sobota, 14 września 2013

Drugi dzień leje jak z cebra

Zamówiłam sobie sezonowane dwa lata drewno a tu leje, z dnia na dzień przekładamy transport. Jestem wkurzona.  W macierzy była wczoraj konferencja "krajobraz i ludzie na pograniczu śląsko-saksońskim", na którą przyjechała moja koleżanka z pierwszego roku studiów. Wcześniej nie dała znaku życia, choć spała u nas w firmie, nie miałam czasu się nią zająć. Chodzę ostatnio wg zegarka. Wczoraj zwoziłam ją do miasta przed konferencją, bo mi się jej żal zrobiło - przyjechała do Szklarskiej taksówką. A nie mogła sobie wcześniej ustalić godzin odjazdów autobusów albo zadzwonić do mnie ? Miałybyśmy czas pogadać. Zawsze była trochę życiowo nieogarnięta - jedyna córka mocno nadopiekuńczych rodziców. Do tego stopnia nieogarnięta, że jej matka zdecydowała się wychowywać jej córkę, bo ona przecież sobie nie poradzi. Nie wiem, ja bym się nie zgodziła, bo o czym by to świadczyło ?  Teraz jej córka, już po skończeniu studiów, ciągle potrzebuje pomocy. Nie ma pracy, więc matka i babka czasem jej coś załatwiają. 25 lat i ciągłe dzieciństwo. Jak można chować dzieci na tak leworękie ? To kalectwo jest chyba. A może nie ? Krytykuję, bo się pocieszam.  Młoda była w domu przez pięć dni. Od matury jest we Wrocku, gdzie załatwiła sobie całkiem dobrze płatną pracę, mieszkanie i się dostała na studia. Wściekałam się na rzeczy porozrzucane po wszystkich pokojach, zabieranie mi auta i na parę innych rzeczy wymagających kompromisów ale tak bardzo mi dzisiaj źle, że wyjechała.... (nadal gniazduję).  Rozumiem ją. Pamiętam nieprawdopodobne uczucie wolności, unoszące i rozpierające, pt. "jak dobrze być dorosłym", gdy też jako 19-tka wyrwałam się z domu. 
Zimą teściowa miała wypadek, na przejściu dla pieszych przejechała ją pewna małolata. Mama wylądowała w szpitalu mocno potłuczona, ze złamaną ręką. Odpuściła jednak jakiekolwiek oskarżenia  i odszkodowania "nie będę dziecku psuć życia na początku, w końcu żyję". Niestety rodzice młodej, by ustrzec ją przed jakimikolwiek konsekwencjami, popracowali nad tym, by świadkowe zeznali, że teściowa "wtargnęła" na przejście dla pieszych i w efekcie winną wypadku została teściowa. Wczoraj policja, zjawiwszy się u teściowej w domu, zabrała jej 200 zł na mandat za spowodowanie wypadku. Sprawa jest jeszcze w sądzie, jak tak dalej pójdzie teściowa jeszcze odszkodowanie młodej będzie musiała zapłacić... nalegam, by wziąć adwokata, powołać innych świadków, w końcu ludzi wracających wówczas z kościoła było mnóstwo. Ale teściowa nie chce, jest rozżalona, ale "tyle już w życiu przeżyłam, że i to przeżyję". Niemniej uważam to za skur...two. Nie wiem, cwaniaków, prawa, policji ?
Iść na spacer w deszcz / nie iść / iść... idę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz