piątek, 11 września 2009

Coś co mnie porusza

Niemal mistyczne przeżycie zdarzyło mi się kiedyś w pocysterskim kościele klasztornym w Rudach Raciborskich. Stałam w cieniu bocznej nawy, ze smukłego okna wpadały złote promienie słońca. Unoszący się pył budował anioły.. magia. Żadne, absolutnie żadne budowle nie robią na mnie takiego wrażenia jak kościoły gotyckie. I nie mówię już o katedrach w Chartres czy Amiens, tych przeżyć dostarczają też nasze, choć nie tak filigranowe i misterne.
To jest coś co mnie porusza w sferze duchowej i estetycznej. Nie malarstwo - to odbieram bardzo emocjonalnie. Nie rzeźba – tu podziwiam głównie kunszt i mozół. Architektura gotycka. Jej mistycyzm, monumentalna lekkość, dominacja i moja przy niej maleńkość, tu unosi się cała magia powstała na styku idei i materii. Moje pisanie o tym to profanacja. Barok też lubię, podobnie jak i secesję, style, które wypływają z emocji, nie z rozsądku i logiki. Ale je lubię inaczej. Gotyk to coś zupełnie innego, wiedza tajemna budowniczych ku chwale nieznanego.
Uważano ich za elitę, natchnionych Duchem Świętym. Doskonali znawcy fizyki, astronomii, fachowcy od okultyzmu, czarnej magii i alchemii. W katedrze w Chartres w południe 21 czerwca, promień słońca w zenicie wpada przez witraż, oświetlając metalowy element na kamiennym bloku, zwiastuje przesilenie letnie. Żaden sukces, Egipcjanie też to umieli. W centrum katedralnego labiryntu w Chartres człowiek doznaje duchowego oświecenia – to miejsce silnego promieniowania energii geopatycznej Ziemi zaburzające świadomość – tu dochodzi do interakcji ludzkiego organizmu i pola geomagnetycznego. A to za sprawą poprowadzenia czternastu podziemnych cieków wodnych właśnie w to miejsce.
Czy wszyscy budowniczowie znali te tajemnice, czy katedra nyska takie kryje – nie wiem. Ale wejść do niej warto.
Jeszcze krótko o symbolice średniowiecznego labiryntu. Kamienne ścieżki tworzące na posadzkach kościołów symetryczne zwoje miały doprowadzić do serca labiryntu. Pokutnicy odbywali tę wędrówkę na klęczkach, najczęściej trafiając do punktu wyjścia – by zrozumieć marność ziemskiego świata., trafiając do celu, tracąc poczucie czasu - by przeżyć przemianę duchową. Labirynt – jak droga do Jeruzalem, raju dla wybranych obdarzonych Łaską. Żeby było ciekawiej w centrum labiryntu można spotkać napisy niekoniecznie pochodzenia chrześcijańskiego, czasem lustro – by poznać dwoistość ludzkiego istnienia. Jeszcze w XV wieku młodzi mnisi nowicjatu śpiewali pieśni tańcząc wokół labiryntu. Pogański zwyczaj. Może dlatego większość labiryntów usunięto. Tajemne zwyczaje budowniczych katedr wiążę się z początkami rytuałów masońskich - jak sugeruja badania. Mało wiem.

1 komentarz: