W jej katalogu przeczytałam mnóstwo słów o archetypicznych znakach, pełni mandali, utożsamianiu wszechświata i mikroświatem. Artystyczna nowomowa dla elit. A po kiego grzyba ? Bo sztukę trzeba uzasadnić głębią słów ? Przecież można i trzeba odbierać ją zmysłami, po to jest. Zwłaszcza radosna sztuka Agaty. Ale, no.. przecież marketing i historia sztuki.
Agata jest ceramiczką i malarką. Skończyła wydziały ceramiki i malarstwa na wrocławskiej ASP. Zawsze zazdrościłam ludziom zabaw gliną. Pamiętam przyjemność lepienia drobiazgów z błota na kieleckim podwórku po deszczu. Lubiłam. Nigdy się gliną nie bawiłam a czuję, że musi to być przyjemne spełnienie, gdy patrzę na powstające z bryłki gliny garnki, zwierzaki czy formy abstrakcyjne, co nieco tylko sugerujące.
Przez jakiś moment Agata pracowała we wzorcowni Polcoloritu – firmy produkującej kafle ceramiczne w Piechowicach. Niedługo. Teraz ma w domu piec ceramiczny, prowadzi zajęcia dla dzieciaków, sama rzeźbi w glinie i maluje. No i oczywiście w pełni uczestniczy w kulturalnym życiu Kopańca. Występuje w spektaklach teatralnych, w swoim domku w osadzie średniowiecznej sprzedaje swoje wyroby, jest wszędzie, przy boku swojego męża, Leszka. Teraz wymieniają dach na budynku gospodarczym, potem na strychu zrobią galerię. Następna galeria w małym Kopańcu.
Zawsze, gdy ją widzę zastanawiam się jak funkcjonuje w świecie. Jest bardzo eteryczna, zwiewna, subtelna i taka… spłoszona. Żyje w świecie ciszy, nie słyszy, czyta z ruchu warg. Mówi bardzo trudno, trzeba się wsłuchać i skupić by zrozumieć. Może to właśnie jest przyczyna tego spłoszonego wrażenia. Z drugiej strony, gdy ją obserwuję nie mogę nie zauważyć jak świetnie sobie radzi, jak jest pewna tego co robi i siebie. Może to, że żyje tak blisko natury daje jej tę pewność ? Sztuka.. w przypadku Agaty człowiek czuje, że wybrała najbardziej właściwą drogę dla siebie, jakby ona i jej sztuka to jedna całość, bez żadnych zgrzytów i dysonansów. Naturalny wybór.Nie umiem pisać o sztuce, więc zacytuję tę czyjąś recenzję z katalogu. Żebyście wiedzieli co tworzy i dlaczego – o ile komuś potrzebne są odpowiedzi na takie pytania. W sumie w tekście czytelna jest ta, mało uchwytna, istota.
Agata Różańska posługuje się syntetycznym pismem archetypicznych znaków. Pełnia mandali jest obrazem kosmosu, przywołuje oczekiwany status, tego, co nas otacza. Uporządkowanie kolejnych koncentrycznych kręgów wyznacza środek świata. Wszechświat utożsamia się z mikroświatem. Granica przestaje być uchwytna. Skala traci znaczenie. Gładkie, emaliersko potraktowane farbami olejnymi i akrylami płaszczyzny obrazów, barwne konstelacje punktów, linii, kręgów i plam wibrują feeryczną kolorystyką, przykuwają wzrok i hipnotyzują, jak rozjarzony niewidocznymi za dnia gwiazdami niebieski firmament. Zobaczyć je możemy również na niewielkich kwadratach ceramicznych kafli. Gdzieniegdzie stałość mandali dynamizowana jest spiralą. Jej potencjalny ruch rozbija obraz całości, niweczy poczucie spełnienia, otwiera na to, co zaledwie możliwe, nieznane bądź jeszcze nienazwane.
Agata jest ceramiczką i malarką. Skończyła wydziały ceramiki i malarstwa na wrocławskiej ASP. Zawsze zazdrościłam ludziom zabaw gliną. Pamiętam przyjemność lepienia drobiazgów z błota na kieleckim podwórku po deszczu. Lubiłam. Nigdy się gliną nie bawiłam a czuję, że musi to być przyjemne spełnienie, gdy patrzę na powstające z bryłki gliny garnki, zwierzaki czy formy abstrakcyjne, co nieco tylko sugerujące.
Przez jakiś moment Agata pracowała we wzorcowni Polcoloritu – firmy produkującej kafle ceramiczne w Piechowicach. Niedługo. Teraz ma w domu piec ceramiczny, prowadzi zajęcia dla dzieciaków, sama rzeźbi w glinie i maluje. No i oczywiście w pełni uczestniczy w kulturalnym życiu Kopańca. Występuje w spektaklach teatralnych, w swoim domku w osadzie średniowiecznej sprzedaje swoje wyroby, jest wszędzie, przy boku swojego męża, Leszka. Teraz wymieniają dach na budynku gospodarczym, potem na strychu zrobią galerię. Następna galeria w małym Kopańcu.
Zawsze, gdy ją widzę zastanawiam się jak funkcjonuje w świecie. Jest bardzo eteryczna, zwiewna, subtelna i taka… spłoszona. Żyje w świecie ciszy, nie słyszy, czyta z ruchu warg. Mówi bardzo trudno, trzeba się wsłuchać i skupić by zrozumieć. Może to właśnie jest przyczyna tego spłoszonego wrażenia. Z drugiej strony, gdy ją obserwuję nie mogę nie zauważyć jak świetnie sobie radzi, jak jest pewna tego co robi i siebie. Może to, że żyje tak blisko natury daje jej tę pewność ? Sztuka.. w przypadku Agaty człowiek czuje, że wybrała najbardziej właściwą drogę dla siebie, jakby ona i jej sztuka to jedna całość, bez żadnych zgrzytów i dysonansów. Naturalny wybór.Nie umiem pisać o sztuce, więc zacytuję tę czyjąś recenzję z katalogu. Żebyście wiedzieli co tworzy i dlaczego – o ile komuś potrzebne są odpowiedzi na takie pytania. W sumie w tekście czytelna jest ta, mało uchwytna, istota.
Agata Różańska posługuje się syntetycznym pismem archetypicznych znaków. Pełnia mandali jest obrazem kosmosu, przywołuje oczekiwany status, tego, co nas otacza. Uporządkowanie kolejnych koncentrycznych kręgów wyznacza środek świata. Wszechświat utożsamia się z mikroświatem. Granica przestaje być uchwytna. Skala traci znaczenie. Gładkie, emaliersko potraktowane farbami olejnymi i akrylami płaszczyzny obrazów, barwne konstelacje punktów, linii, kręgów i plam wibrują feeryczną kolorystyką, przykuwają wzrok i hipnotyzują, jak rozjarzony niewidocznymi za dnia gwiazdami niebieski firmament. Zobaczyć je możemy również na niewielkich kwadratach ceramicznych kafli. Gdzieniegdzie stałość mandali dynamizowana jest spiralą. Jej potencjalny ruch rozbija obraz całości, niweczy poczucie spełnienia, otwiera na to, co zaledwie możliwe, nieznane bądź jeszcze nienazwane.
http://bedzie.jelonka.com/index.php?mod=main&scr=impreza&id=3023
OdpowiedzUsuń