Jeśli nie pracuję w niedzielę to piekielnie trudno mi jest przestawić się na pracę. A teraz jeszcze urlop miałam... Leniłam się wczoraj okrutnie. Opalanie, książki czytanie, w internecie grzebanie w sprawie samochodu. Strasznie się tym lenistwem zmęczyłam, na tyle, że dzisiaj wstałam o 7 rano, wrzuciłam rower w bagażnik i na warsztat samochodowy do Maciejowej pojechałam.Warsztat zaproponował mi samochód zastępczy (!!!!) i gdyby naprawa trwała dłużej, gdybym nie miała roweru - pewnie wzięłabym to małe, białe clio ale mam mieć auto za parę godzin i wycieczka rowerowa mnie kusiła, więc pojechałam rowerowymi ścieżkami przez umajone polnym kwieciem pola. Uff jak gorąco.... Nie wiem czy w taki upał jechać po auto rowerem, czy nie padnę z gorąca ?
Naprawią mi kangura w jakieś trzy godziny i znowu rodzą mi się dylematy. Ja tak bardzo lubię to auto. Czego po nim nie widać - brudne, porysowane i poobijane, ale takie... bardzo moje. Może go jednak nie sprzedam tylko na gaz przerobię ? Wczoraj oglądałam miliony aut w necie. Tylko duże mi się podobają, albo dziwne. Czy ja nie mogłabym być w miarę normalna ? Co objawiłoby się rozsądkiem finansowym ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz