Straszliwie kiczowaty widok z zamku Gryf
Ostatnio robiąc kartę schroniska na Rozdrożu Izerskim zjechałam do Proszówki. Przez Tańkę, która zapragnęła zamek Gryf obfotografować. Dawno tam nie byłam. W jakichś latach 80-tych robiłam, dla Muzeum Rolnictwa w Szreniawie, dokumentację zespołu folwarcznego w Proszówce, zaskoczona malowniczym charakterem całości założenia zamkniętego w czworobok, z cylindrami baszt w narożach. To był odlot. Jak bazylika - kolosalna obora nakryta trzema rzędami przęseł sklepienia krzyżowego na dwóch rzędach kolumn i filarach przyściennych, na długości koło 50 metrów i wysokości koło 5 metrów. Świątynia krów… Zawsze robi na mnie wrażenie monumentalna powtarzalność pionowych elementów konstrukcyjnych rozłożonych rytmicznie na dużej przestrzeni. Pewnie dlatego uwielbiam konstrukcje dachowe budynków tak kolosalnych jak klasztor w Lubiążu. Notabene też go kiedyś robiłam. Polecam odwiedziny.
Ot natura.....
Gryf wtedy nie zrobił na mnie wrażenia. Łatwiej dostępny i niżej położony niż górski Chojnik. Opuszczony, zrujnowany. Legendarna siedziba kasztelanii Bolka Wysokiego, wg źródeł – element systemu zamków warownych linii rzeki Kwisy w rękach Konrada II Głogowskiego, przez kolejnego, czeskiego tym razem, króla Wacława IV sprzedany za długi lokalnemu rycerstwu, w końcu znalazł się w rękach założyciela gryfowskiej linii Schaffgotschów - Gotsche Schoffa Młodszego. Oczywiście, jak to bywało w zwyczaju, przez cały XV w. zamek był siedzibą raubritterów łupiących karawany kupców z towarami jadące, którym właściciele przyklaskiwali a nawet sami trudnili się tym dochodowym zajęciem. Dzięki temu pewnie można było na przestrzeni XVI w. tak wzmocnić warownię, by w czasie późniejszej trzydziestoletniej wojny dwukrotnie opór mogła stawić oblegającym. Schaffgotsche żyli z rozmachem, przyjaźnili się ze szlachtą polską, zamek był dość luksusowo wyposażony. Dzięki temu pewnie tutaj odbyły się chrzciny Eleonory Schaffgotsch z udziałem matki Jana III Sobieskiego i jego żony, markizy d’Arquien czyli słynnej królowej Marysienki, która jakoś sobie nasze tereny ulubiła.
W końcu XVIII w. Schaffgotsche opuścili zamek decydując się na budowę nowej siedziby u jego podnóża – folwarku z nowym domem. W tych właśnie proporcjach. Bo dom, jak na tę rodzinę – mało okazały, za to folwark … fju fju. Ewidentnie widać zmianę priorytetów na bardziej racjonalne. Teraz folwark i nowa siedziba sa w rękach prywatnych. Stacjonuje tu firma produkująca meble. I, o dziwo, zamek też jest w rękach prywatnych, ale jest wystawiony na sprzedaż. Ciekawa jestem kto i jak go kiedyś wycenił. I ciekawa jestem jak wyceniony jest teraz. Gdybym ja wielką kasę miała ....
Ostatnio robiąc kartę schroniska na Rozdrożu Izerskim zjechałam do Proszówki. Przez Tańkę, która zapragnęła zamek Gryf obfotografować. Dawno tam nie byłam. W jakichś latach 80-tych robiłam, dla Muzeum Rolnictwa w Szreniawie, dokumentację zespołu folwarcznego w Proszówce, zaskoczona malowniczym charakterem całości założenia zamkniętego w czworobok, z cylindrami baszt w narożach. To był odlot. Jak bazylika - kolosalna obora nakryta trzema rzędami przęseł sklepienia krzyżowego na dwóch rzędach kolumn i filarach przyściennych, na długości koło 50 metrów i wysokości koło 5 metrów. Świątynia krów… Zawsze robi na mnie wrażenie monumentalna powtarzalność pionowych elementów konstrukcyjnych rozłożonych rytmicznie na dużej przestrzeni. Pewnie dlatego uwielbiam konstrukcje dachowe budynków tak kolosalnych jak klasztor w Lubiążu. Notabene też go kiedyś robiłam. Polecam odwiedziny.
Ot natura.....
Gryf wtedy nie zrobił na mnie wrażenia. Łatwiej dostępny i niżej położony niż górski Chojnik. Opuszczony, zrujnowany. Legendarna siedziba kasztelanii Bolka Wysokiego, wg źródeł – element systemu zamków warownych linii rzeki Kwisy w rękach Konrada II Głogowskiego, przez kolejnego, czeskiego tym razem, króla Wacława IV sprzedany za długi lokalnemu rycerstwu, w końcu znalazł się w rękach założyciela gryfowskiej linii Schaffgotschów - Gotsche Schoffa Młodszego. Oczywiście, jak to bywało w zwyczaju, przez cały XV w. zamek był siedzibą raubritterów łupiących karawany kupców z towarami jadące, którym właściciele przyklaskiwali a nawet sami trudnili się tym dochodowym zajęciem. Dzięki temu pewnie można było na przestrzeni XVI w. tak wzmocnić warownię, by w czasie późniejszej trzydziestoletniej wojny dwukrotnie opór mogła stawić oblegającym. Schaffgotsche żyli z rozmachem, przyjaźnili się ze szlachtą polską, zamek był dość luksusowo wyposażony. Dzięki temu pewnie tutaj odbyły się chrzciny Eleonory Schaffgotsch z udziałem matki Jana III Sobieskiego i jego żony, markizy d’Arquien czyli słynnej królowej Marysienki, która jakoś sobie nasze tereny ulubiła.
W końcu XVIII w. Schaffgotsche opuścili zamek decydując się na budowę nowej siedziby u jego podnóża – folwarku z nowym domem. W tych właśnie proporcjach. Bo dom, jak na tę rodzinę – mało okazały, za to folwark … fju fju. Ewidentnie widać zmianę priorytetów na bardziej racjonalne. Teraz folwark i nowa siedziba sa w rękach prywatnych. Stacjonuje tu firma produkująca meble. I, o dziwo, zamek też jest w rękach prywatnych, ale jest wystawiony na sprzedaż. Ciekawa jestem kto i jak go kiedyś wycenił. I ciekawa jestem jak wyceniony jest teraz. Gdybym ja wielką kasę miała ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz