sobota, 17 września 2022

myśląc teraz o sobie

    Oglądając „Thelmę i Louise”, myślę o tym jak powstaje desperacja, a może raczej uczucie wyzwolenia, zachłyśnięcie się poczuciem wolności. Czemu tak mocno to rozumiem? Choć od tylu lat samostanowię o sobie?

Coraz częściej łapię się na tym, że czuję niechęć do … nie wiem jak to powiedzieć.. niechęć do potencjalnych związków z mężczyzną, do mężczyzn, jako elementów związku. Cenię facetów za intelekt, za cechy, których my nie mamy, za odpowiedzialność, którą widzę, zwłaszcza u wielu młodych facetów. Ale gdy myślę o gościach w stosownym dla mnie wieku, czuję niechęć. Patrząc na potencjalnych partnerów myślę, że pokolenie nie jest cool, w większości. Jakby zatrzymali się gdzieś... Dlatego może nie jestem w stanie zrozumieć potrzeby poszukiwania partnera. Teraz, kiedy już jestem duża, wszystko mogę sama... Co musi mieć facet, bym poczuła potrzebę bliskości?  Czy ja ją w ogóle mam?  Lubię swoją wolność.

Może rzecz w tym, że od 17 lat jestem sama? Były jakieś krótsze i dłuższe związki i chwatit, nie. Przeżyłam, wydaje mi się,  bardzo trudne momenty  – konieczność utrzymania dwójki dzieci w świetle niewielkich zarobków i kredytu w CHF niefrasobliwie wziętego przez zmarłego męża oraz własnej dupowatości finansowej w poczuciu własnego niedowartościowania i ciągłej potrzeby sprawdzania swoich umiejętności i możliwości...

 ...........

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz