Sobotni poranek, kończą się gościnne występy dzieci - oni w teren i do swojego domu, ja - do pracy. Piłam sobie herbatę oglądając zachmurzony, szary świat, dumałam o tym co dzisiaj w robocie robić będę. Przeliczywszy wszystko pomyślałam, że nie zdążę z zamierzeniami i myśleć poczęłam jak to ludzie robią, że mają czas na wszystko. Czy u mnie nawala organizacja pracy ? Może i tak, tłumaczę sobie, że to przez ogromną ilość dupereli, które zrobić muszę, każda zajmuje chwilę ale łącznie przeradza się to w godziny. Godziny pracy nieefektownej, obowiązkowej, której potem nijak w sprawozdaniach wykazać, bo zupełnie nic nie wnoszą. Choćby te cholerne zapytania ofertowe na zakup dwóch żarówek na przykład albo paczki gwoździ.
Wjechałam do Szklarskiej Dolnej, a tu inny świat. Jego przedsmak już miałam mijając zjeżdżające z góry samochody śniegiem zasypane. Nawet szosa lekko biała była i śnieg na drzewach. Pierwszy śnieg. W pracy zastałam panią Teresę odśnieżającą parking - rozgrzaną do czerwoności i roześmianą - 45 minut walczyła z łopatą to i poziom endorfin wzrósł jej niebotycznie.
Oprócz niej czekał na mnie młody absolwent malarstwa we wrocławskiej ASP - Emil Goś, który kilka lat z rzędu na plenery do nas przyjeżdżał, pracę magisterską "o nas" napisał i zaraz po studiach próbował się w Szklarskiej osiedlić, zasilić szeregi kolonijnych artystów. Miasto jednak za drogie jest na kieszenie świeżych absolwentów, więc odłożył - jak mówi - moment osiadania w Szklarskiej, a teraz po świecie szaleje, kasę na przyszłość zarabiając jako pracownik firmy konserwatorskiej. W międzyczasie namalował cykl obrazów "Planeta Wrocław" https://www.facebook.com/events/192119634157934/ Maluje też murale - głównie w Gdańsku, pracując w ramach cyklicznego projektu "Gdańska szkoła muralu". http://gdanskaszkolamuralu.blogspot.com/2012_03_01_archive.html Jak zarobi i lat 30 skończy - osiedli się w Szklarskiej. Zobaczymy. Póki co z pierwszego śniegu ulepił przed muzeum bałwana i do miasta powędrował.
Pożegnawszy Emila do roboty usiadłam ale niesporo mi idzie. Kilka dni temu przyjechała szefowa z nastawieniem "wszystko co robicie - źle robicie". Natura szefa. Nie oczekujemy pochwał, robimy swoje, doceniają nas ludzie i tutejsze władze ale jakieś ciepłe słowo od naczalstwa choć raz w życiu przydałoby się. Nie ma, nie ma, nie ma. ......Przemek wpadł na chwilkę po aparat i jedzie na Orle "manewry" męskie odczyniać.A ja ? Do roboty się kobieto bierz !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz