środa, 25 kwietnia 2012

TAO. Tomasz Olszewski. Oficjalnie.



Tao, które można wyrazić słowami  nie jest odwiecznym tao.
                                                                                          Lao-tsy

 Tomasz Olszewski urodzony w 1929 r. w Warszawie. W 1945 r. wraz z rodziną osiedlił się w Szklarskiej Porębie. Geograf, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego, dla którego życiową pasją stała się fotografia. Pierwsze zdjęcia wykonał w 1953 r.,  a od 1955 r. regularnie wystawia swoje prace. W 1959 r. został członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików.
 W latach 1959–1969 mieszkał i pracował we Wrocławiu. Od 1960 r.  zatrudniony w Wydziale Budownictwa, Urbanistyki i Architektury Prezydium Rady Narodowej miasta Wrocławia prowadził dokumentację fotograficzną odbudowy zniszczonego miasta. Powstało wówczas wiele prac przedstawiających Wrocław lat sześćdziesiątych XX wieku:  powszechne jeszcze ślady zniszczeń wojennych, odbudowa miasta czy wznoszenie nowych osiedli mieszkalnych. W tym czasie Tomasz Olszewski stał się uznanym twórcą, rozpoznawalnym dzięki fotografii dokumentalnej, notującym również tematy socjologiczne ukazujące absurdy ówczesnego życia społecznego w Polsce Ludowej. Brał udział  w licznych wystawach krajowych  i zagranicznych.
W 1976 roku powrócił w Karkonosze i do Szklarskiej Poręby. Według Adama Soboty: [...] Jego fotografie z Karkonoszy również zasługują na wyróżnienie; w indywidualnej wystawie z 1982 r. pt. Kraina wichrów i mgieł nawiązał do tej estetyki, jaką reprezentował Jan Korpal, a wcześniej Jan Bułhak.”
 Przez wiele lat wspólnie z żoną Lidią Śniatycką – Olszewską prowadzili remont zabytkowego domu przysłupowego z 1748 roku położonego w Szklarskiej Porębie Średniej przy    ul. 11 Listopada 32, który szczęśliwie ocalili od ruiny.  W ostatnich latach w życiu Tomasza Olszewskiego nastąpił szczególny okres wewnętrznego wyciszenia oraz pogłębionej refleksji w oparciu o ideologię  i religię buddyjską.
Lao-tsy

niedziela, 15 kwietnia 2012

ludzka wyobraźnia nie ma granic..

Jeżdżąc często trasą w kierunku Niemiec, czy to na południu, w środku kraju czy na północy, nie mogę nie zauważyć krasnali rozmaitych, grzybków, muchomorów  - szczególnie, zwierzaków nawet tak wielkich jak krowa (widziałam rdzawą i łaciatą), a także rozmaitych figur antycznych.  Im bliżej niemieckiej granicy tym większa różnorodność towaru  i gęstość rozmieszczenia  punktów sprzedaży. W polskich ogródkach też się je spotyka, lecz nie na taką skalę, na szczęście. Trafiłam jednak na wieś, gdzie w ogrodach buszowały różne dziwy. Oto dwa bardzo interesujące stworzenia towarzyszące ostrzyżonej. wczesnowiosennej wierzbie polskiej. Kliknięcie z zdjęcie unaoczni artyzm owego cudeńka.
Na tej posesji znalazłam jeszcze kilka ciekawostek. Stadko upiornych zwierząt oraz postaci z horroru chyba: wilczyca z parą młodych, różowy, siedzący clown, leżący jelonek oraz upozowana w erotycznym kontrapoście lady w pończoszkach i gorsecie, oparta o drzewo.
Ostatnio byłam w mieszkaniu zapiętym na ostatni guzik. Ciepła rdzawa czerwień żelazowa z modnym białym gzymsikiem pod sufitem -  na ścianach, smakowicie skontrastowana z delikatnym fioletem udrapowanych w półokrągłe festony  firan opatrzonych rdzawymi frędzlami z kutasikami ze złotych nici - w zagięciach, przy oknie szpaler wielkich kwiatów w rzeźbionych w figury antyczne donicach, biedermeierowski kredens z niską nadstawką na porcelanową zastawę, wielka skórzana brązowa kanapa i dwa masywne fotele o giętych poręczach z drewna, owalny stół na nogach w formie wielolalkowych tralek. "Turecki" ciepły kolorystycznie dywan optycznie konsolidował całość.  Wystroju dopełniały zdjęcia rodzinne w oficjalnych strojach i pozach oraz   reprodukcje obrazków dzieci D. Muszyńskiej - Zamorskiej wykorzystywane niegdyś na widokówkach.  Nie sądziłam, że w tych czasach takie jeszcze zobaczę.
Choć i tu i tu trzeba mieć sporo fantazji, wolę ogrodowe cudeńka.



niedziela, 1 kwietnia 2012

kobieta, o ktorej niewiele umiem powiedzieć

Urszula Broll - bo ona była wczoraj moim gospodarzem. http://yogin.pl/galerie/sztuka/299-urszula-broll-magiczne-mandale.html Jest buddystką, współtwórczynią pierwszej buddyjskiej gminy w Polsce - w Katowicach. Interesowało mnie to na ile traktuje buddyzm jako religię i, ku mojemu zaskoczeniu - tak: to jest religia, narzucająca sposób życia i bycia, przyjazny człowiekowi, ale religia.   Zaczęła opowieść od tego, że miała 15 lat gdy skończyła się wojna. Była bardzo głęboko, autentycznie religijna do czasu, gdy zaraz po wojnie pojechała na  gimnazjalną wycieczkę do Oświęcimia. Było świeżo po wyzwoleniu, obóz był jeszcze miejscem kaźni, przed chwilą opuszczonym przez ludzi. Nie mogła zrozumieć jak jej Bóg mógł na to pozwolić. Zadręczała wszystkich pytaniami aż w końcu pewien ksiądz, interesujący się sztuką - co pozwoliło im znaleźć wspólny język, powiedział jej, że nie powinna pytać, bo człowiek nigdy nie zrozumie decyzji boskich.  Nie zgodziła się, zaczęła szukać ale zgoła gdzie indziej.  
Była już z Urbanowiczem, http://www.urbanowicz.art.pl/przed.htm, gdy w ich ręce trafiła książka Wandy Dynowskiej - Umadevi fanki Krishnamurtiego (przystojny gość.. na zdjęciu.) http://www.logonia.org/content/view/477/2/   i tak to się wszystko zaczęło. W ich pracowni w Katowicach.
 "Prawda to kraina bez dróg. Żadna organizacja, żadna religia, żaden nauczyciel nie mogą do niej doprowadzić. Ludzie patrzą na świat przez pryzmat swoich myśli i swojej przeszłości. Tym samym jesteśmy niewolnikami myśli i czasu. Myśl jest zawsze ograniczona i nigdy nie odpowiada całkowicie rzeczywistości, prowadzi więc do cierpienia. Świadomość uczy odróżniania tego, co rzeczywiście jest, od tego co na ten temat myślimy i w konsekwencji do prawdziwej wewnętrznej wolności. Wszelkie autorytety, religie, ideologie powodują jedynie budowanie kolejnych fałszywych konstrukcji myślowych. Tylko świadomość i obserwacja pozwalają dostrzec ich iluzję."                           
Jiddu Krishnamurti
Nie mogłam się oprzeć tej dygresji - bo to jest to co mi pasuje. 
Urszula Broll mieszka w Przesiece, w kamienno - białym domu na świadomym odludziu - bez samochodu, dość daleko od szosy, w połowie zbocza.  W domu koty, kiedyś nawet 12-cie, grube, wypasione, przytulne. Na dworze znowu zima i hula zimny wiatr a w domu, wśród obrazów, w cieple kaflowego pieca żyje się spokojnie.  Fascynacja buddyzmem i filozofią Wschodu wygnała ja na odludzie ? Mieszkankę Katowic, koleżankę Swinarskiego - by wymienić tylko najbardziej znane nazwisko, współtwórczynię grupy  ST-53 bazującej na "Teorii widzenia" Strzemińskiego. Widzenie to efekt intelektu, nie tylko fizjologiczny odbiór doznań wzrokowych. Widzenie uruchamia pamięć i skojarzenia, nasza własną,  widzenie to czynność kulturowa....  fałszywa konstrukcja myślowa.. Blisko ?
Może to jest tak, że w konstrukcji psychicznej każdego człowieka mieści się jeden istotny przedmiot szukania, odnajdywany w najbardziej odległych dziedzinach życia ?
Mało wiem o świecie i niewiele o ludziach...