Music Hall to miejsce, gdzie wyświetlano polskie i niemieckie filmy sztuce i postaciom kolonii poświęcone. Tu też odbyło się kilka spotkań z ludźmi znanymi, kilka nieprzesadnie długich prelekcji oraz Rilke Projekt Live. Gdyby nie fakt, że krzesła mają okrutnie niewygodne, byłoby świetnie bo atmosfera przednia i niezłe piwo. Music Hall mieści się w wydłużonym budynku usytuowanym wzdłuż szosy, krytym strzechą. Jest tam knajpka i scena teatralna. W którymś momencie Tomek zabrał mnie na zaplecze, by pokazać mi iście "królewską" toaletę, w całości zdobioną w deseń w formie najbardziej erotycznych części ciała przedstawicieli obu płci. Obscena totalna aczkolwiek dzieło ciekawe. Żal tylko, że aparatu nie miałam
Natomiast na barwnie plakatami przystrojonej, barwnie malowanej, ciemnawej sali niewielkie stoliczki, na których zapalono świece. Miły zwyczaj. Na zdjęciu widok do tyłu - na bar.
Tu goście dnia pierwszego, jeszcze przed rozpoczęciem. Zaraz się zacznie, po wstępnych przemowach obejrzymy film "Młyn i krzyż". Film obejrzeć warto, świetny pomysł, aczkolwiek troszkę mnie rozczarował, może przez te krzesła nastawiłam się wrogo.
W związku z tym, że spotykaliśmy się tam dość często toczyły się też rozmaite dyskusje. To jest to czego brakuje mi tutaj. Ludzie za rzadko się spotykają. To czy ciekawie gadają zależy i od ludzi i od atmosfery miejsca. Teresa Kępowicz, Henryk Waniek, prof. A.Kuczyński i Janusz Konecki, w krótkiej rozmowie o.... Carlu Hauptmannie. Kto by uwierzył.
Profesor Kuczyński na scenie. Mówi o Gerharcie Hauptmannie - lokomotywie szklarskoporębskiej kolonii artystów. Tekst do czytania w naszym wydawnictwie "Między Odrą a Wisłą. Polskie kolonie artystyczne w latach 1819 - 1920". Profesor Kuczyński jest szefem katedry niemcoznawstwa na uniwersytecie łódzkim, przewodniczącym polskiego stowarzyszenia im. Gerharta Hauptmanna, fanem Carla Hauptmanna oraz świetnym kompanem. W zeszłym roku opublikował pamiętniki Marty Hauptmann - żony Carla, które rzucają sporo światła na dosyć idealizowaną postać Gerharta. Niestety wydawnictwo tylko po niemiecku. W przyszłym roku szykujemy konferencję Carlowi poświęconą, wówczas może uda wydać się to po polsku. Zdjęcie poniżej - kolej na opowieść Henryka Wańka:"Panowie, damy i duchy z Künstlerkolonie Schreiberhau". Też do czytania w naszej książce ale również na blogu fana Wańka - widocznego na zdjęciu Tomasza Prylla, naszego tłumacza i "wodzireja": http://nieregularnik-nieperiodyczny.blogspot.com/2013/05/worpswede-2013-biennale-sztuki-i-filmu_5.html
Powinnam dzielić się spostrzeżeniami, snuć refleksje, budować napięcie i celnie puentować. Powiem tak..wyczerpała mię praca przy owym projekcie, nie umiem. Chyba podobnie jest z całą naszą trójką, siebie też chyba mamy dość po pół roku ścisłej współpracy - staramy się omijać siebie i póki co w miarę się udaje. Przedawkowanie. A tak szczerze to jesteśmy jeszcze daleko przed końcem. Jeszcze Niemcy przywiozą nam wystawy, jeszcze powiesimy je u siebie, jeszcze prezentacje filmowe i sprawozdania u nas, rozliczenia projektów, itd.,itp. A życie toczy się szybko dalej. Za chwilę wystawa Młyna w Pałacu Staniszów, Noc Świętojańska i wystawa z nią związana....
Właśnie, dzisiaj o tym chciałam napisać, bardziej niż o Worpswede. O 15.00 odbyło się u mnie spotkanie ekipy przygotowującej obchody Nocy Świętojańskiej. My w muzeum przygotowujemy wystawę i prelekcję na temat ale byłam raczej obserwatorem niż uczestnikiem spotkania. I jestem zachwycona. Organizatorem jest "Partnerstwo lokalne", czyli kilka stowarzyszeń, instytucji i klubów, które podejmują działania na rzecz miasta i społeczności. działania społeczne. Głównie organizują festyny i rozmaite imprezy. Zapał, entuzjazm, skąd w tych ludziach bierze się ta radość tworzenia ? Już kiedyś o tym pisałam, bo to charakterystyczna cecha Szklarskiej Poręby. Wśród malkontentów pojawiają się tacy pozytywni wariaci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz