Siedziałam
przy kompie zawalona papierami sprawozdań, skupiona na maksa, gdy do pokoju
wdarła się grupa ludzi. Aneta, Wiktor, Ania, Sylwia i Piotr. Bez zapowiedzi, za
to z problemami, które – ja zwykle z polecenia macierzy – rozwiązane muszą być
natychmiast.
-
Przemo !!!! zajmij się nimi, skończę ten fragment !!! - wydarłam się zwyczajowo.
Największy
problemem, z którym przyjechali, miała Sylwia. Przygotowuje wniosek o finansowanie projektu na temat … A ja podobno coś takiego pisałam. Tak, to był mój temat, z którym wystąpiłam ze
dwa lata wcześniej. Ba, przygotowałam nawet szczegółową rozpiskę działań, kosztorys, harmonogram wydatków, plan
promocji, wraz z całym tym bleble – laniem wody o powodach dla których trzeba.
Mało tego, zrobiłam projekt montażu finansowego na wypadek niedoboru wkładów własnych. I nie dostałam zielonego światła. Teraz projekt będzie realizowany przez
macierz. Nie, nie mam nic przeciw temu,
wszystko dla dobra ogółu, temat wart jest poświęceń. Ale przekleństwo zmęłłam w
ustach, choć prawdziwym aniołem jestem.
-
Sylwuś, ale ja mam gdzieś ten wniosek w papierach, podejrzewam jednak, że w
domu, nie możesz poczekać do jutra ? Znajdę. Dam ci.
-
Jak to masz w domu ?!? czemu biurowe papiery wynosisz do domu ?
-
Nie wynoszę. Przynoszę z domu do pracy.
Przecież
w domu też pracuję, tutaj nie mam czasu naprawdę pomyśleć, najważniejsze sprawy od zawsze w domu robię. Okazało się
jednak, że nie ma czasu, musimy pochylić się nad tym dzisiaj. Siedziałyśmy w skupieniu ze trzy godziny, resztą gości zajął się Przemek. Okresowo słychać było
huragany śmiechu.
W
międzyczasie zjawiła się dziewczyna z domu kultury z elegancką parą gości szczególnych miasta. Muszę im poświęcić czas. Zajęli mi jakieś pół godziny i po serdecznych pożegnaniach poszli. Usiadłam z pracującą przy moim kompie Sylwią
gdy nagle pojawił się jakiś niepokój. Coś powinnam zrobić... nie pamiętam co. Już nie mogłam się skupić nad wnioskiem. Myśli coraz szybciej krążyły wokół
niezrobionego, prowokując szybsze bicie serca.
Nie, nie wytrzymam !
-
Sylwia już wiesz, z resztą sobie poradzisz.
Pobiegłam
na wystawy, obeszłam wszystkie sale piętra, zeszłam na dół, do sali wystaw
czasowych… MATKOJEDYNA !!!!! przecież dzisiaj
otwarcie wystawy !!!! Na bajerancko przybranym stoliku stoją lampki czerwonego
wina, w literatkach żółte i zielone
soki, w dzbanie stojącym w towarzystwie wąskich
szklanek – woda z listkami mięty, obok misterne układy ciastek rozmaitych i
owoców. Kocham swoje dziewczyny !!!! Ale ja ??? Nieprzygotowana, do
końca nie dogadana z artystą. Czy on przyjedzie ? Czy będą goście ? Czy przypominające maile
zaproszeń rozesłane ? Koszmar jakiś !!!!
W
drzwiach sali stanęła elegancka para. Pani miała w ramionach wielki bukiet
storczyków podobnych do nenufarów, w przezroczystym i różowym celofanie.
Podziękowanie za rozmowę. Spławiłam ich
szybko, rozsupłałam celofan. Kwiaty to dziwne, zamknięte, większość bez łodyżek…
Wśród nich trzy pięknie ukwiecone gałązki – będą dla artysty. Pozostałe próbowałam
wstawić do małych wazoników ale
pozbawione łodyżek tonęły. Iza
przyniosła mi dwie prawie płaskie szklane misy z wodą. Tam ułożyłyśmy kwiatowe
łebki, które szybko zaczęły się rozchylać. Chyba o to chodziło. Kątem oka
zauważyłam dziwną rzecz na ścianie. Podeszłam…. woda !!! po ścianie sączy się
woda !!!! Zerwałam wiszące tam obrazy, wyniosłam do holu . Dziewczyny !!!!! Piotr
!!!! Pomocy !!!
To
był dzisiejszy sen. Wystawa miała prezentować prace osoby stanowiącej skrzyżowanie
Jacka Jaśki z Pawłem Kukizem. Wystawę Jacka mam we wrześniu ale czemu Kukiz ? Wieczorem
słuchałam jakiejś z nim rozmowy, ale
przecież nic nie znaczącej dla mojego życia. Za to nad ranem śnił mi się powiat
zamojski (!!!!), dokładniej młyn w lesie nad rzeką, któremu kiedyś zakładałam kartę.
Łapię
się na tym, że nie tylko moje życie ale coraz częściej sny i marzenia kręcą się
wokół pracy. Czy nie jest to chore ? Początki wariactwa ? Gdy mam pracę, a teraz na urlopie mam małe
zlecenie – nic nie jest ważne. Ostatnio ucieszyłam się, że dziecko zamiast po trzech
dniach, wyjechało po dwóch zawezwane nagle do pracy - a miałyśmy iść do Szwajcarki, z niechęcią potraktowałam
przyjazd swojego faceta, nie poszłam na spotkanie z dziewczynami. Wciągnęło
mnie zlecenie.
Jak
ja skończę ?