wtorek, 6 czerwca 2017

Młodość Adeli Hofman - Ada !!! To nie wypada..

16-letnia Ada z braćmi  oraz dwiema kobietami - druga z prawej, 1900
    Tak się składa, że gdy mężczyzna opuszcza kobietę dla innej - wszyscy traktują to jako normę. Pogadają, psy na nim powieszą, po czym skonstatują "ech ci faceci..." i idą do swoich spraw. Ale jeśli kobieta uczyni ten krok ...  odium hańby zawiśnie na niej na zawsze. Nawet po latach kojarzyć ją będą z tym faktem, choćby przez całe życie aniołem była. A dawniej jeszcze gorzej bywało.  Kobietom i mężczyznom były przypisane zupełnie odmienne role życiowe już w dzieciństwie. Dziewczynkę zwykle wychowywała matka - uczyła jak  być dobrą gospodynią, żoną i matką. W dobrze uposażonych rodzinach panienka szła do szkół, ale uczyła się tam uczyła się manier, ogłady, ewentualnie gry na fortepianie.  Chłopak szedł do szkół po wiedze i  stosowną pozycję społeczną. Wychodząc za mąż kobieta oddawała się w całkowitą władzę męża, on mógł wszystko, ona - nic. Odejść od męża ?!?!? Grzech, hańba, skaza na całe życie. Emancypacja to wynalazek XX w. Generalnie za datę wyzwolenia kobiet uważa się datę uzyskania przez nie praw wyborczych. A w Czechach nastąpiło to dopiero w 1920 r. W Polce - w 1918, co niewiele znaczy, gdyż naród nasz bardziej niż czeski tradycyjny był i, mimo nowego prawa, Polacy wiedzieli lepiej jak być powinno. Toż w końcu i teraz za tę samą pracę facet dostaje większą pensję niż kobieta.
Ada Goller, lat 19
   Ale mi poszło... a miałam pisać o Adzie Hofman. Tak szeroko zaczęłam, bo właśnie ona okazała się na tyle odważna, że odeszła od męża. Panna z dobrego domu, kształcona, mężatka. Niedobrze... Wprawdzie wyjechała z Czech, więc sąsiedzi gadali krótko ale przyjechała do  mentalnie zapóźnionej Polski, a tu już nie przelewki. Ale czy wiedziała ?
   Urodziła się  4 listopada 1884 r. w Vinohradach (ob. dzielnica Pragi), w katolickiej rodzinie, jako trzynaste dziecko, a pierwsza, długo przez ojca wyczekiwana, córka. Zawsze miała bardzo dobry kontakt z ojcem - Franciszkiem Gollerem. Ojciec, ukończywszy Wydział Chemii w Wyższej Szkole Technicznej w Pradze, został wynalazcą - wynalazł nóż do krojenia buraków cukrowych. Młody, zdolny, szybko dostał intratną posadę - został dyrektorem cukrowni w Hralow Dwór koło Brna, a chwilę później - dyrektorem Banku Cukrowniczego w Czechach.  Ożenił się z Katarzyną de domo Hallerową i spłodził z nią dwunastu synów. Marzył o córce. Był typem człowieka otwartego, szeroko wykształcony, interesował się sztuką, muzyka, literaturą, był nawet mecenasem artystów. Gollerowie mieli nawet swoją lożę w Teatrze Narodowym w Pradze. Także dom.   Pewnie i żona interesowała się sztuką - tyle ile trzeba w towarzystwie. Ale utrzymać w ryzach 12 chłopaków, wielki dom, służbę, nie, tu trzeba było silnej ręki.  Gdy urodziła się Ada, potraktowała ją tak samo jak chłopaków - chłodno, krótko, bez pieszczot i czułości. Nie rozumiały się z córką, ciężko było wspólny język znaleźć. Tymczasem ojciec zaszczepił w dziewczynce ciekawość,  gawędził z nią o sztuce, książki podsuwał, do teatru i na wystawy  zabierał. Budził w niej pragnienia, które rzadko której kobiecie  w tych czasach udawało się spełnić.

Ada Hammerowa, 1909 r.
      Mając 11 lat Ada poszła do szkoły z internatem prowadzonej przez siostry sercanki. Warunki tam były iście spartańskie - zimno, grzyb - zimą woda w kranach zamarzała.  Po niecałym roku dziewczynka zapadła na zdrowiu, poważnie zachorowała na zapalenie stawów, które leczono przez dwa następne lata.  I uczyła się w domu: francuskiego, niemieckiego i gry na fortepianie -  w końcu panienka z dobrego domu. W wieku 16 lat poszła do szkoły, gdzie uczyła się "zawodów domowych"  - pensja dla dziewcząt Madame Libolt. A w wieku 19 lat miała swój pierwszy bal.
    Pierwszy bal posażnej panny z dobrego mieszczańskiego domu, posażnej dyrektorskiej córki. Ładna była, chłopców kręciło się wokół niej sporo. Wśród nich  dr praw Ludwik Hammer. Niewysoki, krągławy, niezbyt przystojny. Że też serce jej zadrżało... A  może nie zadrżało, może głos rodziny miał decydujące znaczenie. W końcu doktor praw to był ktoś, kto dobrze rokował.  A panna już w latach - 19 lat miała, najwyższa pora. Że miłości nie ma ? A musi być ? Może się narodzi w związku, a jak nie to przecież w  tych czasach miłość była raczej ostatnim powodem do ślubu.  Dla Ludwika też nie był to mezalians...I tu po raz pierwszy, dziwnym zrządzeniem losu, spotykały się losy Ady i Wlastimila, jeszcze bez ich udziału. Matka Wlasta - Teofila  i matka Ludwika - Ludmiła - obie Polki z domu Muzyk były siostrami. 
1916 r., stoją od prawej: Wlastimil, Ada (32), Ludwik Hammer, brat Ady
    Pobrali się w 1905 roku. Jak wyglądało to ich wspólne życie ? Chyba nie najlepiej, skoro odcięła Ludwika ze zdjęcia ślubnego i prawie wszystkich następnych wspólnych zdjęć, a nawet wymazała nazwisko  męża. Chyba większość wyrzuciła, bo nie ma zbyt wielu fotografii z tego okresu. Jakby chciała zapomnieć te 10 lat. Zostawiła go tylko na zdjęciach, na których pojawia się Hofman. Jako starsza pani ponoć niejednokrotnie mawiała ze śmiechem, że jej mąż "wolał baletniczki".
     Albo nie zaiskrzyło między młodymi małżonkami, albo Ludwik zniechęcił się, gdy się okazało, że Ada nie może mieć dzieci. A może to ona wtedy stała się nieznośna ?  Nie spełniła się jako matka, a przecież chciała dziecka. Społeczna rola kobiety była jasna - jej główną powinnością było rodzić dzieci. Jak w tej sytuacji mogła być pełnowartościowa ? Na co jej obce języki, znajomość gry na fortepianie, skoro siedziała w domu, gdzie nawet obiadu gotować nie musiała, bo Ludwika "długo pracował". Hammer szybko pocieszać się zaczął w ramionach innych pań, żonę zostawił samą sobie. Pewnie smutne to były lata, do czasu gdy w domu pojawił się Wlastimil Hofman. Z nim to, wbrew rodzinie i całemu światu Ada uciekła do Krakowa.Ciąg dalszy w następnym poście...

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz