sobota, 9 listopada 2013

atawizmy


Co rusz widzę w sobie atawistyczne odruchy, z których ostatnio najsilniejszym jest instynkt gromadzenia.... drewna. Mam już 13 kubików liściastych różności - od jesionu do buka, ale czuję, że jeszcze bym chciała. Mało tego, chodzę koło tego drewna jak wokół niemowlęcia jakiegoś - nawet żal mi go palić. Bo tak ładnie sobie go poukładałam. Wiatkę mu zbudowałam - żeby nie mokło a przewiew miało, kilka razy go przekładałam i dzisiaj też - pod pretekstem grabienia szpilek jodłowych wyległam na ogródek i miast się na szpilkach skupiać - drewno przekładałam. Zapach ma wspaniały, taki prawdziwy, naturalny, świeży...

1 komentarz:

  1. Zima ma byc długa i mroźna podobno, więc wcale ci się nie dziwię cackania z drewnem ;-))

    OdpowiedzUsuń