sobota, 2 listopada 2013

intensywny tydzień był i święto zmarłych

Poniedziałek - od rana inwentaryzacja zbiorów, wieczorem zajęcia gimnastyczne.
Wtorek - delegacja Wrocław. Odwieźć wystawę, przywieźć wystawę, spotkanie z dziećmi moimi i nie moimi, powrót i mój zgon - wielkie, tłumne i szybkie miasto męczy człowieka ze wsi.  Matko ! A co będzie gdy będę miała lat 81 ? Nie bez kozery pytam. Wystawę odbierałam od artystki żywiołowej. Szczuplutka, energiczna, 81 lat. Mieszka w Poznaniu, we Wrocławiu ma pracownię. Przyjechała z Poznania pociągiem o 10-tej  specjalnie dla mnie, o 12 - tej na pn. krańcu wielkiego miasta już zdążyła ugotować obiad. W pracowni robił coś jej uczeń - przygarbiony staruszek. Pani Maria ma teraz cztery wystawy w Polsce, ja robię jej piątą, za chwilę jedzie do Prowansji, gdzie ma kolejną pracownię w jakimś kamiennym zamczysku. 81 lat, Sybiraczka. A niektórzy nie żyją już w 60 wiośnie.
Środa - inwentaryzacja zbiorów, sprzątanie domu, zakupy - dzieci mają przyjechać, trzeba światło w lodówce zasłonić, wieczorem cmentarz.
Czwartek - inwentaryzacja zbiorów, zajęcia gimnastyczne, gotowanie, dzieci w domu, pogaduchy długo w noc.
Piątek - późna pobudka, cmentarz, doroczne spotkanie dawno nie widzianych znajomych. Ksiądz zmienił godziny mszy i procesji,o 12-tej było zdecydowanie mniej romantycznie niż dawniej o 16-tej. Lubię święto zmarłych, z tą chwilą zamyślenia, zapachem świec, spotkaniami na cmentarzu. Nie mam nic przeciw halloween, nie uważam tego obcego obyczaju za wymysł szatana, ale nie moja to stylistyka. Nie znoszę komercjalizacji czegokolwiek, nie znoszę świątecznych, przeładowanych wszystkim sklepów na dwa miesiące przed świętami.
Sobota. Na rehabilitacji gawędziłam z panią za parawanem, rocznik 37. Dzieckiem była gdy wybuchło powstanie warszawskie. Spędziła je w piwnicy domu rodzinnego, potem widziała rozstrzelanie mężczyzn, kobiety i dzieci prowadzono do Pruszkowa. Wtedy uciekły z siostrą i matką. Przeżyły noc w kukurydzy, a potem, do końca wojny w jakichś szopach i ziemiankach. 
I tak mija tydzień. Dzieci jutro jadą do wielkiego miasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz