Kamienna Góra to dziwne miasto, o którym niewielu ludzi wie, poza mieszkańcami i tymi, którzy interesy tam załatwiają. Co z tego, że przepięknie położona pośrodku Kotliny Kamiennogórskiej i na stokach Czarnego Lasu oraz Gór Kruczych, u ujścia rzeki Zadrny do Bobru, kiedy na odległych rubieżach. Miasto w centrum zabudowane kamienicami i sporymi budynkami użyteczności publicznej, świadczącymi o niegdysiejszej świetności. Skrzyżowanie historycznych szlaków z Jeleniej Góry do Wałbrzycha i ważniejszego - do Czech przez Bramę Lubawską straciło na znaczeniu, teraz podróżuje się inaczej. Kamienna pozostaje na uboczu. A szkoda, bo warta odwiedzenia. I gdyby tereny gminy oraz sąsiedniej gminy Lubawka nie straciły na turystycznym znaczeniu (choć przepięknę - pustoszeją), pewnie Kamienna stanowiłaby ważną bazę wypadową w tamten rejon. Sama też ma co pokazać. Choćby otoczony barokowymi kamieniczkami rozległy rynek, dawny Kościół Łaski projektu Martina Frantza - podobnie jak jego jeleniogórski projekt - założony na planie krzyża greckiego, dziewiętnastowieczne wille. Albo położone niedaleko opactwo cystersów w Krzeszowie z kościołem stanowiącym mauzoleum książąt świdnicko - jaworskich. Częściej chyba tam Czesi przyjeżdżają niż turyści z Polski. Wczoraj spotkałam Daniela Macha - szefa muzeum w Zalerzu, który wraz z żoną rowerami na wycieczkę przyjechał - z Zaclerza to tylko 40 km przepięknej trasy rowerowej
Ostatnio dosyć często bywałam w Kamiennej z racji jazd do Wałbrzycha
oraz zawodowych - robiłam karty architektury obiektów kolejowych, w tym
neogotyckiego dworca. Dworce dolnośląskie to perełki,
szkoda, że w coraz gorszym stanie. Robiłam też GEZ dla gminy Lubawka,
więc dosyć dokładnie poznałam sąsiedztwo Kamiennej Góry. Nie załapałam
się na GEZ dla Kamiennej, poznałabym ją dokładniej. A chciałabym się do
tego miasta przekonać, bo przyznam, że nie bardzo go lubię. Może
przez ponury nastrój masywu górskiego, który oddziela naszą kotlinę od
Kamiennogórskiej. Jeżdżę tam przez Przełęcz Kowarską, która zwłaszcza w
deszczu i w nocy budzi grozę, choć widoki przepiękne. Wczoraj wracając
z Kamiennej w pełni upalnego słońca zbierałam kwiatki na łąkach. Mam
teraz w domu trzy bukiety fioletowych dzwonków, dziurawca i rumianku.
Miałam o Bernatce pisać... Trudno się pisze o sztuce amatorskiej, gdyż jest bardzo osobista, wrażeniowa i rzadko trzyma się przepisów i reguł. Przez swą emocjonalność na emocje widza działająca - a tu już jak z gustem - nie dyskutuje się. Środowisko artystyczne Kamiennej to przynajmniej czterech znanych mi malarzy: Tadeusz Suski, Marian Wiekiera, Irek Szymik i Bernadeta należą do Nowego Młyna. Wszyscy autodydaktycy, wszyscy nieźli warsztatowo i każdy inny. W Kamiennej też startował Paweł Trybalski - jako projektant w zakładach lniarskich. W sumie też autodydaktyk...
Miałam o Bernatce pisać... Trudno się pisze o sztuce amatorskiej, gdyż jest bardzo osobista, wrażeniowa i rzadko trzyma się przepisów i reguł. Przez swą emocjonalność na emocje widza działająca - a tu już jak z gustem - nie dyskutuje się. Środowisko artystyczne Kamiennej to przynajmniej czterech znanych mi malarzy: Tadeusz Suski, Marian Wiekiera, Irek Szymik i Bernadeta należą do Nowego Młyna. Wszyscy autodydaktycy, wszyscy nieźli warsztatowo i każdy inny. W Kamiennej też startował Paweł Trybalski - jako projektant w zakładach lniarskich. W sumie też autodydaktyk...
Bardzo dobry tekst o Bernatce napisał Jurek Kurowski - prezes Młyna. Przyłożył się, wywiad z nią przeprowadził. Ja poszłam po bandzie i swoje odczucia napisałam. Między nami drobny spór się toczy - o stosunek do artystów amatorów i ich rolę. Pisząc o Bernatce, znalazłam kolejny argument.
"Malarka radości.

Bernadeta
Nowak jest malarką amatorką w pełnym pozytywnym znaczeniu słowa. Wraz z artystami „Nowego Młyna” tworzy barwną
kolonię artystyczną regionu. Maluje widzianą rzeczywistość przepuszczając ją przez filtr własnych emocji:
ludzi wędrujących uliczkami Kamiennej Góry o pierzejach zabudowanych niewielkimi kamieniczkami, radość kwiatów w letnich ogrodach, liryczne życie nastrojowych zaułków pejzażu, pracowitość ruchliwego stadka kur na majdanie podwórka, nieokiełznaną
energię koni w pędzie wznoszących tumany kurzu, uśmiech portretowanych przyjaciół i znajomych, nastrój pełnego zwierzeń wieczoru przy świecy …. Z jej obrazów emanuje radosna energia,
ciepło i pogoda ducha. Ruchliwość
drobnych czystych pociągnięć pędzla, ciepłe światło przenikające barwy i
rozświetlające przestrzeń, dynamika kształtów buduje przestrzeń obrazu. Malarka nie szuka archetypów i reguł. Dzięki
intuicyjnej umiejętności czytania świata i ekspresji czystych barw dokonuje
specyficznej syntezy tego co w jej świecie jest najważniejsze: zmienność, pozytywna
emocja, radość, reakcja na szarą codzienność.
Jej twórczość jest zdecydowanie wartością emocjonalną .
„ Mam w sobie dużo pokory by wiedzieć jak bardzo
niedoskonałe są moje prace, ale wierzę że zdarza się iż komuś na ich widok
zaczynają błyszczeć oczy i wypełniają się one wzruszeniem. Malowanie mnie
uszczęśliwia i uskrzydla powodując, że staję się silna wewnętrznie i potrafię
pokonać prawie wszystko co mnie zasmuca”.
Oby każdemu twórcy towarzyszyło takie
artystyczne credo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz