środa, 7 lipca 2010

zarzut I - mała frekwencja

Przejechałam się właśnie po mieście w te i wewte, jadąc do pensjonatu Raad na Uroczysku, gdzie trwa ceramiczny maraton plenerowy - aktualnie są Niemcy, których wystawa zostanie u nas oficjalnie otwarta w najbliższy piątek. Zajechałam też do Huty Leśnej zaprosić ich osobiście na wernisaż - gdzie trwa międzynarodowy EKOGLASS FESTIWAL - wystawa będzie u nas późną jesienią albo wczesną zimą - jak kto woli. Czyli przejechałam calutkie miasto w głównej, najbardziej uczęszczanej jego części - swobodnie przejechałam, mało turystów. Jest czternasta - jeszcze są w górach. Ale kiedyś nawet o tej porze ciasno było na ulicach.
W pracowni pensjonatu pracują ostro, towarzyszący im malarze latają po okolicznych łąkach malując w plenerze, bo i pogoda piękna. Chcą podpisać stałą umowę o współpracy z nami, na warunkach znacznie bardziej korzystnych niż w umowie miasta z wrocławską ASP . W poniedziałek rozmów część dalsza - ceramicy i malarze.
Huta Leśna - obok - buzuje. Sklepik wprawdzie pusty ale w hucie - wycieczka - na żywo oglądają jak powstaje szkło. A, że piękny to widok - stoją z rozdziawionymi buźkami i błyszczącymi oczyma. Potem w sklepie kupią sobie obowiązkowo szklaną pamiątkę. Beata, szklarka z Wrocławia, pod wiatą stapia palnikiem konstrukcję z przezroczystego szkła. Ładnie ten proces powstawiania dzieła wygląda.
Obok w lesie, niedaleko zagnieździła się Stara Chata Walońska z charyzmatycznym Julem w wojskowej kurtce i skórzanym kapeluszu, z nogami osłoniętymi kraciastym kocem - zimno tak siedzieć na wózku inwalidzkim. Opowiada o legendach, najstarszej historii na wpół bajkowej, kamieniach szlachetnych i ich mocach, przeprowadza ceremonię wyświęcania na Walończyka lub Wiedźmę Walońską w swoim podziemnym Garze Mocy. Potem w sklepiku każdy sobie kupi na szczęście jakiś kamyczek, od złych uroków chroniący. Wcześniej byli w podległym Walończykom Muzeum Ziemi "JUNA" - ulokowanym przy miedzynarodowej drodze nr 3 do Szklarskiej Poręby i granicy - tam na wstępie dostali woreczek drobniutkich kamyczków i certyfikat waloński - za drobne pięć złotych. Wstęp do muzeum jest bezpłatny.
Huta Leśna, Pensjonat Raad, Stara Chata Walońska ulokowane są powyżej - tłumnie odwiedzanego, dostępnego dla niepełnosprawnych - wodospadu Szklarki, na końcu drogi stanowiącej przedłużenie jednej z dwóch głównych arterii turystycznych Szklarskiej. Miejsce to, nie bez kozery zwane jest kulturalnym trójkątem bermudzkim, wchłania wszystkie wycieczki nie-górskie na kilka godzin. Można tam wiele zobaczyć, dostać, kupić i na dodatek jest to fajne - bajkowe, kolorowe i dla ludzi. W niedalekim pobliżu: pizzerie, knajpki i sklepy, a najczęściej pensjonat lub dom kolonijny gdzie czekają z obiadem. Czyli coś dla ciała i dla ducha.
Po przeciwnej stronie miasta, około kilometra od centrum, w przepięknie położonej dolinie, w odpowiednim dystansie od zabudowy turystycznej, stoi piękny dom braci Hauptmannów. Informacje o nim można znaleźć i w starej Chacie Walońskiej i w Leśnej Hucie - w formie loga na plakatach reklamujących EKOGLASS FESTWAL czy przewodników po muzeum - u Jula, albo po prostu z opowieści Jula czy szklarzy w hucie. Reklamują go też ceramicy w Raadzie - bo tam jest teraz wystawa ich prac. Z trójkąta bermudzkiego trzeba przejść koło trzech (jak nie więcej) kilometrów przez miasto i potem jeszcze kilometr od zakrętu na ul. Franciszkańską. Od wejścia na ulice Franciszkańską - jeden sklep spożywczy, poniżej, nad stawem - smażalnia ryb, potem już nic. Upał jak gwizdek, pić się chce.
Muzeum. Bilet 3 lub 6 zł, lepiej w środę - za darmo. Piękna wielka wystawa historyczna, elegancka ceramika, nad całością krąży Duch Gór, w sklepiku bajki dla dzieci, drobne pamiątki i książki, załoga uśmiechnięta chętnie opowiada ...
Jest pięknie ale:
* jesteśmy daleko od centrum
* brakuje komunikacji miejskiej
* brak infrastruktury turystycznej typu knajpka czy choćby ogródek z parasolem i coca colą
* nie ma co robić w okolicy, jest tylko muzeum; nie, jest Wlastimilówka, ale to kolejne dwa lub trzy kilometry po pustyni choć leśnej i nie wiadomo czy właściciel będzie w domu. Jest jeden aspekt kuszący - w muzeum można zdobyć pieczątkę w wyprawie po Złotego Auruna, ukoronowanej losowaniem z nagrodami. I kupić bajkowy Przewodnik po Szklarskiej Porębie z mapką akcentująca ciekawsze miejsca.
* aktualnie jest mniejszy ruch turystyczny. Ostatni przewodnik wspomniał, że Niemcy nie przyjeżdżają bo powódź na Śląsku. Czy ważne, że nie u nas ?

Czy komercja kulturalno-historyczna wygra z historią i sztuką ? A frekwencja u nas niska, choć porównywalna z Muzeum Karkonoskim położonym w centrum Jeleniej Góry, przed jego zamknięciem dla rozbudowy ( miesiąc temu). I ponoć wyższa niż w muzeach satelitarnych Krakowa o czym usłyszałam na ostatnim otwarciu wystawy z ust członka rad muzealnych kilku tych muzeów. Wprawdzie nie osiągniemy liczb Wieliczki ale i tam ostatnio niedobór turystów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz