wtorek, 30 marca 2010

No tak, a książe Karol kupuje Maciejowiec

Bóg mi świadkiem, jadąc do Lubomierza,przypadkiem zresztą – byłam z kimś w Gryfowie, w przebogato wyposażonej willi fabrykanckiej z minionej epoki (o niej może jutro, bo rzadko się widzi takie... Kozłówki, choć z innej epoki) i mnie poniosło, zahaczyłam o Maciejowiec. Fotka jest z soboty. A dzisiaj, wracając z Przesieki, dowiedziałam się, że książę Karol kupuje Maciejowiec. Może więc i Lubomierz ?
Sprawdziłam w necie, cholera człowiek częściej powinien czytać – nie kupuje ale... i tu strona do poczytania.
Hrabina von Küster, która zapiernicza po okolicy na rowerze, pełna werwy – tak go zainspirowała, W dużym, oczywiście skrócie myślowym. Jak to się kręci.... mam „książęcego nosa” najwyraźniej, tylko możliwości nie te.

Dalej nie umiem wklejać linków w posta więc trzeba go skopiować - to dla tych którym się chce.
http://dolnyslask.naszemiasto.pl/artykul/349086,ksiaze-karol-pomoze-ratowac-nasze-palace,id,t.html

A dla tych, którym się nie chce - fragment.
(..) Brytyjski następca tronu zajmie się zrujnowanymi zabytkami na Śląsku. Wprawdzie nie kupi żadnego pałacu, ale obejmie patronatem działania polsko-brytyjskiego zespołu stworzonego do ratowania upadających budowli. (…) - Księciu Karolowi zależy, by przywrócić dolnośląskim zabytkom dawną świetność - mówi Kubik. - Wkrótce przedstawimy listę dolnośląskich obiektów z całą dokumentacją i potrzebami - deklaruje konserwator. Będzie współpracował z Wojciechem Wagnerem, współautorem wydanego w Londynie raportu pt. "Śląsk. Kraina umierających pałaców". To właśnie ta książka do tego stopnia poruszyła księcia Karola, że postanowił się zaangażować w ratowanie dolnośląskich zabytków. Jej autorzy opisali 120 budowli, które mogłyby być perełkami turystycznymi, a popadają w ruinę.
W raporcie znalazły się m.in. pałace w Domanicach koło Wrocławia, Maciejowcu koło Lubomierza, Gościszowie koło Nowogrodźca. Możliwe, że książę Karol poprzez swoją fundację zaangażuje się finansowo w odbudowę któregoś z dolnośląskich zabytków i w stworzenie projektów, które zintegrowałyby mieszkańców. (…)
No a z plotek… podobno jeden z naszych wybitnych kolegów, dość długo nie wykorzystany na rynku kultury dolnośląskiej,a dokładniej - jeleniogórskiej, został szyszką w dolnośląskim oddziale Slow Food Polska. Nie wiedziałam – o zgrozo – że coś takiego istnieje w formie jakichś struktur. Człowiek się uczy całe życie…

1 komentarz: