zrozumieć, gdzie podziali się ludzie. Aut było więcej niż ich kierowców. Było przyjemnie ale bez szaleństw. malarze wypadli dość skromnie, szklarze - nieźle, podobały mi się projekty zagospodarowania terenów zielonych wykonane przez rzeźbiarzy. Mile się tu zdziwiłam, bo sprawiali wrażenie najmniej pozbieranych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie było. Wystawa w trzech salach - każda grupa miała osobną ekspozycję i do tego projekcja filmu Moniki Stanisławskiej, który powstał podczas pleneru.

    OdpowiedzUsuń