sobota, 12 września 2009

Estetyka pragnień - Monika Stanisławska i Paweł Stępniak

Wczorajszy wernisaż wzbudził lekką konsternację muzealnej obsługi „a jak dzieci przyjdą ?” Tjaa.. nagość – zwłaszcza męska i nieskrępowana - najwyraźniej grzeszna i brzydka, więc oczęta dzieci chronić przed nią należy. Jeśli będzie ruch na wystawie to pewnie głównie z powodów sensacyjnych, nie artystycznych.
Malarstwo akademickie zagościło u nas, powiem - prowokująco erotycznie, choć bardzo naturalnie. Walory artystycznego warsztatu – typowe dla akademii. Tu sztukę różnicuje głównie napięcie, temat, emocja. Trochę już jej oglądam i takie zdanie (nie skończone) mi się wykształca. Ale to dobre malarstwo.
Maluje Paweł Stępniak, informatyk z pierwszego wyboru, artysta – z kolejnego, pewnie ostatecznego, co się czuje również w stylu życia. Malarz performance udzielający się we Wrocławiu oraz współtwórca murali w muzycznym klubie w Międzyzdrojach. Nie wiem jak długo para się malarstwem, studia artystyczne skończył w 2006 r., więc jest na początku twórczej drogi, już chyba dość akceptowanej przez środowisko, sądząc z ilości przyjezdnych na wernisaż.
Monika Stanisławska, prawnik i ekonomistka – że tak powiem - z zawodu primo voto, obecnie studentka ASP na Wydziale Grafiki – fotografia i multimedia. Są to na razie kierunki, dość trudne do pokazania w tradycyjnej scenerii klasycznego prowincjonalnego muzeum.
Monika to jakby typowy obserwator - reporter zbierający kawałki rzeczywistości, tworzący z nich małe etiudy filmowe. Nie wybiera wydarzeń spektakularnych, piękno dostrzega w codzienności nadając jej walor artystyczny. Interesuje się też światem niejako marginalnym, postrzeganym przez społeczność jako brudny oraz dokumentuje działania irracjonalne, jak na przykład projekt „pociąg do nieba’ Andrzeja Jarodzkiego czyli Futka – do obejrzenia na stronie
http://pociagdonieba.org/ skutkujący
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,93506,7011341,Z_placu_Strzegomskiego_wyruszy_pociag_do_nieba.html
Niewiele o nich powiedziałam bo niewiele w sumie o nich wiem. Poza tym – fantastyczni to ludzie, bardzo otwarci i pogodni.
Z wernisażu. Każdy, kto wejść chciał na wernisaż musiał dać "myto" czyli namalować fragment wspólnego obrazu, złożyć swój malarski autograf. Dopóki obraz, farby i pędzle stoją na wystawie, każdy ma prawo go malować. Zostanie to dzieło w naszych zbiorach. Miał odbyć się koncert gitarowo - poetycki, ale skoro wszyscy jechali na kontynuację na Orle do Jakuszyc, koncert oraz pokaz filmu Moniki z Meksyku odbył sie tam.

4 komentarze:

  1. Po wernisage pojechaliśmy na Orle, gdzie odbył się pokaz filmu Moniki z Meksyku i koncert gitarowy Waldka Śmiałowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. "[...] w tradycyjnej scenerii klasycznego prowincjonalnego muzeum."
    A ja będę się trzymał swojej wersji niczym pijany płota. "Moim zdaniem nasz prowincjonalizm nie polega na biedzie, ale na ciasnocie myślenia ograniczanej do najbliższego otoczenia. Budujemy go sami w sobie wspierani dzielnie przez różnego rodzaju kierowników i dyrektorów, którzy wolą się nie wychylać z jakąś szerszą wizją, bo tak jest dla nich wygodniej i bezpieczniej"-patrz komentarz do bloga "wystawa z okazji 1 września"

    OdpowiedzUsuń
  3. mój ulubiony obraz...Murzyn z fają...
    żałuję, że go nie kupiłem
    może kiedyś jeszcze
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Siema stępni !

    Dżinks ;)

    OdpowiedzUsuń