sobota, 5 lutego 2022

spory łyk prywaty

 Nie wiem czemu mi to do głowy przyszło. Ale..Może dlatego, że obserwowałam swoją 1,5 roczną śmiejącą się wnuczkę? Zastanowiłam się kiedy ostatnio się tak śmiałam. Tak prawdziwie, do spodu. Okazało się, że nie pamiętam takiego śmiechu. Natomiast dokładnie pamiętam płacz. Też taki do spodu. Otóż tak naprawdę płakałam cztery razy. Taki płacz ma efekt oczyszczający, ciekawe jak taki śmiech. No i poszło mi dalej. Ile razy byłam szczęśliwa, tak do spodu. Raz, krótką chwilę, po seksie na łące, przytulona do faceta, zapatrzona w słońca. Ile razy kochałam? W sposób w jaki wyobrażam sobie miłość - ani raz.

No tragiczne podsumowanie.

Ps. przypomniałam sobie taki śmiech. Zaraz potem urodziłam syna.


jakaś sobota w lutym

Pisanie  ułatwia życie. Długo już, za długo, pisałam jakieś bzdurki na fb. Stałam się na swój sposób popularna, co wiem z info zwrotnych. Ale ta popularność mi ciut doskwiera. Czuję się do czegoś zobowiązana, za dużo ludzi mi mówi, że lubi mnie czytać. I blokada.

O czym chcę pisać? Ano o tym, że mam trudny okres w życiu. Za dwa miesiące, po 40 latach odchodzę z firmy. Jasne, że będę nadal pracować. I to w sposób o jakim zawsze marzyłam. Więc czemu do cholery mam z tym problem i czuję się jakbym był na końcowym etapie życia? Kończę remont, wymieniam wszystkie meble, dekoruję gniazdko, szykuję się na nowe życie, ale jakoś cały czas czuję jakbym zbliżała się do końca i nic nie ma sensu. Nawet ten remont nie ma sensu. Czuję się tak jak kiedyś, gdy po badaniach dowiedziałam się, że już nie będę mieć dzieci. Na chwilę poczułam się jakbym przestała być kobietą. Ale miałam wtedy zakochanego faceta, więc szybko doceniłam walory życia po menopauzie. A co teraz sprawi, że poczuję się żywa? Cholera, nie wiem.

W każdym razie staram się wdrażać nowy styl życia. Taki, gdy nie chodzę z zegarkiem, nie odkreślam w notesie kolejnych zrealizowanych punktów dnia, gdzie nie muszę się spieszyć i mogę spać o dwie godziny za długo. I jest to przyjemność a nie grzech. Trudne..