sobota, 31 października 2009

Zamek na sprzedaż

Straszliwie kiczowaty widok z zamku Gryf
Ostatnio robiąc kartę schroniska na Rozdrożu Izerskim zjechałam do Proszówki. Przez Tańkę, która zapragnęła zamek Gryf obfotografować. Dawno tam nie byłam. W jakichś latach 80-tych robiłam, dla Muzeum Rolnictwa w Szreniawie, dokumentację zespołu folwarcznego w Proszówce, zaskoczona malowniczym charakterem całości założenia zamkniętego w czworobok, z cylindrami baszt w narożach. To był odlot. Jak bazylika - kolosalna obora nakryta trzema rzędami przęseł sklepienia krzyżowego na dwóch rzędach kolumn i filarach przyściennych, na długości koło 50 metrów i wysokości koło 5 metrów. Świątynia krów… Zawsze robi na mnie wrażenie monumentalna powtarzalność pionowych elementów konstrukcyjnych rozłożonych rytmicznie na dużej przestrzeni. Pewnie dlatego uwielbiam konstrukcje dachowe budynków tak kolosalnych jak klasztor w Lubiążu. Notabene też go kiedyś robiłam. Polecam odwiedziny.
Ot natura.....
Gryf wtedy nie zrobił na mnie wrażenia. Łatwiej dostępny i niżej położony niż górski Chojnik. Opuszczony, zrujnowany. Legendarna siedziba kasztelanii Bolka Wysokiego, wg źródeł – element systemu zamków warownych linii rzeki Kwisy w rękach Konrada II Głogowskiego, przez kolejnego, czeskiego tym razem, króla Wacława IV sprzedany za długi lokalnemu rycerstwu, w końcu znalazł się w rękach założyciela gryfowskiej linii Schaffgotschów - Gotsche Schoffa Młodszego. Oczywiście, jak to bywało w zwyczaju, przez cały XV w. zamek był siedzibą raubritterów łupiących karawany kupców z towarami jadące, którym właściciele przyklaskiwali a nawet sami trudnili się tym dochodowym zajęciem. Dzięki temu pewnie można było na przestrzeni XVI w. tak wzmocnić warownię, by w czasie późniejszej trzydziestoletniej wojny dwukrotnie opór mogła stawić oblegającym. Schaffgotsche żyli z rozmachem, przyjaźnili się ze szlachtą polską, zamek był dość luksusowo wyposażony. Dzięki temu pewnie tutaj odbyły się chrzciny Eleonory Schaffgotsch z udziałem matki Jana III Sobieskiego i jego żony, markizy d’Arquien czyli słynnej królowej Marysienki, która jakoś sobie nasze tereny ulubiła.
W końcu XVIII w. Schaffgotsche opuścili zamek decydując się na budowę nowej siedziby u jego podnóża – folwarku z nowym domem. W tych właśnie proporcjach. Bo dom, jak na tę rodzinę – mało okazały, za to folwark … fju fju. Ewidentnie widać zmianę priorytetów na bardziej racjonalne. Teraz folwark i nowa siedziba sa w rękach prywatnych. Stacjonuje tu firma produkująca meble. I, o dziwo, zamek też jest w rękach prywatnych, ale jest wystawiony na sprzedaż. Ciekawa jestem kto i jak go kiedyś wycenił. I ciekawa jestem jak wyceniony jest teraz. Gdybym ja wielką kasę miała ....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz