poniedziałek, 7 września 2015

pod Łodzią

Rozsmakowałam się w dzisiejszym obiedzie. Najpierw herbata z cukrem i cytryną - bo zimno było pod parasolami jak szlag, a nie mogłam wejść do środka, z psem byłam. Na pierwsze danie klasyczna zupa pomidorowa z domowym makaronem, na drugie - ziemniaczki z koperkiem, kotlet schabowy (dwa !!! ) i bukiet surówek: marchewka, kapusta biała i czerwona. Nie wierzyłam, że zjem, zjadłam, psu dałam jedynie okruszek kotleta. Pełnowymiarowy obiad z czasów mojego dzieciństwa. Nie jakieś tam sałatki skromnie oliwą podlane czy suche mięso drobiowe lub rybne z ruszta albo hiszpańskie warzywa na patelnię z Lidla  co ostatnio praktykuję na codzień. Nie, schabowy. Świeży, pachnący, pyszny.  A i kompot z rabarbaru na koniec. Taki obiad zjadłam dzisiaj w Sokolnikach pod Łodzią.

W związku z tym, że jeżdżąc do Sokolnik, notorycznie się gubię, tym razem wydrukowałam sobie mapkę i oto co mi się wyświetliło - po lewej. Nie miałam już czasu grzebać kiedy osiedle rozplanowano, dopiero teraz.  Miasto - Ogród Sokolniki powstało w 1928-30 z rozparcelowanego majątku barona Rosteckiego i z jego inicjatywy. Teraz ma 3,5 tysiąca działek, z reguły 15-arowych. Ideowo odbiega od wytycznych przesławnego twórcy miast -ogrodów Ebenezara Howarda (uwielbiam jego imię).  Jego miasto miało być samodzielnym organizmem mieszkalno-gospodarczym, w Sokolnikach powstało miasteczko - letnisko,  jedynie w celu relaksu mieszkańców Łodzi, na dodatek raczej dla elity dysponującej odpowiednimi finansami, bo nie dla robotników przecież. Zresztą nie tylko Sokolniki wówczas powstały wokół Łodzi, również Tuszyn -Las, Kolumna - Las i coś tam jeszcze. Jak to teraz wygląda ? Pewnie tak samo jak dawniej, znaczy układ działek i uliczek jest taki sam. Natomiast nowo powstające domy są z reguły murowane, pełnowymiarowo całoroczne. Zresztą część ludzi mieszka tu na stałe. Najładniejszy, moim zdaniem jest drewniany, budowany przez górali, domek mojej przyjaciółki Magdy. Harmonijny w proporcjach,  wysmakowany w skromnym detalu, funkcjonalny do bólu. Maleńka, doskonale zagospodarowana przestrzeń wykorzystana do imentu. I kominek z otwartym ogniem.  Wprawdzie strach palić duży ogień bo wokół susza, piaski i las sosnowy a na dachu gont, ale tam nawet mały ogieniek wystarcza dla nastroju i ciepła.  Magda twierdzi, że jej znajomi sugerują wymianę domu na murowany. Dziwni znajomi, ja w życiu bym tego nie zrobiła.
Spędziłyśmy dwa dni i  prawie dwie noce na gadaniu. Bardzo mi tego było trzeba. No i pobiłam rekord szybkości - 180 km/godz. Wprawdzie gdy to mówię mężczyźni pytają z odrobiną grozy w głosie: "twoim autem ????" Tak. Moim autem. To bardzo dobre auto jest, bardzo sprawne i szybkie. Walory auta od kierowcy zależą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz