środa, 1 grudnia 2010

pora na zimę

Niby to normalne, że przyszła zima, ale po tak długiej i ciepłej jesieni przestawić się ciężko. Tym bardziej, że te kolorowe liście spadły nagle, a potem nagle, w ślad za nimi spadł śnieg. I to jaki !!!! Dobrze przynajmniej, że jest inwersja i w robocie cieplej niż w domu.. Pora na podsumowania. Ale czy mi się chce ? Nie, jeszcze nie. Narobiliśmy się okrutnie w tym roku. Narobiliśmy wystaw - głównie lokalnego środowiska - od groma, ale też zaistniały trzy wystawy wielkie: malarstwo Żydów Polskich, Tatry - czas odkrywców oraz Święto ceramiki. Z gumy najwyraźniej to nasze małe muzeum jest. Bez załogi oraz Wiktora i Ryśka nigdy bym tego nie zrobiła. Doktor Wiater tymczasem napisał wielką historię Szklarskiej Poręby, pospołu z Iwo Łaborewiczem. Która się właśnie drukuje. Mamy w zanadrzu jeszcze jedną wystawę - niespodziankę, ale jakoś nikomu się nie chce robić. Mamy zaległości w papierach, które intensywnie nadrabiać teraz trzeba. A już chciałoby się czegoś zupełnie innego.

Odezwał się dzisiaj Piotrek Syposz z sąsiedniego Kopańca, już myślałam, że zamilkł na zawsze, bo wizytowany nawet nie wyłaził z galeryjnego zaplecza, tymczasem tworzył w odosobnieniu. Ze średniowiecza na pogaństwo się przerzucił. Umówiliśmy się na wystawę od 1 maja, z koncertem na starych instrumentach w czasie otwarcia. Ostatnim rzutem na taśmę, bo właściwie zamknęłam już terminarz wystaw. No i rozmawiałam z panią Aleksandrą Bibrowicz - Sikorską, tkaczką, siostrzenicą słynnej wrocławskiej tkaczki z przełomu ubiegłych stuleci - Wandy. Wanda Bibrowicz, polska założycielka klasy tkactwa artystycznego na niemieckiej uczelni, kilka lat spędziła w Szklarskiej Porębie, próbując się tu ulokować na stałe. Niejako uciekając przed swoim starszym kochankiem, słynnym Wislicenusem, a raczej broniąc się przed ta "zakazaną" miłością. Która, notabene, ta miłość, zakończyła się ślubem, na chwilę przed śmiercią mistrza. Wystawa pani Aleksandry, w powiązaniu z międzynarodowym plenerem tkackim w Kowarach, rozpocznie się pokazem mody na wernisażu. Poza tym - będzie malarstwo dwóch młodych Niemców, posiadających bardzo silne korzenie w Szklarskiej, którzy ambitnie przez całe lato malowali w szklarskoporębskim plenerze. Ciekawa jestem jak to wyjdzie, gdyż malarstwo mają nietypowe jak na nasze lokalne warunki. Nieźle się zapowiada.
No właśnie, przed chwila pogawędka z załogą zaowocowała decyzją, że jednak tę wystawę - niespodziankę zrobimy. Bezpośrednio w okresie przedświątecznym, z imprezą wigilijną pospołu. załoga chce, załoga zrobi....wieczerzę.
To tyle właściwie. Po tygodniach odreagowywania poczułam powera. To dobrze.

2 komentarze:

  1. zakochuje sie natychmiast w takich widokach i ..klimatach;)

    OdpowiedzUsuń
  2. he he na zdjęciach to przecie ulica Piastowska w Szklarskiej Porębie Dolnej, przy której mieszkam

    OdpowiedzUsuń