środa, 24 lipca 2013

letnia niecodzienność

Rzuciłam się wczoraj w porządki magazynowe. Wywlekłam na hol wszystko z magazynu zbiorów i układam, przy okazji dokumenty sprawdzając i zaległe fotki robiąc.  Ferwor malowania domu na pracę mi się przerzucił. Upał na dworze ale w pracy chłodno i przeciągi. Dziś kontynuacja.
A w domu (wysprzątanym na błysk - to rzadkość) - moje małe dziecko !!! Przyjechała pierwszy raz po dwóch miesiącach samodzielności w wielkim Wrocławiu i jest taka dorosła.... Zmieniła się, fakt. Wzięła sobie wolność, spod skrzydeł nadopiekuńczej matki wyfrunęła w świat wielki i od dwóch miesięcy pracuje we wrocławskiej Bierhalle. Mieszka z czwórką studentów politechniki (Mamo, co za ludzie !!! Wstaję - oni na kompie, idę do pracy - oni na kompie, wracam z pracy - oni na kompie). Trochę się przestraszyłam, gdy stwierdziła, że  studia nie są jej do niczego potrzebne, ale po "przypadkowej" rozmowie, chyba ją naprowadziłam, że jednak warto.  Teraz z tutejszymi przyjaciółmi - wrocławskimi studentami in spe - szuka nowego mieszkania. Jutro wyjeżdża. Zachwycona Wrockiem i szczęśliwa. Autentycznie szczęśliwa. Fizycznie poczułam tę jej unoszącą szczęśliwość. Nowe życie, nowy początek.. też powinnam coś zmienić zamiast ponuro ględzić. 
Moje dziecko...  Jest wygadana, łatwo nawiązuje kontakty, uważa, że człowiek może wszystko jeśli tylko chce. Samodzielność uskrzydla. Jest najmłodsza w pracy, nazywają ją "słonko, myszka, bobo, muszeczka". Jeden ze starszych barmanów (starszy to facet w wieku 25 lat) zapytał ją ostatnio
- Ania, czy ty miałaś kiedyś chłopaka ?
- Miałam, a co ?
- Bo jakoś tak widzę, że facet ci nie potrzebny.
Ciekawe....Zakodowane dawniej na tyłach kobiecych mózgów szukanie dobrze ulokowanej miłości ( facet - łowca łupy do domu znoszący) straciło na znaczeniu. Kobieta stała się samowystarczalna, taki powinien być mężczyzna, liczy się ta reszta.   Szybko następują zmiany mentalne, jednak samodzielność kobiet nadal facetów przestrasza. 
Chłopcy, którzy z nią mieszkają są na po drugim roku studiów. Siedzą przy komputerach i "zabijają Hitlera", dorywczo pracując narzekają na ciągłe niedobory finansowe i niewielkie wsparcie rodziców. Anka pracuje ponad 10 godzin dziennie cztery razy w tygodniu. Druga dziewczyna, która z nimi mieszka, też pracuje przez całe wakacje. To jest ta różnica. Czemu faceci tak niechętnie biorą się za samodzielność ? Mój syn "poszedł na swoje" dopiero po studiach. Anka - przed studiami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz