sobota, 18 maja 2013

prowincjałki ?

Obserwując  z niewielkiego dystansu całe to wielkie wydarzenie artystyczno-filmowe w Worpswede zaczynam coraz wyraziściej widzieć, że nie liczy się w nim to co najważniejsze czyli sama sztuka. Istotniejsze  kto z kim, gdzie i o  kogo się otarł, z kim pokazał, jakie kontakty nawiązał, ile i jakie ordery do piersi przypiął a jeszcze ważniejsze o kim historia (i media) pisać będzie. I w ten najbardziej naturalny dla współczesnej polskiej (?) cywilizacji  sposób ginie z oczu istota każdego działania. Ja naiwna jestem sądząc, że może być inaczej ale kocham tę naiwność w sobie.
Po co zrobiliśmy Worpswede, dla jakiejże idei narobiliśmy się jak woły robocze, przy okazji narażając się wielu decyzyjnym osobom ? Chyba nie po by się wykazać, dowartościować, zebrać laury, zarobić kasę czy utrzeć komuś nosa. Dla mnie jest jasne: dla idei kolonii artystów. Dla ruszenia tematu traktowanego w kraju dosyć peryferyjnie, dla rozbujania jej promocji choćby po ty, by w ten współczesny świat się wpasować, w media trafić, sławę jej umocnić i kasę dla biednych artystów przyciągnąć. Co, tak jakby, kłóci się z ideą kolonii, skłonnej trzymać się z daleka od rzeczonego świata. Ale czyż świata i życia  nie charakteryzuje dychotomia ?

A dzisiaj wrzucam obrazki Janusza Motylskiego, które miałam w Worpswede. Prócz takich wtopionych w opalowe barwy postaci kobiecych, sennie przenikających przestrzenie, czasem obdarzone tytułami sugerującymi  biblijne proweniencje (Sadzawka Siloe), maluje karkonoskie pejzaże, najczęściej akwarele - dobre technicznie ale trochę szkolne - to moja opinia jedynie. Bardziej podobają mi się uproszczone, intensywne kolorystycznie pejzaże malowane w akrylu.
Czasem myślę, że malarstwo dla Janusza to działalność zupełnie uboczna. Jest bardzo aktywny.., że tak powiem.. społecznie. Działa albo nawet założył grupę Działania Twórcze Korkontoi - ideologicznie odwołującą się do tradycji artystycznej Karkonoszy, jest współzałożycielem naszego  "Nowego Młyna", organizuje życie twórcze Karpacza, pociągając za sobą artystów nieprofesjonalnych, robi wystawy, był albo nadal jest radnym Karpacza, jest pomysłodawcą i propagatorem stroju karkonoskiego - jako marki regionu. No i na dodatek zajmuje się tkactwem artystycznym uczestnicząc w międzynarodowym festiwalu tkackim "Kowary". Człowiek orkiestra.  
Jego twórczość jest delikatna, subtelna, ulotna.
Nigdy nie rozmawiałam z nim o sztuce, a ciekawa jestem co ona dla niego znaczy, patrząc na jego obrazy myślę - że relaks i słusznie.  Znowu bez kontrowersji...
 
Środowisko Karpacza jest bardziej zgrane, częściej współdziała artystycznie. Sami organizują wystawy, plenery i rozmaite inne działania. Mają tak samo trudno jak w Szklarskiej ale nie odpuszczają. W grupie siła. Nasi o tym zapomnieli.
Jestem skarbnikiem Nowego Młyna. I choć w zarządzie jest cztery osoby i prezes, papierologia i wszelkie finanse  spada na mnie. Podobnie jak organizacja wszelkich wystaw - wychodzi to całkiem naturalnie, mam galerię w muzeum.
W związku z tym, że doroczne przeglądowe wystawy "Nowego Młyna" w Szklarskiej się trochę przejadły, w zeszłym roku zrobiłam wystawę w galerii w Jeleniej Górze. O tę wystawę się wściekłam. Robiłam ją sama, w ramach urlopu, przy technicznej pomocy przedstawiciela biblioteki, który co chwilkę zauważał, że to co robi jest poza zakresem obowiązków. A ja to niby jak ? A gdzie byli artyści, którzy sobie założyli stowarzyszenie.  Obiecałam sobie, że więcej im wystawy nie zrobię i tego się chcę trzymać. Tym bardziej, że znaczną część członków Młyna pokazałam już w tym roku, w Worpswede właśnie.  Po każdej wystawie kupujemy jeden obraz do zbiorów, wybrany przez jury konkursowe, w którym jestem. Powinno im zależeć.
Kilka dni temu byłam w pałacu Staniszów na finisażu wystawy niemieckiej fotograficzki. W zeszłym roku Agata Rome otwarła tam galerię w wyremontowanym budynku gospodarczym. Inauguracja była huczna, za pomocą "Opery pałacowej" Łodzi Kaliskiej.  http://www.znanenieznane.pl/zaplanuj-sam/wydarzenia/opera-palacowa-uroczyste-otwarcie-centrum-sztuki-w-staniszowie
Mam jednak wrażenie, że dzisiaj Agata trochę straciła parę.  Na lato robi wystawę sztuki karkonoskich artystów, czyli praktycznie całego Nowego Młyna. Pogadałam z nią chwilkę, czy nie dałoby się tego potraktować jako  wystawy przeglądowej. Nie ma nic przeciw temu. Sprzedałam temat prezesowi. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz