niedziela, 28 lipca 2013

a że myśli ludzkie różnymi drogami błądzą to... gypsy vanner

Geronimo
Silny, niski, muskularny koń żartobliwie zwany retrieverem z kopytami. Bo jest łagodny i ufny, kocha ludzi, dzieci, nie jest płochliwy. Z powodu budowy i charakteru doskonały do hipoterapii oraz wycieczek rekreacyjnych.
http://www.stajniatrot.pl/texts/mondre/tinkery.html
W związku z tym, że wyjazd na misję do Afryki czy innych Indii w moim wieku szanse ma coraz mniejsze, zmiany mentalne i w podejściu do życia już raczej nie nastąpią, muszę coś z pracoholizmem zrobić i wymyśleć coś co, prócz przyjemności, środki do życia zapewnić by mogło. 2 ha 19 a na czernickim wzgórzu to trochę mało na stadninkę. Ale gdyby kupić pas ziemi (następne 2 ha) między mną a Staśkiem, który ma na polu cztery stawy (trzy jeszcze niemieckie, jeden swój) i hoduje świnki wietnamskie, świnie dzikie (bo się przypałętały) oraz bojowego łabędzia ? Gdyby ogrodzić ten teren pięknie położony, zbudować pierwszą stajnię niewielką  i inną wymaganą zabudowę oraz  mały drewniany domek... Dookoła tereny przepiękne a ciągle mało znane (bo mało reklamowane) - choć nie wiem co prawo stanowi o jeżdżeniu końmi po  polnych drogach i nieużytkach.  Okoliczne, piękne i stare domy ryglowe -  w agroturystyczne się przekształcają, więc turyści mieliby gdzie spać i jeść.... Potrzebuję kasy, fachowców oraz odwagi. Zwłaszcza tej ostatniej.
- Czy ty wiesz, że przy koniach to ciągła praca i koszty a my już niemłodzi  - mężczyzna hodował kiedyś konie więc wie i choć je kocha - jest sceptyczny
- Mamo czyś ty oszalała ??? Zajmij się ogródkiem i znajomymi (fakt, zapuściłam się) albo kup sobie dwa psy jeszcze.- dziecko starsze
- Świetny pomysł - dziecko młodsze, ale jeszcze nie zna realiów.
Okrucieństwo bliskich....

Mój potencjał:
- chęć do działania i potrzeba zmian
- 2,19 ha ziemi w pięknym miejscu, ze Staśkiem w sąsiedztwie (na początek)
- dom i garaż z mieszkalnym poddaszem do ewentualnego  sprzedania (dalsze środki)
-  wiara w możliwość uzyskania środków z PROW 2014 - 2020 (do 60 roku życia mam czas)
- dwie absolwentki weterynarii do zagospodarowania - obie koniary; jedna aktualnie bezrobotna, druga chyba wróci z Walii, gdzie pracuje od roku (opieka weterynaryjna w ramach udziałów w dochodach - bo że dochody będą wątpliwości nie mam żadnych)
- "stuknięta" koleżanka - szefowa WTZ dla osób niepełnosprawnych (zapotrzebowanie na hipoterapię)
- przepiękna wieś, cała  z strefie ochrony konserwatorskiej ochrony aktualnie budująca zaplecze agroturystyczne
- moje umiejętności organizacyjne oraz pracoholizm zmierzający coraz częściej w kierunku podejmowania aktywności fizycznej, bardzo silna (nie ułatwiająca życia) potrzeba podjęcia choć jednej istotnej decyzji w życiu; a także potrzeba przestrzeni i powietrza.
A może ja rzeczywiście na głowę upadłam ? Spadłam z roweru ostatnio....
Może lepiej wyremontować auto do końca, przerobić na gaz, fantazyjnie pomalowac i uruchomić "babską taxówkę " ?? A dopiero potem pakować się w konie. Albo rozsądnie sprzedać ziemię, założyć gaz w domu, wyremontować piętro, sprzedać całość, kupić stare gospodarstwo i ... zająć się końmi ?
Realia ? Dożyć spokojnie swoich dni i spłacić przed śmiercią kredyty.  Tylko co zrobić z nadmiarem energii i marzeniami ?

1 komentarz:

  1. Gypsy vanner a tinker to nie to samo... ;) Tinker to krzyżówka z fryzem, dość mało popularna w Polsce chyba ze względu na bardzo słaby grzbiet. Prawdziwy koń cygański uniesie i 200kg na grzbiecie, tinkerowi wyrządziłoby to krzywdę.

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń