sobota, 4 sierpnia 2012

kiedy znika sens

A tak naprawdę znika tylko wobec spraw ostatecznych. Umarła nasza koleżanka Ania Gniadzik cicho, spokojnie, bez fanfar i przemówień, tak jak żyła. Zbyt wcześnie, zbyt wiele spraw niedokończonych, zbyt wielu przyjaciół zostawionych. Porozłaziło się to wszystko. Kiedyś spotykaliśmy się po każdym otwarciu wystawy, a jak wystaw nie było - szukaliśmy byle pretekstu, by się powygłupiać, potańczyć, pośpiewać... "serce słowianki", tematyczne bale przebierańców -  karnawałowa codzienność.  Kiedy Anka przyszła do pracy w muzeum - nie pamiętam. Szybko zresztą odeszła - porwał ją Marcin Zawiła,  pierwszy (? - już nie pamiętam) prezydent Jeleniej Góry w wolnym kraju. Została sekretarzem miasta i popadła - naszym, muzealnym zdaniem - w pracoholizm, nie mając czasu na nic, zwłaszcza w porze kolejnych wyborów, które organizowała. Do końca jej to nie przeszło ale z czasem nauczyła się tak organizować czas, by starczyło i dla przyjaciół, których miała niemało.
Zeszłoroczny sylwester spędziłyśmy razem - na nartkach po nocy biegliśmy z przyjaciółmi  na Orle do Jakuszyc. Prowadziła nas, klęłam w duchu, takie chuchro a takie narzuciła tempo... choć chyba nigdy nikomu na narzucała czegokolwiek, zbyt uważna i subtelna w kontaktach międzyludzkich. Tak jak trzymała się daleko od błyskotliwych świateł robiąc swoje, kompetentnie, konsekwentnie, starannie.  Jak mało jest teraz takich ludzi. Unikających układów, pracowitych, ustawiających realną pracę i własny pr we właściwych proporcjach, właściwe niemodnie nie stosujących autopropagandy.
W kwiaciarni  poprosiłam o białe róże, bo biały kojarzy mi się z Anią. I białą wstążkę bez napisów. Kwiaciarka spojrzała na mnie badawczo.. "Pogrzeb Ani Gniadzik ? Bardzo nam kiedyś pomogła.."

1 komentarz:

  1. I napisać nie bardzo wiadomo co, kiedy taka bezsensowna kostucha przychodzi i zabiera Życie. Pomodlę się za duszę Waszej Przyjaciółki wieczorkiem. Tylko tyle mogę zrobić...
    Asia

    OdpowiedzUsuń