czwartek, 16 kwietnia 2009

OBCY w Szklarskiej. Krkonos się czepia, więc teraz będzie garść informacji o artyście

Czyli Stefan Dybowski, nieprawopodobnie pogodny facet rocznik 57. Chyba ten rocznik tak ma. Mieszka i pracuje w Berlinie, ostatnio w kręgu polonii berlińskiej, która, jak widać i słychać, bardzo ożywione życie prowadzi, również kulturalne. Aktualnie Stefan przygotowuje album fotograficzny rejestrujący życie tejże polonii, z udziałem licznie odwiedzających Berlin polskich artystów i... polityków. Na zdjęciach znajdziemy Lecha Wałęsę, Radka Sikorskiego ale też Andrzeja Wajdę czy Annę Marię Jopek, polskie teatry, Lady Pank i wiele innych, mnie mało znanych bo ja już z pokolenia wygasającego na tyle, że się zapominam w polskiej estradzie.
Stefan (szalenie przystojny i wizualnie bardzo artystyczny) nie jest tak zupełnie obcy w naszym karkonoskim środowisku. Kończył poznańską ASP więc zna np. Beatę i Janusza Koneckich ale też zna Marka Andałę, z jakże dalekiego Kaziemierza. Właśnie na wystawę Marka przyjechał do nas z Berlina dwa lata temu. Tam w Kazimierzu miał wystawę w galerii u Michalaka, mieszkał na naszej ukochanej Plebance i zaprzyjaźniał się intensywnie i twórczo (jak my kiedyś) z artystami Kazimierskiej Konfraterni Sztuki, których tam pełno. (Oprócz Jana Wołka, bo ten się nie zniża).
Człowiekiem jest Stefan fantastycznym, nieprawdopodobny gaduła, pozytywnie nastawiony do świata i ludzi, z miejsca zaprzyjaźnia sie ze wszytskimi dookoła.

Jak maluje artysta Stefan. Nie znam zbyt wielu jego prac, ale na podstawie tego to widziałam powiedzieć mogę - facet fantastycznie bawi się malarstwem. Barwą, kontrastem plam, niby przypadkowych, niby wynikających z nastroju a jawiących się jak skrzętnie przemyślane kompozycje. Kontrastowe, bardzo energetyczne zestawienia narzucają widzowi burzę emocji, rozmaitych lecz przesyconych radosną pogodą i słonecznym światłem. Maluje szybko, jakby od niechcenia, świetnie się bawiąc. Często w towarzystwie przypadkowych widzów, gdy organizuje sesje malarskie zwyczajnie na ulicy. W ten sposób i osoby postronne uczestniczą w akcie tworzenia, poprzez emocje przekazywane artyście. Na temat sztuki abstrakcyjnej mozna pisać i pisać, wymądrzać się i wygłupiać. Jak ktoś nie lubi to i nie polubi i nie doceni. Polecam wystawę - zobaczyć berlińczyka w Karkonoszach warto.

Z naszej długiej z nim rozmowy wynika jakby Stefan odchodził powoli od malarstwa, angażując się w fotografię, zwłaszcza reporterską oraz w organizację rozmaitych imprez artystycznych z wielkimi koncertami włącznie. Czyli co ? Realna rzeczywistość bierze górę nad światem artystycznych doznań ?
Aaa... zapomniałabym. Pochodzi z TYCH Dybowskich. Dziadek Stefan był ministrem kultury za Cyrankiewicza czyli w baaaaaaaaaaardzo zamierzchłych czasach, jego ciotką była reżyserka teatralna Zofia Dybowska - Aleksandrowicz.



3 komentarze:

  1. Dojazd do naszego pięknego muzeum to istne safarii dla wytrwałych i naszych fanatycznych wielbicieli. Dzisiaj czasami czynna jest droga dojazdowa od Szklarskiej Dolnej (gdyby była zamknięta pod Szamanówką, proszę jechać w kierunku hotelu Krusu i dalej pod zakaz przez Osiedle Lesników.) Albo od Szklarskiej Górnej, na wysokości stawu skręcić w ścieżkę o nawierzchni ziemnej (chyba to jest ul. Grottgera). No chyba,ze do 17.00 roboty zakończą. W co wątpię, ale człowiek dziwi się całe życie

    OdpowiedzUsuń
  2. Swój wpis o Twoje informacje uzupełniłem (no, przynajmniej dałem odsyłacz) - dziękuję bardzo. I smutam się, że nie będę...

    OdpowiedzUsuń
  3. i z wernisażu pod adresem
    http://picasaweb.google.pl/alchemilla.mollis333/OtwarcieWystawyStefanaDybowskiegoGOwnieZdjeciaTatiany#

    OdpowiedzUsuń