I byłoby tak faktycznie gdyby nie kilka przykrych faktów. Na dworze wiosna pełną gębą, na moim skalniaku odcienie fioletu, pochylone w dół, czerwone i żółte główki tulipanów, drobnica białego kwiecia na drzewkach owocowych, nade wszystko zieleń, świeżutka, jasna, nie do końca dojrzała. W końcu !!! A ja z zapuchniętym nosem i obolałymi kulami migdałków w gardle. Doskonałe usprawiedliwienie dla nic - nie - robienia. Niby dobrze, ale jest i drugi ból. Napisać krótki tekst o artyście, do którego twórczości mam stosunek ambiwalentny. Kilka okrągłych zdań - jak tego wymaga kurtuazja:))))
Ryśka Tyszkiewicza znam z grubsza od bardzo dawna. W 83 bodajże roku, na wystawie grupy jeleniogórskiej "Zadra" zrzeszającej artystów wówczas nieprofesjonalnych, pokazał najlepsze obrazy pełne drapieżnej ekspresji w zdeformowanych postaciach i mocnych zestawieniach barwnych. Potem zniknął. Rysiek to facet, który ma wiele samozaparcia. I dopiął swego - żyje ze sztuki, co zdarza się niewielu. Osiągnął status artysty profesjonalnego, choć nie wiem co to ludziom daje poza lepszym samopoczuciem. W każdym razie wydaje się ważne.
Warsztatowo jest niezły, co widać w architektonicznej części cyklu "Powidoki retrosentymetalne" (Uwielbiam). Te impresjonistycznie rozedrgane wedutki z rodzajowym sztafażem - przyjemna sztuka, jeśli powierzyć sztuce jedynie funkcje dostarczania miłych wrażeń estetycznych, ewentualnie mistycznych. Na dzisiaj to jednak nie bardzo wystarczy.
Ryśka Tyszkiewicza znam z grubsza od bardzo dawna. W 83 bodajże roku, na wystawie grupy jeleniogórskiej "Zadra" zrzeszającej artystów wówczas nieprofesjonalnych, pokazał najlepsze obrazy pełne drapieżnej ekspresji w zdeformowanych postaciach i mocnych zestawieniach barwnych. Potem zniknął. Rysiek to facet, który ma wiele samozaparcia. I dopiął swego - żyje ze sztuki, co zdarza się niewielu. Osiągnął status artysty profesjonalnego, choć nie wiem co to ludziom daje poza lepszym samopoczuciem. W każdym razie wydaje się ważne.
Warsztatowo jest niezły, co widać w architektonicznej części cyklu "Powidoki retrosentymetalne" (Uwielbiam). Te impresjonistycznie rozedrgane wedutki z rodzajowym sztafażem - przyjemna sztuka, jeśli powierzyć sztuce jedynie funkcje dostarczania miłych wrażeń estetycznych, ewentualnie mistycznych. Na dzisiaj to jednak nie bardzo wystarczy.
Później Rysiek wymyślił sobie malarstwo za pomocą akrylu, gipsu, farby olejnej,
bejcy, kleju kostnego, etc. i tworzył reliefowe kompozycje z cyklu 'obrazy duszy',
który to tytuł wydaje mi się z lekka naciągany. Gdyż nawet gdyby bardzo
głęboko grzebać, ciężko znaleźć łącznik między
zawartością rzeczonej duszy męskiej a plejstoceńską skamieliną, lub wyłaniającą
się z lawy rybą przypominającą glonojada. Lubię, gdy
malarstwo coś znaczy, jakąś prawdę niesie. A może niesie, tylko ja tego nie widzę... Niemniej w
kwestii formalnej te jego obrazy - monochromatyczne, reliefowe, subtelne - są bardzo niezłe.
Ale idzie w nie najlepszym kierunku. Wystawa, o której piszę nosić będzie tytuł "Sen o ogrodach". Niedobrze. Człowiek ma w sobie jakąś intuicję, która wyczuwa fałsz. Od dwóch dni przyglądałam się jego obrazom, w końcu, w bólach, spłodziłam tekst poniżej.
Ale idzie w nie najlepszym kierunku. Wystawa, o której piszę nosić będzie tytuł "Sen o ogrodach". Niedobrze. Człowiek ma w sobie jakąś intuicję, która wyczuwa fałsz. Od dwóch dni przyglądałam się jego obrazom, w końcu, w bólach, spłodziłam tekst poniżej.
"Ze sztuki współczesnej zniknęło piękno. Wraz z dadaizmem i surrealizmem - przestało w sztuce znaczyć, jest zbyt łatwe więc nosi znamiona popkultury czyli kiczu…. Przeważa teza, że „sztuka bez kontrowersji jest dekoracją”(Rafał Olbiński). Na szczęście brak jednoznacznej definicji sztuki, istnieje mnogość przypisywanych jej funkcji, z których estetyczna należy do zasadniczych.
Malarstwo
Ryszarda Tyszkiewicza mieści się w kategoriach
tradycyjnej estetyki. Dekoracyjny
charakter swojej sztuki deklaruje sam artysta kokieteryjnie mówiąc, że jego
obrazy „ są dziełami samymi w sobie, spełniać mają przede wszystkim rolę
wizualną”. Nie chce, „aby coś sugerowały, o czymś mówiły, krzyczały, o coś
walczyły. Wolne są od ukrytych symboli”. I wbrew deklaracjom prezentuje obrazy –
preteksty dla ujawniania wewnętrznego świata: sentymentalnie poetyckiego, bądź
przesyconego erotyką, bądź purystycznie
monochromatycznego, gdzie z reliefowej struktury wyłaniają się przedmioty znane,
lecz wyrwane z kontekstu uzyskują nowe znaczenia.
Ponad trzydzieści lat doświadczeń warsztatowych zaowocowało sprawnością techniczną i sporym zakresem możliwości artysty. W „Powidokach retrosentymentalnych” znajdziemy formalne odniesienia do XIX-wiecznych mistrzów (kwiaty, pejzaże), w architektonicznej części cyklu – flirt z impresjonistami, w „Obrazach duszy”- ciekawą technikę własną, bliższą warsztatowi rzeźbiarza, bazującą na klejach, farbach, żywicach grubo kładzionych pędzlem, opracowywanych rylcem, traktowanych papierem ściernym i szlifierką. Zwłaszcza te z elementami architektury - wysmakowane kolorystycznie reliefy, monochromatyczne i subtelne.
Ponad trzydzieści lat doświadczeń warsztatowych zaowocowało sprawnością techniczną i sporym zakresem możliwości artysty. W „Powidokach retrosentymentalnych” znajdziemy formalne odniesienia do XIX-wiecznych mistrzów (kwiaty, pejzaże), w architektonicznej części cyklu – flirt z impresjonistami, w „Obrazach duszy”- ciekawą technikę własną, bliższą warsztatowi rzeźbiarza, bazującą na klejach, farbach, żywicach grubo kładzionych pędzlem, opracowywanych rylcem, traktowanych papierem ściernym i szlifierką. Zwłaszcza te z elementami architektury - wysmakowane kolorystycznie reliefy, monochromatyczne i subtelne.
Malarstwo
Ryszarda Tyszkiewicza odpowiada silnie zakorzenionym tradycyjnym metodom wartościowania sztuki. Artysta łatwo trafia w
gust odbiorcy szukającego w sztuce ukojenia, łagodności i odpoczynku dla oczu,
ucieczki od trudnej codzienności. Wystawa
„Sen o ogrodach” to piękna,
optymistyczna bajka, spełniająca oczekiwania widza. Odwołuje się do marzeń – snów o rajskich ogrodach,
magicznych, baśniowych łąkach istniejących
poza czasem. Nie wymaga analizowania,
szukania metafor, jest zrozumiała. I słodko piękna.
Tylko…
czy nie jest zbyt piękna, zbyt łatwa, zbyt mało kontrowersyjna ?"
Tekst adekwatny do malarstwa. Idę spać.
Trafiłem tutaj przypadkowo przez przeglądarkę i muszę wyrazić podziw. Chciałbym mieć czas żeby tyle napisać. Mnie to idzie jak krew z nosa, a tymczasem "Marianna" - mój Boże. Gratuluję!!! Henryk Waniek
OdpowiedzUsuńależ Henryku... a na marginesie -jak tu trafiłeś?
OdpowiedzUsuń