Nie wiem czemu mi to do głowy przyszło. Ale..Może dlatego, że obserwowałam swoją 1,5 roczną śmiejącą się wnuczkę? Zastanowiłam się kiedy ostatnio się tak śmiałam. Tak prawdziwie, do spodu. Okazało się, że nie pamiętam takiego śmiechu. Natomiast dokładnie pamiętam płacz. Też taki do spodu. Otóż tak naprawdę płakałam cztery razy. Taki płacz ma efekt oczyszczający, ciekawe jak taki śmiech. No i poszło mi dalej. Ile razy byłam szczęśliwa, tak do spodu. Raz, krótką chwilę, po seksie na łące, przytulona do faceta, zapatrzona w słońca. Ile razy kochałam? W sposób w jaki wyobrażam sobie miłość - ani raz.
No tragiczne podsumowanie.
Ps. przypomniałam sobie taki śmiech. Zaraz potem urodziłam syna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz