piątek, 4 września 2009

ceramiki ciąg dalszy i garść myśli rozmaitych

Zakałapućkałam się ostatnio w planach na przyszły rok, remontach dróg i wnioskach ale dziś trafiło mi się fajne spotkanko i chyba wychodzę na całkiem prostą. W końcu !!!
Pensjonat Raad na Uroczysku - to miejsce, które mnie ostatnio dosyć pociąga. Już pisałam o jego właścicielu, który utrzymuje siebie i mnoży dochody zupełnie gdzie indziej, a tutaj wypoczywa i żyje - Tomku Iwanickim. Ma hopla na punkcie ceramiki artystycznej, którego nabawił się swego czasu w Krakowie. W pensjonacie Raad buduje się specyficzna symbioza turystów i artystów, głównie krakowskich ale, jak się później okaże, i niemieckich. W tym roku w czerwcu odbył się tu doroczny plener ceramiczny studentów ASP Kraków, potem warsztaty "z ceramiką na ty" - prowadzone przez tychże studentów i wykładowców dla turystów - w których maczało palce nasze stowarzyszenie Nowy Młyn, teraz odbywa się plener międzynarodowy, krakowsko - niemiecki.
Kilka dni temu byli u mnie zwiedzać muzeum, z przesympatyczną tłumaczką Krystyną oraz Maritą - krakowską artystką - ceramiczką. Dziś odwiedzałam ich ja - zobaczyć co robią, dograć terminy wystaw. No i wychodzi mi małe cacuszko, szkoda, że bez udziału naszych ceramików, ale może uda się ich również w to wpiąć. Dwumiesięczne "święto ceramiki", w czerwcu i lipcu przyszłego roku. Będzie to wystawa "Profesorowie i studenci" - prace z trzech lat plenerów krakowskich w Szklarskiej Porębie, wystawa autorska Marity Benke-Gajdy, związana z trzydziestoleciem jej ceramicznej twórczości oraz międzynarodowa "Kot, pies i Krystyna" - wystawa poplenerowa. Gdyby przyłączyli się nasi, karkonoscy ceramicy byłoby miejsce dla kontrastu i porównań. Zobaczymy, zapowiada się fajnie.
Przyjechałam, Tomek, w kuchennym fartuchu, sprzątał po śniadaniu. Imponuje mi. Na Śląsku prowadzi firmę, nurkuje gdzieś na Karaibach, bo chce "zobaczyć rekina" i jeszcze jakieś inne groźne paskudztwo, wraca z Japonii i włazi z krzesełkiem na Szrenicę, bo chce się poopalać na ostatniej plamie śniegu, finansuje (w sumie) plenery ceramiczne i wystawy u siebie, reklamuje artystów, kupuje od nich, a jak trzeba - zakasuje rękawy, gotuje dla swoich gości i sprząta. Pogoda ducha, radość i umiejętność życia. Fantastyczny facet. Lubię się kręcić przy takich ludziach, biorę sobie ich optymizm. Czasem myślę, że pozytywne nastawienie do życia to wszystko czego człowiekowi trzeba, potem samo układa się już wszystko gładko. Wrzucam fotki jednej z prac z tego polsko - niemieckiego pleneru, zadowolona, że już widziałam. Swoją drogą ciekawe jest to, że wśród tej szóstki artystów jest aż trzech mężczyzn. Niemcy. Spostrzeżenie "socjologiczno - psychologiczne": nasi polscy rzeźbiarze płci męskiej skłonni sa wykazywać się w kamieniu, metalu czy drewnie... glinę zostawiając kobietom. Jakby niemęska była. Zaś Niemcy kompleksów nie mają. Zapytałam o to. "Bo w glinie szybciej można zrealizować marzenie, wizję" - odpowiedział jeden a nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz