poniedziałek, 23 maja 2011

Hofman - portercista

Nigdy portercistą nie był ale portretował całkiem nieźle, choć bez fajerwerków.


Tu mamy rozmaitych świętych - nie żadne tam zjawy blade i uduchowione, faceci z krwi, mięsa i kości - jak widać. Jako modeli Hofman używał swoich sąsiadów, a.że w większości jego obrazy są religijne - ludziom ciężko było się modlić do np. Heńka z Wysokiego Kamienia:))) Według jednej z tutejszych opowieści obraz Marii Magdaleny zadumanej nad czaszką wywieziony został z kościoła za pomoca taczek, z powrotem pod dom mistrza, za sprawą miejscowych jedynie słusznych dam.
Jeden z tych świętych poniżej przypomina mojego kumpla. Wypisz wymaluj, Józeczek. Ale to niemożliwe, w 55 roku na świecie go jeszcze nie było.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz