sobota, 16 stycznia 2016

Ludzie z gór

Myślę, że ludzie z karkonoskich i izerskich gór to naprawdę inny, specjalny gatunek człowieka. Na czym ta inność polega ? Dokładnie nie wiem, ale rzekłabym, że na "garnięciu się do drugiego człowieka". A może to tylko wczorajsza perspektywa przyćmiła mi jasność widzenia ? W końcu czasem myślę, że w tym mieście wszyscy są ze wszystkimi skłóceni.
Wczoraj mieliśmy wernisaż wystawy fotograficznej Zygmunta Trylańskiego. Spodziewaliśmy się dużej ilości gości ale nie aż tyle. Było ciasno, na luzie i bardzo rodzinnie. Miałam wrażenie, że wszyscy się znamy choć córkę Zygmunta z jej maleństwem i mężem widziałam pierwszy raz na oczy. Bo chyba ona to była ? Ania przygotowała kanapki z wegetariańskimi pastami ( chyba siedem wariantów smakowych), sam Zygmunt zrobił nalewkę z truskawek i  smalec z jabłek (?!!!! - nie wierzę, że to jabłka były), ja - sałatkę wg przepisu Oli, którą na kolejnych imprezach ćwiczę. Wszystko dla Zygmunta, który jest wegetarianinem.
Dlaczego wszyscy lubią Zygmunta ? Dlaczego przychodzą do niego z sympatii, nie z przymusu  ? Bo Zygmunt jest cudnym człowiekiem. Nikomu nie zagraża, no muchy nie skrzywdzi, wszystkich lubi, do nikogo nic nie ma, we wszystko chce się zaangażować i pomagać, żyje sobie na luzie i najważniejsze - robi co lubi czyli zdjęcia robi. Grubo przed świtem biegnie w góry, by ze szczytu zdjąć barwy kolejnego wschodu słońca. Taka drobna jego zależność od wschodzącego słońca. A lat zaraz skończy 70.
Wydaje się, że ludzi, którzy nikomu nie zagrażają, w dzisiejszych czasach się nie ceni. A jednak. Na wernisaż wystawy Zygmunta przybył tłum.
No a oprawą wczorajszego dnia był śnieg, na ulicy na trawie, na drzewach, na drutach, wszędzie. Cudnie było, choć do domu po wernixie wracałam ponad 40 minut, tak sypało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz