środa, 15 kwietnia 2009

zakałapućkałam się trochę

Przedstawiłam się tutaj publicznie i teraz muszę narzucić sobie autocenzurę. Nie wolno pewnych rzeczy pisać publicznie, choć taka demokratyczna wolność słowa. Dlaczego ? Ano... Po pierwsze - wylecę z pracy jak się narażę nieprawomyślnością, po drugie rozmowy ze mną będą ryzykowne... cholera wie co sobie pomyślę i co też napiszę.
Koleżanka mówi "to blog komercyjny". Niech więc tak zostanie. Inna koleżanka podsunęła mi myśl, by napisać coś w stylu "Lesia" Chmielewskiej ino o innej grupie pracowniczej lecz obawiam się, że temu zadaniu nie podołam. Niemniej jednak narzucone sobie pewne ograniczenie wolności słowa zniechęca mnie do pisania. Ludzie nie znoszą negatywnych ocen, jakby nie rozumieli, że składają się z dobrego i złego. Tymczasem często coś, co widzą jako złe, inni odbierają - jako wielki pozytyw. I viceversa. A narazić się komuś będąc osobą niejako półpubliczną - to śmierć zawodowo - towarzyska na całej linii. Więc pełna rozterek udam się pod prysznic myśląc o teatrze Cinema. Bo może to będzie następny temat, dość dla mnie - niby zawodowca - ryzykowny.

4 komentarze:

  1. Zapraszam do publikowania tekstów krytycznych na blogu "wolnym od układów", pod pseudonimem :) Wprawdzie nie jest ów blog tak całkiem "anonimowy", a niektóre umieszczane na nim posty wywołują żywe reakcje (jako żywo z czasów komuny przeniesione...), ale jego... "łamy" są otwarte dla każdego, o ile wpis nie nosi znamion obrazy, nieuzasadnionego wulgaryzmu lub nawoływania do czegoś, czego autor bloga nie znosi (na przykład do powszechnego picia herbaty...).
    Bardzo serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Serdecznie dziekuję za doradztwo. Mam problem ze specyzowaniem potrzeb, swoich i czytelniczych.
    Patrol.. może dlatego,że żyjesz szczęśliwie czyli w lesie ?

    OdpowiedzUsuń