piątek, 17 maja 2013

A tymczasem leżę pod gruszą na dowolnie wybranym boku. I mam to, co na świecie najświętsze - święty spokój

I byłoby tak faktycznie gdyby nie kilka przykrych faktów. Na dworze wiosna pełną gębą, na moim skalniaku odcienie fioletu, pochylone  w dół, czerwone i żółte  główki tulipanów, drobnica białego kwiecia na drzewkach owocowych, nade wszystko zieleń, świeżutka, jasna, nie do końca dojrzała. W końcu !!! A ja z zapuchniętym nosem i obolałymi kulami migdałków w gardle. Doskonałe usprawiedliwienie dla nic - nie - robienia. Niby dobrze, ale jest i drugi ból. Napisać krótki tekst o artyście, do którego twórczości mam stosunek ambiwalentny. Kilka okrągłych zdań - jak tego wymaga kurtuazja:))))
Ryśka Tyszkiewicza znam z grubsza od bardzo dawna. W 83 bodajże roku, na wystawie grupy jeleniogórskiej "Zadra" zrzeszającej artystów wówczas nieprofesjonalnych, pokazał najlepsze obrazy pełne drapieżnej ekspresji w zdeformowanych postaciach i mocnych zestawieniach barwnych. Potem zniknął. Rysiek to facet, który ma wiele samozaparcia. I dopiął swego - żyje ze sztuki, co zdarza się niewielu. Osiągnął status artysty profesjonalnego, choć nie wiem  co to ludziom daje poza lepszym samopoczuciem. W każdym razie wydaje się ważne.
 Warsztatowo jest niezły, co widać w architektonicznej części cyklu "Powidoki retrosentymetalne" (Uwielbiam). Te impresjonistycznie rozedrgane wedutki z rodzajowym sztafażem - przyjemna sztuka, jeśli powierzyć sztuce jedynie funkcje dostarczania miłych wrażeń estetycznych, ewentualnie mistycznych. Na dzisiaj to jednak nie bardzo wystarczy. 


Później  Rysiek wymyślił sobie malarstwo za pomocą akrylu, gipsu, farby olejnej, bejcy, kleju kostnego, etc. i  tworzył reliefowe kompozycje z cyklu 'obrazy duszy', który to tytuł wydaje mi się z lekka naciągany.  Gdyż nawet gdyby bardzo głęboko grzebać, ciężko znaleźć łącznik między zawartością rzeczonej duszy męskiej a plejstoceńską skamieliną, lub wyłaniającą się z lawy rybą przypominającą glonojada. Lubię, gdy malarstwo coś znaczy, jakąś prawdę niesie. A może niesie, tylko ja tego nie widzę... Niemniej w kwestii formalnej te jego obrazy -  monochromatyczne, reliefowe, subtelne  - są bardzo niezłe.
Ale idzie w nie najlepszym kierunku. Wystawa, o której piszę nosić będzie tytuł "Sen o ogrodach". Niedobrze. Człowiek ma w sobie jakąś intuicję, która wyczuwa fałsz. Od dwóch dni przyglądałam się jego obrazom,  w końcu, w bólach, spłodziłam tekst poniżej.
 

"Ze sztuki współczesnej zniknęło piękno. Wraz z dadaizmem i surrealizmem - przestało w sztuce znaczyć, jest zbyt łatwe więc nosi znamiona popkultury czyli kiczu…. Przeważa teza, że „sztuka bez kontrowersji jest dekoracją”(Rafał Olbiński).  Na szczęście brak  jednoznacznej definicji sztuki, istnieje mnogość przypisywanych jej funkcji, z których estetyczna należy do zasadniczych.
Malarstwo Ryszarda Tyszkiewicza mieści się w  kategoriach tradycyjnej estetyki.  Dekoracyjny charakter swojej sztuki deklaruje sam artysta kokieteryjnie mówiąc, że jego obrazy „ są dziełami samymi w sobie, spełniać mają przede wszystkim rolę wizualną”. Nie chce, „aby coś sugerowały, o czymś mówiły, krzyczały, o coś walczyły. Wolne są od ukrytych symboli”.  I wbrew deklaracjom prezentuje obrazy – preteksty dla ujawniania wewnętrznego świata: sentymentalnie poetyckiego, bądź przesyconego erotyką, bądź  purystycznie monochromatycznego, gdzie z reliefowej struktury wyłaniają się przedmioty znane, lecz wyrwane z kontekstu uzyskują nowe znaczenia.  
 Ponad trzydzieści lat  doświadczeń warsztatowych zaowocowało sprawnością techniczną i sporym zakresem możliwości artysty. W „Powidokach retrosentymentalnych” znajdziemy formalne odniesienia do XIX-wiecznych mistrzów (kwiaty, pejzaże), w architektonicznej części cyklu  – flirt z impresjonistami,  w „Obrazach duszy”-  ciekawą technikę własną, bliższą warsztatowi rzeźbiarza, bazującą na klejach, farbach, żywicach grubo  kładzionych pędzlem, opracowywanych rylcem, traktowanych papierem ściernym i szlifierką. Zwłaszcza te z elementami architektury  -  wysmakowane kolorystycznie reliefy, monochromatyczne i subtelne.
Malarstwo Ryszarda Tyszkiewicza odpowiada silnie zakorzenionym  tradycyjnym metodom  wartościowania sztuki. Artysta łatwo trafia w gust odbiorcy szukającego w sztuce ukojenia, łagodności i odpoczynku dla oczu, ucieczki od trudnej codzienności.  Wystawa „Sen o ogrodach”  to piękna, optymistyczna bajka, spełniająca oczekiwania widza. Odwołuje się  do marzeń – snów o rajskich ogrodach, magicznych, baśniowych łąkach  istniejących poza czasem. Nie  wymaga analizowania, szukania metafor, jest zrozumiała. I słodko piękna.
Tylko… czy nie jest zbyt piękna, zbyt łatwa, zbyt mało kontrowersyjna  ?"
Tekst adekwatny do malarstwa. Idę spać.



2 komentarze:

  1. Trafiłem tutaj przypadkowo przez przeglądarkę i muszę wyrazić podziw. Chciałbym mieć czas żeby tyle napisać. Mnie to idzie jak krew z nosa, a tymczasem "Marianna" - mój Boże. Gratuluję!!! Henryk Waniek

    OdpowiedzUsuń
  2. ależ Henryku... a na marginesie -jak tu trafiłeś?

    OdpowiedzUsuń