Robiąc wystawy współczesnych kombinowałam tak, by jak najwięcej pokazać. Bardzo ucieszyła mnie informacja, że dostajemy dodatkowe trzy wnętrza na wystawy indywidualne. Galeria Art 99 w artystycznym kombajnie Alte Molkerei, mieszczącym salę teatralną i kilka galerii. Dobrze, pokażemy artystyczne rodziny z Karkonoszy (i Gór Izerskich): troje Szumskich, troje Koneckich, dwoje Mielęckich. Zamiast trzech - osiem. Spryciula ze mnie:))) Poza tym trzy bardzo odmienne środowiska twórcze - fajne miejsce do myślenia o zależnościach, oddziaływaniach, pozartystycznych aspektach twórczości.
Młodzi: Matylda Konecka i Staszek "Szum" Szumski szaleją w grafice komputerowej. Mam do tego mieszany stosunek, bo dla mnie - XIX-wiecznej, sztuka to nadal również umiejętność manualna. Tu jestem laikiem totalnym. Temat, wyobraźnia, forma, idea, emocja (dla mnie nade wszystko) - niby wszystkie aspekty determinujące sztukę są i tutaj. Lecz fizyczne zmaganie się dłoni z artystyczną materią zastępuje umiejętność obsługi programu komputera. Gdzie więc miejsce na talent. Jeśli swoją bujną wyobraźnię za pomocą wiedzy technicznej przetworzę na genialne nowe światy działające na odbiorców, czy stworzę dzieło? Z drugiej strony sztuka to kreacja, więc czy dla powstania dzieła sztuki jakiekolwiek znaczenie ma proces jego powstania ? Czy ma jakieś znaczenie czy jest to pędzel i farba, dłuto czy dane liczbowe pozwalające uzyskać cel? Gubię się w tej współczesności.
Sztuka to czy nie sztuka, pies trącał. Interesujące to jest i chyba ważniejsze co wnosi, niż jak powstało.
Młody Szumski to chyba fotorealizm ( jak wygooglałam ) - bo trójwymiarowy, czego na fotce nie widać - choć daleki od realizmu.....‘dada never dies’ chciałoby się powiedzieć, pamiętając, że dada to stan umysłu, czyli teatr i dom Cinema w Michałowicach zapisany w psyche najmłodszego użytkownika domu. Tak jak narracyjność Beaty Kornickiej - Koneckiej oraz intensywność kolorystyczna obrazów Janusza Koneckiego wpisuje się w komputerową twórczość ich córki Matyldy.
Na wystawie Szumskich znalazły się rysunki Zbyszka z cyklu teatralnych, m.innymi "Krótka historia kroku marszowego" oraz olejny, bardzo osobisty (moim zdaniem) cykl Katarzyny "If I fail he dies" i "Tryptyk z czaszką". Sztuka trudna dla odbiorcy, zupełnie niekomercyjna.
Całkiem odmiennie zaprezentowali się Koneccy: żywo-barwne labirynty i realistyczne motywy pejzażowo - roślinne malowane na drzwiach - Janusza, rysunkowe cykle Beaty "Cumulus" i "Samotność Boga" oraz bajkowe prace Matyldy.
Trzecią salę, mało ekspozycyjną dla innych, niziutką a jednak świetnie pasującą, wypełniły "Gotyckie sny" i "Polska rodzina" Mariusza Mielęckiego oraz archaiczne w stylu rzeźby jego żony, Agnieszki Topolnickiej - Mięlęckiej. Mieszkanie w starej plebanii tuż za murem kościoła zobowiązuje ? Czy raczej wybrali ten dom bo pasuje do całokształtu ich sztuki i życia ?
Była jeszcze jedna sala, którą zaskoczył nas Zbyszek Frączkiewicz, przywożąc - bodajże z Hamburga - swoich "małych żelaznych ludzi" oraz malarski tryptyk. Obrazki poniżej.
Prace Matyldy Koneckiej są malowane na papierze, tylko wykańczane cyfrowo. Sztuka manualna nie jest więc niczym obcym. Wiem bo pytałam na jej facebookowym profilu. Pozdrawiam Alina
OdpowiedzUsuń